Jest więcej niż prawdopodobne, że wśród pierwszych misjonarzy działających w Polsce znaleźli się mnisi. Dopiero jednak z osobą Wojciecha łączą się, dobrze w źródłach poświadczone wiadomości o pierwszych klasztorach, o początkach polskiego życia zakonnego. Z mnichami towarzyszącymi Wojciechowi łączymy utworzenie w Polsce klasztoru czy klasztorów, nie ma jednak pewności, co do ich lokalizacji. Przyjaciele Wojciecha podjęli w 1001 roku wyprawę z Włoch do Polski. Przybyli wówczas dwaj mnisi-pustelnicy, Benedykt i Jan. Chrobry umieścił ich w klasztorze w Międzyrzeczu, na zachód od Poznania. Dołączyli do nich Polacy. Po napadzie rabunkowym w 1003 roku i zamordowaniu Pięciu Braci Polskich rozwinął się kult zabitych. Klasztor nie upadł jednak, przybył do Polski święty Brunon – Bonifacy z Kwerfurtu, który postanowił pójść w ślady świętego Wojciecha. Brunon zginął wraz z towarzyszami w 1009 roku na misjach wśród Jaćwingów (na dzisiejszej Suwalszczyźnie). Niewykluczone, jak twierdzą historycy, że charakterystyczny ruch pustelniczo-mniszych misjonarzy przybrał w Polsce Chrobrego szersze jeszcze rozmiary; wyszedł z niego też prawdopodobnie pochodzący z Małopolski święty Andrzej Świerad, zmarły około 1034 roku jako pustelnik w okolicach Nitry w Słowacji (tom I – s.29-30).
Według opinii historyków, wiele danych wskazuje, iż Bolesław Śmiały chcąc wzmocnić organizację diecezjalną tworzył w pobliżu każdej katedry opactwo benedyktyńskie. Tak powstał Tyniec pod Krakowem, Mogilno pod Gnieznem, Lubin pod Poznaniem, a najprawdopodobniej również opactwa w grodach Płocka i Wrocławia. Władca przypisywał benedyktynom szczególnie ważną rolę, o czym świadczą bogate uposażenia w dobra i dochody stałe różnego rodzaju (s. 31-32).
Doniosłe znaczenie dla kraju miało tworzenie dalszych klasztorów. W ciągu wieku XII założono ich kilkanaście. W grę wchodzili tu mnisi reguły świętego Benedykta, jak i tak zwani kanonicy regularni przestrzegający wspólnoty życia i własności. Znani już dłużej w Polsce benedyktyni powiększyli za Krzywoustego swój stan posiadania o kilka ważnych domów, między innymi na górze Łysieć (Święty Krzyż) i w Sieciechowie. Od połowy XII wieku pojawiają się w Polsce cystersi, reprezentujący potężny wówczas i ogarniający całe chrześcijaństwo zachodnie zakon chcący realizować regułę świętego Benedykta w jej pierwotnej postaci. Do końca XII wieku powstało dziewięć ich klasztorów, najsłynniejsze z nich to Jędrzejów, Sulejów i Wąchock. Kanoniczy zakon norbertanów, czyli premonstratensów, utworzył w Polsce w tym czasie osiem klasztorów, w ich liczbie znalazły się dwa domy żeńskie – na Zwierzyńcu pod Krakowem i w wielkopolskim Strzelnie. Były to pierwsze w pełni udokumentowane wspólnoty żeńskie na ziemiach polskich.
Istniejący dotąd dom norbertanek na Zwierzyńcu reprezentuje naocznie nieprzerwaną od owych czasów ciągłość polskiego żeńskiego ruchu zakonnego.
Obok mnichów i kanoników pojawiają się też w Polsce pierwsze placówki potężnych w tym stuleciu zakonów rycerskich: templariuszy i joannitów.
Szczególną jednak rolę w wieku XII-XIII przypisuje się cystersom wyspecjalizowanym w gospodarce rolnej wykorzystującym wielki dorobek rolnictwa zachodnioeuropejskiego, rozwijającego się szybko od XI wieku (s. 36-37). Zasadniczą funkcją grup kanonicko-monastycznych był staranny, uroczysty kult Boży, sprawowany w kościołach rozmiarami i wyposażeniem odpowiadającymi wadze czynności, fundamentalnej w oczach ówczesnych chrześcijan (s.43). W środowiskach kanonicko-monastycznych odnajdujemy ślady pierwszych szkół i bibliotek w Polsce (s. 44).
Doniosłe znaczenie miały bardzo bliskie związki środowisk kanonicko-mniszych z dworem królewskim, a także z dworami książąt i możnych coraz częściej fundujący nie tylko kościoły parafialne, ale i klasztory mnichów czy kanoników. Środowiska dworsko-arystokratyczne zbliżały się w ten sposób do ośrodków religijno-intelektualnej kultury, zwłaszcza kanonickiej wykraczającej daleko poza ściślejsze zadania religijne (s. 45).
Dla trwałego umocnienia się w Polsce struktur zakonnych – klasztorów miał decydujące znaczenie wiek XIII. W roku 1200 mieliśmy około siedemdziesięciu dużych klasztorów, w 1300 zaś około trzystu, nie licząc silnych placówek zakonów rycerskich skupionych nad Bałtykiem, w Prusach i na Pomorzu Zachodnim, nie należących do kompleksu niezależnych księstw piastowskich. Z zakonów dawniej już przybyłych wyróżniają się cystersi. W przeciętnym opactwie cysterskim przebywało około czterdziestu-pięćdziesięciu mnichów, wliczając w to zarówno oddających się modlitwie liturgicznej w kościele, jak i konwersów kierujących pracą ludności poddanej w majątkach klasztornych. Cystersi programowo osiedlali się w oddaleniu od większych miast. Gospodarcze walory zakonu decydowały nieraz o jego poparciu przez tych zwłaszcza książąt, którym rozwijanie gospodarki kraju leżało na sercu. W gospodarczym „skoku” Polski w XIII wieku cystersi mają swój bardzo duży udział.
W wieku XIII w Polsce stabilizuje się też ostatecznie żeński ruch zakonny. Spośród około pięćdziesięciu dużych klasztorów żeńskich leżących na starych ziemiach piastowskich z uprzywilejowanym pod tym względem Śląskiem i Pomorzem włącznie, ogromna większość powstała między rokiem 1200 a 1300. Niezależnie od reguł przejętych od klasztorów męskich, sprawujących pieczę duchową nad domami kobiet, modlitwa liturgiczna i praca wewnątrz murów stanowiła główne zajęcia sióstr. Atrakcyjność życia klasztornego dla wielu ówczesnych kobiet była tak wielka, że wszędzie problemem było, i to przez wieki, ograniczanie liczby przyjmowanych do wspólnoty. Klasztor stwarzał możliwości zrealizowania głębszych potrzeb religijnych a także nabycie wykształcenia niezbędnego chociażby do służby Bożej w liturgii.
Szczególne znaczenie dla XIII wieku miał ogromny sukces nowej formacji braci żebrzących. Pierwsi przybyli do Polski dominikanie w kilka lat po zatwierdzeniu zakonu. W 1222 roku grupa dominikanów przygotowanych we Włoszech przybyła do Krakowa. W kilkanaście lat po dominikanach przybyli z Pragi franciszkanie, którzy osiedli najpierw w Krakowie i Wrocławiu. Już w XIII wieku pojawia się kilka klasztorów augustianów. Dużo później przybywają karmelici. Bracia osiadali w głównych miastach każdej dzielnicy, byli też w każdej diecezji, co umożliwiało biskupom wykorzystanie ich jako wyspecjalizowanych duszpasterzy nauczających słowem i przykładem. Strefa związków i oddziaływań braci w większej mierze niż na Zachodzie obejmowała wieś i to zarówno warstwę rycerską, jak i chłopską. Wokół klasztorów gromadzili się najbardziej potrzebujący: biedni, chorzy, starzy liczący na jakąś formę pomocy. Od XII wieku zaczęto tworzyć przy polskich klasztorach specjalne zakłady określane wówczas jako szpitale, chociaż zakres ich funkcji wykraczał poza zadania lecznicze, były to przede wszystkim przytułki. Na Śląsku takie szpitale prowadzili głównie krzyżowcy z czerwoną gwiazdą, w Krakowie zaś kanonicy Świętego Ducha. W klasztorach żebrzących i wokół nich skupiły się najbardziej żywotne kręgi polskich elit ściśle religijnych. Wymownym tego świadectwem są kulty religijne związane z dominikanami, jak: Jacka Odrowąża w Krakowie, Czesława we Wrocławiu, grupy męczenników dominikańskich w Sandomierzu wymordowanych przez Tatarów; z franciszkanami związana jest plejada księżnych polskich, żon Piastów czy też Piastówien pociągniętych ideałem franciszkańskim: święta Kinga, fundatorka klasztoru klarysek w Starym Sączu – żona Bolesława Wstydliwego, Salomea, siostra tegoż księcia, siostra Kingi, Jolanta, Anna, wdowa po Henryku Pobożnym.
W wieku XIV-XV powstało na obszarze państwa polsko-litewskiego oraz na Śląsku i Pomorzu Zachodnim łącznie ponad sto pięćdziesiąt nowych klasztorów. Zdecydowaną przewagę w tych fundacjach miały zakony żebrzące. Stare klasztory mnisze czy kanonicze przeżywały w XV wieku dość wyraźny kryzys. Większego znaczenia nabrał z czasem osadzony w 1382 na Jasnej Górze węgierski zakon paulinów, kanonicy regułami o szczególnie silnych tradycjach eremicko-monastycznych, stanowiących podstawę ich swoistości; obraz Matki Bożej na Jasnej Górze stał się bardzo szybko, już w XV wieku, głównym ośrodkiem pielgrzymkowym w Polsce (s. 82-83).
Wśród śladów wewnętrznego kryzysu, typowego dla całego chrześcijaństwa czternasto i piętnastowiecznego, dużego znaczenia nabierają silne i u nas w XV wieku ruchy reformy dominikanów i franciszkanów. U tych ostatnich wyodrębnia się osobna gałąź obserwantów w Polsce tworząca od połowy XV wieku osobny, bardzo dynamiczny zakon, nazwany u nas bernardynami; nazwa pochodzi od najstarszego ich klasztoru w Krakowie pod wezwaniem św. Bernardyna ze Sieny. Bernardyni osiedli w najważniejszych miastach polskich i skupili przy sobie osoby i środowiska spośród autentycznych elit religijnych kraju, ludzi najbardziej wrażliwych na chrześcijańskie wartości. W pierwszych pokoleniach tego zakonu znaleźli się wśród świątobliwych i żarliwych w spełnianiu swej misji zakonników: Szymon z Lipnicy, Jan z Dukli, Władysław z Gielniowa (s. 84).
Zakony żebrzące kładły duży nacisk na stałą naukę swych braci-kapłanów. Kierujący szkołami klasztornymi lektorzy studiowali w wyższych szkołach zakonu noszących nazwę studiów generalnych. W Polsce pierwsze studium generalne utworzyli u schyłku XIV wieku dominikanie w Krakowie, później poszły w ich ślady i inne zakony mendykanckie.
W roku 1564 kardynał Stanisław Hozjusz sprowadził do Braniewa nowy w Polsce zakon jezuitów. Rola zakonu nowego typu, Towarzystwa Jezusowego, okazała się wyjątkowo doniosła. Był to zakon nastawiony całkowicie na skuteczną działalność tam wszędzie, gdzie Kościół tego potrzebował, a więc w misjach zewnętrznych i wewnętrznych, w walce z protestantyzmem, w organizowaniu szkolnictwa. Wbrew całej dotychczasowej tradycji wspólnot zakonnych jezuici zrezygnowali nawet ze wspólnej liturgii, chóru zakonnego, aby cały czas poświęcić służbie czynnej. Przygotowanie do niej trwało bardzo długo, chodziło bowiem o danie członkom zakonu gruntownej formacji religijnej i intelektualnej, by mogli wiernie i umiejętnie realizować swoje zadanie.
Od fundacji Braniewa zaczęła się ekspansja zakonu w państwie polsko-litewskim. Zakon skupił w Polsce już w pierwszym pokoleniu wielu ludzi wybitnych, tak Polaków, jak i cudzoziemców, wśród których bywali także dawni protestanci. Szkota jezuicka, średnia szkoła o najbardziej nowoczesnym programie humanistycznym, bardzo wtedy cenionym w całej Europie, szeroko otwarta dla wszystkich, darmowa, zyskiwała od razu wyjątkową wręcz popularność nie tylko wśród katolików, i protestantów. Do końca XVI wieku, co najmniej kilkanaście tysięcy uczniów przeszło przez szkoły Towarzystwa, co wycisnęło silne piętno na elitach intelektualnych kraju, tak duchownych, jak i świeckich. W początkach XVII wieku było już w Polsce i na Litwie dwadzieścia pięć dużych szkół-kolegiów we wszystkich ważniejszych miastach kraju. Jezuici utworzyli też własny uniwersytet w Wilnie w roku 1579. Działalność zakonu wykraczała daleko poza szkoły: obejmowała misje ludowe, kazania we wszystkich środowiskach, od dworu królewskiego poczynając, bardzo ostre często polemiki w słowie i piśmie z protestantami, piśmiennictwo teologiczne i religijne, itp. Umocnienie katolicyzmu było też w wielkiej mierze ich dziełem.
W wieku XVII dynamizuje się także działalność innych zakonów. Bardzo licznie zgłaszają się do klasztorów nowi kandydaci, powstają nowe domy (ruch ten przybiera masowy charakter w ciągu pierwszej połowy XVII stulecia), trwa ruch reform wewnętrznych, wzrasta zapotrzebowanie na kaznodziejów zakonnych, misjonarzy, kapelanów, spowiedników, kapłanów obsługujących miejsca pielgrzymkowe, organizatorów bractw religijnych, które stają się bardzo popularne, zwłaszcza bractwo różańcowe. Mecenat magnacki i wielko-szlachecki zapewniał w niemałej mierze rozwój klasztorów czy w ogólności rozmach budownictwa kościelnego. Kler diecezjalny, jak i zakonny, w swej masie jest pochodzenia plebejskiego, przede wszystkim mieszczańskiego, choć nie brak w jego szeregach także drobnej szlachty (s. 135). Obok starych gałęzi zakonów żebrzących, pojawiają się gałęzie nowe, z kapucynami na czele, a także oratorianie i pijarzy.
Nie brak w życiu zakonnym kobiet: powstaje wiele domów kontemplacyjnych, klauzurowych, związanych z zakonami starymi czy nowymi, a obok nich formacje czynne podejmujące prace wychowawcze, głównie szkoły dla dziewcząt, czy też oddane pracom szpitalno-charytatywnym. Życie zakonne koncentruje się w miastach (s. 155). Tradycję benedyktyńską w polskiej reformie katolickiej reprezentuje przede wszystkim dynamiczna kongregacja chełmneńska benedyktynek, kilkanaście klasztorów, kierowanych z niezwykłą energią przez Magdalenę Mortęską (1556-1631). Obok nich ośrodki bardzo intensywnego życia monastycznego stwarzają zwłaszcza karmelitanki.
Do pięciu znanych już zakonów mendykanckich – dominikanów, franciszkanów obserwantów (bernardynów) i konwentualnych, karmelitów i augustianów-eremitów, doszły trzy gałęzie zreformowane w XVI wieku: tak zwanych karmelitów bosych (reforma hiszpańska wielkich mistyków: świętej Teresy z Avila i świętego Jana od Krzyża) oraz reformatów i kapucynów, wyrosłych z pnia braci mniejszych.
Zakony typu tak zwanych kleryków regularnych – formowane dopiero od XVI wieku – jezuici, pijarzy, misjonarze, teatyni, marianie, komuniści (zwani też bartoszkami), bonifratrzy – nastawione są o wiele bardziej zdecydowanie od dawnych na różnego typu działalność w społeczeństwie, łącznie z tak bardzo ważną dziedziną, jak prowadzenie szkół, i to także zapewnia im wielki sukces na naszym obszarze. Włoski zakon pijarów, tak później zasłużonych w Polsce, sprowadził do Warszawy Władysław IV. Wraz z misjonarzami św. Wincentego a Paulo, przybyłymi do Warszawy z inicjatywy królowej Ludwiki Marii, w 1651, którzy objęli kościół Świętego Krzyża, królowa sprowadziła siostry miłosierdzia-szarytki, i oddała im Zakład Świętego Kazimierza. W roku 1654 na życzenie królowej, osiadły w Warszawie wizytki. Czynne zaangażowanie szarytek było sprzeczne z tendencją potrydenckięj reformy zgromadzeń żeńskich, która zmierzała do zamykania kobiet w klasztorach klauzurowych, uznano je więc tylko pod warunkiem, że nie będą miały charakteru zgromadzenia zakonnego. Z pięknej karty, jaką już w XVIII wieku zapisali misjonarze i szarytki w Polsce, wspomnieć można głośną postać księdza Gabriela Piotra Baudouin, niezmordowanego w ciągu pięćdziesięciu lat (1717-1768) opiekuna dzieci, zwłaszcza podrzutków. Doprowadził on wytrwałym wysiłkiem do utworzenia specjalnego szpitala Dzieciątka Jezus w Warszawie (1761).
Zakon wizytek, ostatnia z ważnych fundacji królowej, był dziełem świętego Franciszka Salezego. Był to zakon kontemplacyjny, zajmował się jednak również wychowaniem dziewcząt, co w polskich klasztorach mniszek, zwłaszcza u benedyktynek, stanowiło regułę. Podobny do wizytek charakter miały benedyktynki od Nieustającej Adoracji Najświętszego Sakramentu, zwane sakramentkami, sprowadzone do Warszawy przez żonę Jana Sobieskiego, królową Marysieńkę.
Z innych zakonów nowego typu bonifratrzy stworzyli w Polsce na początku XVII wieku, sieć kilkunastu szpitali w głównych miastach. Mniej liczni teatyni i komuniści znaleźli się w gronie zakonów szkolnych. Pierwsi wśród prowadzących w Rzeczypospolitej katolickie kolegia podjęli reformę szkolnictwa warszawscy teatyni w trzydziestych latach XVIII wieku w ten sposób odpowiedzieli na potrzeby odczuwane przede wszystkim przez możną szlachtę. O wiele większe znaczenie społeczne miała reforma szkół w dużych zakonach nauczających. Najwszechstronniej przeprowadziła ją polska prowincja pijarów pod kierunkiem Stanisława Konarskiego. Stanął on na czele wzorowej szkoły dla synów magnackich, Collegium Nobilium, otwartej w 1740 roku w Warszawie z wyraźną myślą o przygotowaniu przyszłej elity politycznej kraju (s. 227). Prawie równocześnie z pijarami także jezuici zabrali się do reformowania własnego najbardziej rozbudowanego systemu szkolnego. Trzeci z dużych i ważnych zakonów nauczających, misjonarze, wyspecjalizowani w kierowemu seminariami dla duchowieństwa diecezjalnego, weszli także na drogę reform.
Kluczowa we wczesnym Oświeceniu rola zakonów szkolnych wyraża się także w ich wysiłku pisarskim. W gronie trzystu osiemdziesięciu trzech ludzi piszących w Polsce, których możemy określić jako „oświeconych”, urodzonych między schyłkiem XVII wieku a rokiem 1770 duchowni stanowią aż dwie trzecie, przy czym są to przede wszystkim przedstawiciele zakonów szkolnych. Spośród świeckich są to wychowankowie zreformowanych szkół zakonnych (s. 229). Zakony powiązane były z całym społeczeństwem bardzo głęboko i na różne sposoby. W szkołach klasztornych kształciła się młodzież szlachecka i mieszczańska, do kościołów klasztornych zjeżdżała się szlachta na sejmiki, klasztor służył podróżującym za hotel. Zakonnicy obsługiwali cieszące się wielką popularnością miejsca pielgrzymkowe. Zakonnicy jako misjonarze, kapelani, pomocnicy proboszczów, kwestarze lub jako goście pojawiają się stale w parafiach i na dworach wiejskich. Wzajemne przenikanie się kultury klasztornej i innych było w tej sytuacji silne i żywe.
W szkolnictwie, ale i w tak ważnej dziedzinie, jak drukarstwo, zakony stają się od schyłku XVII wieku prawie monopolistami i zachowały ciągłość, co nie było bez znaczenia dla całości kultury kraju.
Obok rozbudowanego szkolnictwa męskiego, klasztory żeńskie pełniły także, choć skromniejsze, ale także ważne funkcje edukacyjne, przynajmniej dla kobiet ze środowiska bogatej szlachty. Taką też funkcję pełnił istniejący w Krakowie dom sióstr prezentek z własną szkołą, przeznaczoną w początkach dla najbiedniejszych dziewcząt.
Zakony, szkolne przede wszystkim, odegrały też zasadniczą rolę w podnoszeniu wykształcenia duchowieństwa diecezjalnego, co od wieków stanowiło powszechnie bardzo poważny problem. Regułą stało się też oddawanie seminariów przez biskupów w ręce zakonów, początkowo jezuitów, w XVIII wieku przede wszystkim misjonarzy i komunistów. Wielkie biblioteki, gromadzone w wielu klasztorach z dużym nakładem kosztów, miały przede wszystkim służyć pomocą zakonnikom głoszącym kazania, spowiadającym, uczącym w szkole i przy innych okazjach. Zakonnicy bardzo dbali o należytą i atrakcyjną pod każdym względem obsługę duszpasterską własnych kościołów i o „własnych parafian”, bractwa, trzecie zakony, pielgrzymów przybywających do cudownego obrazu czy figury świętego, możnych przyjaciół itp.
Na czoło akcji duszpasterskiej w tym okresie wysuwają się coraz bardziej wielkie, wielodniowe misje, prowadzone przez wyspecjalizowane ekipy zakonników w miastach i wsiach dla ogółu ludności. Takie misje zapoczątkowali jezuici już w XVI wieku, dołączyli się później misjonarze, a od XVIII wieku coraz więcej zakonów. Wysiłek, jaki wkładano w organizację misji staje się od XVII wieku bardziej przemyślany, metodyczny, ujęty w swoiste ramy. Potrzebom misji służy szereg podręczników, dobrze znanych w wielkich zakonach europejskich. Misje miały bogaty, urozmaicony program, mający wstrząsnąć sumieniami uczestników i doprowadzić do przełomu w ich życiu (s. 185).
Rola zakonów w szeroko pojętej, długotrwałej reformie katolickiej, potrydenckiej, realizowanej niekiedy na dobre dopiero w XVIII wieku, była w sumie wyjątkowo doniosła.
O ile na starych ziemiach polskich utrzymuje się pewna równowaga liczbowa kleru diecezjalnego i zakonnego, o tyle na obszarach wschodnich przewaga zakonników staje się prawie wszędzie bardzo wyraźna. W Kościele unickim kluczową pozycję zajmował zakon bazylianów ze swymi stu pięćdziesięcioma klasztorami i ponad tysiącem dwustoma mnichami w roku 1772.
W przeddzień pierwszego rozbioru zakony były u szczytu swego rozwoju i znaczenia w Rzeczypospolitej.
W całej Europie, w okresie Oświecenia przystąpiono do ataków na zakony już w latach sześćdziesiątych. Przybrały one na sile po kasacie jezuitów w 1773 roku, stanowiącej potężny cios i ostrzeżenie dla wszystkich zgromadzeń zakonnych. Oświeceniowa niechęć do kontemplacji, patrzenie na zakony wyłącznie z punktu widzenia ich użyteczności w szkole czy w szpitalu, mieszała się w tych atakach ze starym, od pokoleń nabrzmiałym antagonizmem między biskupami i klerem diecezjalnym a zakonami. Pozycja klasztorów w społeczeństwie polskim, zwłaszcza wśród szlachty, była tak silna, że nie doszło w Polsce do poważniejszych ograniczeń i likwidacji klasztorów poza jezuitami i poza kilkoma małymi domami zlikwidowanymi przez prymasa Michała Poniatowskiego. Gruntowne reformy kościelne Sejmu Czteroletniego nie dotknęły zakonów, ale przede wszystkim biskupstwa (s. 232).
Zakony czuły się szczególnie zagrożone w Księstwie Warszawskim i w pierwszych latach Królestwa. Ważnym epizodem było przymusowe usunięcie z Warszawy w 1808 roku, na wyraźne żądanie samego Napoleona, redemptorystów, zgromadzenia nowego typu, osiadłego w stolicy u schyłku niepodległej Rzeczypospolitej. Rozwijali oni szczególnie skuteczną akcję duszpasterską w szerokich kręgach ludności, zyskując w niższych warstwach ogromną popularność. Oczekiwanie kasaty wywołało w klasztorach atmosferę lęku i niepewności. Do większej akcji likwidacji około pięćdziesięciu najbogatszych klasztorów, przede wszystkim starych domów mnichów i kanoników regularnych, doszło za Królestwa, w 1819 roku, z myślą o zaopatrzeniu tą drogą nowopowstałej organizacji diecezjalnej. Kasata stanowiła jedyną właściwie większą akcję przeciw zakonom przeprowadzoną rękami polskimi przy współdziałaniu władz państwowych i kościelnych. Na terenie Królestwa pozostały przede wszystkim zakony żebrzące. Mimo ograniczeń po 1831 roku – gdy pijarom odebrano dobrze dotąd działające szkoły – do powstania w roku 1863 dotrwało ponad sto sześćdziesiąt domów, z czego sto dwadzieścia dwa domy zakonów żebrzących, liczących prawie tysiąc siedmiuset zakonników (s. 250-251). Likwidacja zakonów miała wszędzie bardzo doniosłe skutki, zważywszy na rozliczne funkcje w szeroko pojętej edukacji społecznej, jakie pełnili zakonnicy. Osłabiony kler świecki częściowo tylko, powoli i z wielkim wysiłkiem był w stanie przejmować te zadania. Jego szeregi wzmocnili na pewien czas przynajmniej, zakonnicy-księża usuwani z klasztorów (s. 253).
W okresie zaborów Kościół katolicki stał się jedyną instytucją publiczną polską z czasów dawnej Rzeczypospolitej, łączącą wszystkie trzy zabory. Doniosłe znaczenie dla historii Kościoła, w tym i zakonów, miało zapoczątkowanie przez Rosję i Prusy w latach trzydziestych XIX wieku frontalnego ataku na polskość, jako taką, z zamiarem rusyfikacji czy germanizacji. Likwidacja w guberniach zachodnich, czyli na kresach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej, szkół polskich i klasztorów nie miała już charakteru reform państwa oświeconego, ale oznaczała początek totalnej wojny z polskością. Duża część duchowieństwa tak diecezjalnego, jak zwłaszcza zakonnego poparła z gorliwością i ofiarnością, powstanie 1830-1831 roku podobnie jak i następne zrywy niepodległościowe; szczególnie dobitnie uwidoczniło się to zarówno w ruchu konspiracyjnym, poprzedzającym powstanie styczniowe, jak i w samych walkach powstańczych czy we wsparciu dla poczynań tajnego Rządu Narodowego (tom II – 29-30). Cena, jaką zapłacił Kościół za wsparcie moralne i religijne powstania, za przeróżne formy patriotycznego zaangażowania się duchownych była ogromna: około trzydziestu księży powieszono lub rozstrzelano, około stu skazano na katorgę, kilkuset na zesłanie. W tej cenie była także prawie zupełna likwidacja życia zakonnego w wyniku kasaty zakonów przeprowadzonej roku 1864 (s. 34-35).
Mimo uciążliwości życia w atmosferze popowstaniowych represji, daje o sobie znać we wszystkich zaborach i na emigracji, nie wyłączając kresowych „ziem zabranych” ruch odnowy. Reprezentuje go w sposób szczególny szereg wybitnych mężczyzn i kobiet, które w pewnym momencie swego życia nawróciły się – w sensie odnalezienia głębszych wartości religijnych i swego powołania do kapłaństwa i życia zakonnego. Ludzie odnowy i żywe jej ośrodki, szukające nowych dróg, starały się nawiązywać między sobą łączność przełamując bariery zaborów, miały też one – mimo wszystkich trudności – związki międzynarodowe z ruchem odnowy katolicyzmu w różnych krajach europejskich (s. 41).
W Kościele katolickim, po poważnym kryzysie przełomu XVIII i XIX wieku, zostają odtworzone za Grzegorza XVI, papieża, w latach 1831-1846, misje, by odtąd działać na wszystkich kontynentach z rozmachem i nowatorsko w stosunku do doświadczeń poprzednich stuleci Zaś misje ludowe zachowywały tradycyjnie wielką siłę oddziaływania, ale władze zaborcze zezwalały na nie z wielką ostrożnością zwykle w okresach polityki bardziej liberalnej. Duże sukcesy w prowadzeniu misji we wszystkich trzech zaborach odnosili jezuici (s. 40).
Jednym z najbardziej rzucających się w oczy objawów katolickiego odrodzenia XIX wieku był niewątpliwie silny wzrost życia zakonnego, obejmujący tak stare, odbudowywane na gruzach, formacje zakonne, jak i niezliczone nowe zgromadzenia męskie, a przede wszystkim żeńskie. Udział kobiet w całym ruchu jest świadectwem między innymi, większej ich wrażliwości religijnej, zarazem zaś nowej pozycji społeczno-kulturalnej, jaką zaczęła uzyskiwać kobieta w nowoczesnym społeczeństwie.
Charakter zaangażowań i życia wspólnot zakonnych bardzo się zmienił. Olbrzymia większość księży i sióstr poświęca się z oddaniem duszpasterstwu, parafiom i wszelkiego typu dziełom niezbędnym do funkcjonowania społeczności katolickiej; prowadzą więc między innymi szkoły różnego typu, szpitale, organizacje, prasę, wydawnictwa, dbają o wspieranie papieża i misji, o utrzymanie i wygląd kościołów, organizują pielgrzymki itp. (s. 16).
Na emigracji uformował się zakon zmartwychwstańców. W ciągu kilku dziesiątków lat zgromadzenie stało się w Rzymie ważnym centrum doktrynalnej myśli i inspiracji katolickiej. W Rzymie papieskim zdobyli zmartwychwstańcy bardzo ważną pozycję informatorów o sprawach polskich. Po długich wysiłkach doprowadzili do utworzenia w Rzymie w 1865 roku Papieskiego Kolegium Polskiego dla kształcenia polskich księży z wszystkich trzech zaborów. Ze starych wspólnot zakonnych na ziemiach polskich, próbami przełamywania zupełnego marazmu zakonów w Galicji, wyróżniali się jezuici, w Królestwie zaś – przede wszystkim: kapucyni, misjonarze, częściowo i reformaci (s. 48).
Żeński ruch zakonny w wieku XIX skierowany był ku aktywnej służbie społecznej. Program pracy organicznej w zakresie czy to edukacji społecznej dzieci i młodzieży, czy też opieki nad ludźmi niesprawnymi realizowany był przez małe grupy sióstr żyjących wśród ludności i ofiarnie wykonujących swe zadania. W połowie wieku XIX doszło, bowiem do utworzenia nowych i sprowadzenia na ziemie polskie zgromadzeń dotąd tu nieobecnych, a wyraźnie potrzebnych. Przybywają urszulanki i siostry Sacre-Coeur dla kształcenia dziewcząt, na Śląsku wśród mieszanej ludności niemiecko-polskiej krystalizuje się zgromadzenie elżbietanek, nawiązujące do tradycji franciszkańskich. W Królestwie powstają felicjanki podejmujące pracę wśród najuboższych w mieście i na wsi podobnie dominikanki w Galicji. Poza granicami dawnej Rzeczypospolitej, w Petersburgu mają swój początek siostry Rodziny Maryi powstałe z myślą o ludziach najbardziej opuszczonych w miastach., w Rzymie – niepokalanki dla kształcenia dziewcząt polskich. Wśród inicjatorów ruchu, obok księży – jak abp Szczęsny Feliński i zakonników jak o. Honorat Koźmiński znajdujemy człowieka świeckiego zapalonego organizatora życia społecznego w Wielkopolsce Edmunda Bojanowskiego – założyciela zgromadzenia sióstr służebniczek (s. 48).
Nowością ruchu zakonnego tego okresu są liczne inicjatywy zakonotwórcze kobiet. Wiele z nich doczekało się chwały ołtarzy jak: Marcelina Darowska – założycielka niepokalanek, Zofia Truszkowska – felicjanek, Bolesława Lament – misjonarek Świętej Rodziny i wiele innych, których procesy beatyfikacyjne są w toku.
Zjawiskiem niezwykłym i to w skali światowej, była działalność kapucyna ojca Honorata Koźmińskiego głęboko zaangażowanego w ruch odnowy II połowy wieku XIX w Warszawie. Po kasacie zamknięty przymusowo w klasztorze w Zakroczymiu, zdołał rozwinąć zdumiewającą wręcz akcję, w wielkiej mierze poprzez konfesjonał, do którego zgłaszali się zainteresowani. W przekonaniu, że osoby pragnące prowadzić życie zakonne, nie powinny opuszczać kraju, ale służyć w nim społeczeństwu zorganizował w oparciu o regułę franciszkańską około dwudziestu ukrytych zgromadzeń prowadzących działalność apostolską we własnym środowisku. Zasadą Honorata było, bowiem organizowanie zgromadzeń dla poszczególnych warstw, grup społecznych, by zaradzić palącym potrzebom religijno-moralnym i materialnym różnych kategorii ludzi pracy. Wiele małych wspólnot honorackich podjęło pracę w dziesiątkach wiejskich parafii, inne pracowały jako robotnice fabryczne, co było niesłychanie nowatorskim zajęciem dla osób zakonnych (s. 81-83).
Działalność zakonów tego okresu, jawnych czy tajnych, obejmowała bardzo szeroki, zakres prac oświatowo-edukacyjnych, od katechizacji dzieci i setek ochronek po dobrze, stojące, niezbyt liczne, szkoły średnie, przeróżne formy prac opiekuńczo-charytatywnych, szpitale, przytułki, sierocińce, druk prasy i książek, prace duszpasterskie zakonników-kapłanów (s. 81-83).
W obrazie życia zakonnego na ziemiach polskich, o którym była dotychczas mowa, należy zauważyć kilka charakterystycznych zjawisk. Jedno z nich to fakt, że Polska, aż do XVI wieku nie miała w ogóle rodzimych inicjatyw zakonotwórczych, nawet do wieku XIX występowały one sporadycznie. Wszystkie pojawiające się przez stulecia wspólnoty zakonne były przeszczepiane na polski grunt z Zachodu. Eksplozja inicjatyw rodzimych miała miejsce dopiero w wieku XIX i XX. Inną cechą polskiego ruchu zakonnego była długo, aż do wieku XIX utrzymująca się przewaga liczbowa zakonników nad liczbą sióstr. Na uwagę zasługuje też fakt, że w wyniku kasat XIX-wiecznych z dawnych formacji zakonnych istniejących na ziemiach polskich, w Królestwie Polskim pozostało w 1904 roku tylko 7 męskich klasztorów z 59 zakonnikami, z żeńskich zaś 8 klasztorów z 68 siostrami. Jeszcze czterdzieści lat wcześniej w roku 1864 było: 147 klasztorów męskich i 1638 zakonników oraz 20 klasztorów żeńskich i 346 zakonnic. O dynamicznym rozwoju zgromadzeń żeńskich w latach 1860-1905, mimo restryktów kasacyjnych, świadczy fakt, że ogólna liczba zakonnic, dzięki powstaniu nowych zgromadzeń, wzrosła 20-krotnie.
Całość ruchu zakonnego w Polsce po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku stanowiła dziedzictwo rozlicznych inicjatyw podejmowanych w trzech zaborach, gdzie niezależnie od siebie powstawały zgromadzenia o podobnych celach.
Bardzo zdecydowany postęp w rozwoju życia zakonnego przyniosło dwudziestolecie międzywojenne. Wzrasta liczba, zgromadzeń i klasztorów, kilkakrotnie zwiększa się liczba zakonników – do nieco ponad siedem tysięcy przed samą wojną, oraz zakonnic do ponad dwudziestu tysięcy. Mimo podejmowanych z wielu stron wysiłków rozprzestrzenienia domów zakonnych po całym kraju dysproporcje między poszczególnymi diecezjami pozostają olbrzymie z uprzywilejowaniem diecezji po-galicyjskich i Górnego Śląska. Diecezje południowe i zachodnie stanowią też tradycyjnie główną bazę rekrutacyjną zakonów o wyraźnym na ogół charakterze ludowym (s. 133).
Rozwijająca się działalność zakonów szła w dużej mierze tradycyjnymi torami pełnej obsługi duszpasterskiej własnych kościołów, obsługiwania licznych i w dalszym ciągu bardzo popularnych ośrodków pielgrzymkowych, misji ludowych (jezuici i redemptoryści w pierwszym rzędzie).
W działalności szkolno-wychowawczej szczególny rozmach wykazywali salezjanie, którzy utworzyli w sumie około trzydziestu zakładów kształcących i wychowujących zwłaszcza młodzież męską w praktycznych zawodach. Rozbudowa wydawnictw religijnych różnego typu zgodnie z wielkimi, wyraźnie rosnącymi potrzebami masowymi stanowiła jedną z najbardziej charakterystycznych cech działalności zakonów dwudziestolecia. Prawie każdy z nich wydawał jakieś czasopismo, niektóre po kilka. Jezuici bardzo rozwinęli prowadzoną już wcześniej przez siebie pracę wydawniczą o różnorodnym profilu i dla potrzeb różnych środowisk; ilościowe osiągnięcia mieli franciszkanie w Niepokalanowie, czynni byli także bardziej pallotyni, salezjanie, michaelici, redemptoryści z nowego typu zgromadzeń, dominikanie zaś ze starych.
W ruchu zgromadzeń żeńskich zdecydowany prymat miały grupy czynne nastawione zdecydowanie na zaspokojenie potrzeb społecznych, zwłaszcza tych, które nie były zaspokojone w sposób wystarczający przez inne instytucje społeczne, samorządowe czy państwowe. Ogólna liczba zgromadzeń wraz z nowo powstałymi doszła do osiemdziesięciu czterech z ponad dwudziestoma tysiącami sióstr, rozmieszczonych w około dwóch tysiącach trzystu placówkach. Liczbą członkiń przeważały zgromadzenia powstałe przed 1914 rokiem (s. 132-135).
Działalność sióstr tego okresu koncentrowała się głównie na edukacji dzieci i młodzieży oraz zadaniach charytatywnych. Prowadziły one około czterdziestu procent istniejących w całym kraju przedszkoli (siedemset dwadzieścia dwa na tysiąc osiemset pięćdziesiąt dziewięć w roku 1937), dziesiątki internatów i szkół dla młodzieży, w tym pięćdziesiąt liceów i dwanaście seminariów nauczycielskich. Bardzo poważny w skali krajowej był udział sióstr w szpitalnictwie: między innymi same prowadziły około dwustu pięćdziesięciu szpitali i około stu pięćdziesięciu zakładów specjalnych. Siostry podjęły także prace wydawnicze publikując między innym dziesięć pism dla dzieci i młodzieży. Nie bez znaczenia dla społeczeństwa był fakt życia sióstr wśród ludzi i niejako na oczach ludzi (s. 132-135).
Kościół katolicki w latach okupacji niemieckiej dzielił losy ogółu Polaków traktowanych przez hitlerowców jako rasa niższa w stosunku do germańskiego „narodu panów”. W kolejnych akcjach na ziemiach przyłączonych do Rzeszy aresztowano setki księży, zakonników i zakonnic, zamykając ich w obozach; przez największy z obozów śmierci, Dachau, przeszło łącznie tysiąc siedmiuset czterdziestu sześciu księży i zakonników polskich: ośmiuset sześćdziesięciu z nich poniosło śmierć. Dla sióstr ze zlikwidowanych klasztorów zorganizowano w początkach 1941 roku specjalny obóz pracy w Bojanowie koło Rawicza; przeszło przezeń łącznie ponad sześćset zakonnic z dwudziestu pięciu zgromadzeń (s. 161).
Ogólny bilans strat osobowych duchowieństwa polskiego lat wojny, ciągle jeszcze z lukami, wykazuje około sześciu tysięcy czterystu księży, zakonników i sióstr dotkniętych bezpośrednio wojną i represjami; śmierć poniosło tysiąc dziewięćset trzydziestu dwóch księży diecezjalnych, pięciuset osiemdziesięciu zakonników i dwieście osiemdziesiąt dziewięć zakonnic (W. Jackiewicz) (s. 162-163).
Siostry wkładały ogromny wysiłek w ratowanie i pomoc najbardziej potrzebującym, dzieciom, ludziom starym, wysiedlonym, pozbawionym pracy, zamkniętym w więzieniach i obozach, nie mającym środków do życia. Znaczny był także udział sióstr czy całych klasztorów w tajnym nauczaniu w organizowaniu sieci szkół polskich w udostępnianiu na ten cel lokali. Zamykano im, jak zwłaszcza na ziemiach zachodnich, setki domów, ograniczano akcje dotąd oficjalnie prowadzone; siostry jednak nie poddawały się i gdziekolwiek osiedliła się ich mała grupka, natychmiast podejmowały pracę zgodną z pilnymi miejscowymi potrzebami społecznymi. W niezwykle trudnych warunkach prowadziły siostry: sierocińce, przedszkola, ochronki, domy dla starców i nieuleczalnie chorych, szpitale oraz zakłady lecznicze. Organizowały stołówki z tanimi czy wręcz darmowymi posiłkami, na różne sposoby okazywano potrzebującym życzliwość i zainteresowanie.
Bardzo wiele zgromadzeń i pojedynczych domów zakonnych nie wahało się udzielać pomocy Żydom. W samym tylko Zgromadzeniu Sióstr Rodziny Marii udzielono pomocy, co najmniej tysiąc kilkuset osobom narodowości żydowskiej, w tym zwłaszcza ukryto około pięciuset dzieci w kilkudziesięciu sierocińcach. Fundamentalna wierność miłości Boga i bliźniego w postawie sióstr wzmocniła ich prestiż i znaczenie w społeczeństwie, co miało duże znaczenie dla określenia ich miejsca w latach powojennych (s. 174).
W nowej sytuacji po roku 1945 wszystkie zgromadzenia przystąpiły do odbudowy swych domów i dzieł. Po roku 1949 władza ludowa rozpoczęła systematyczną ich likwidacja W pierwszej kolejności padły szkoły i przedszkola, wszystkie placówki oświatowo-wychowawcze a następnie szpitale i dzieła charytatywne. Siostry utraciwszy własne dzieła apostolskie przeszły masowo do instytucji kościelnych takich jak: parafie, kurie biskupie, wydawnictwa, domy księży emerytów itp. Dopiero po roku 1989 zgromadzenia mogły na nowo powracać do działalności statutowej.
Obecnie istnieje w Polsce: ponad sto dziesięć instytutów zakonnych żeńskich (trudno o dokładną ich liczbę, ulega ona stale zwiększeniu w związku z osiedlaniem się w Polsce wciąż nowych rodzin zakonnych z zagranicy i regulowaniem swego statusu w Kościele i w państwie) i około dwadzieścia pięć tysięcy sióstr, w ponad dwóch tysiącach sześciuset domach zakonnych w tym: czternaście zakonów klauzurowych i około tysiąc pięćset zakonnic w osiemdziesięciu sześciu klasztorach, a także pięćdziesiąt pięć instytutów życia konsekrowanego męskich z trzynastoma tysiącami zakonników. Dla pełności obrazu należy dodać, że istnieje u nas około dwudziestu sześciu instytutów świeckich.
Wypisy z pozycji: Jerzy Kłoczowski, Dzieje chrześcijaństwa polskiego.
Tom I, Paryż 1987; Tom II 1991, Editions du Dialogue.
Wypisów dokonała m. Krystyna Dębowska franciszkanka od cierpiących