Ks. Arcybiskup Stanisław Nowak, Metropolita Częstochowski
Homilia
Wielce Czcigodni Wyżsi Przełożeni Zakonów i Osób Konsekrowanych!
Oto jesteśmy w tym miejscu, w domu Maryi na Jasnej Górze, i patrzymy na Maryję. Ale, jak to ukazał nam O. Generał, patrzymy, jak Ona służy Chrystusowi, jak jest jakby tronem dla Chrystusa, jak na Niego dłonią swoją wskazuje. I dlatego z Maryją kontemplujemy Chrystusa.
Wspaniały jest temat waszej bardzo pogłębionej, trzydniowej refleksji: Rozpocząć od Chrystusa. Temat niezwykle ważny. Z ogromną też mocą ukazany przez Ojca Świętego Jana Pawła II. Kiedy śledzimy ostatnie działania papieskie w porządku wydawania dokumentów, zauważamy, że zawsze odnoszą się one do Chrystusa. Nie może być inaczej. I poprzednik Jana Pawła II, Paweł VI, był bardzo chrystocentryczny. Ale Jan Paweł II właśnie na przełomie tysiącleci z jakąś natarczywością „widzącego”, czyli „proroka” swoich czasów, akcentuje osobę Chrystusa. Dlatego też jego dokumenty, zarówno Tertio millennio adveniente, później Novo millennio ineunte, jak też te z ostatniego roku, a więc Rosarium Virginis Mariae czy Ecclesia de Eucharistia vivit, z wyjątkową siłą prowadzą nas do Chrystusa. Wszystko z Nim mamy odnawiać.
Kiedy św. Pius X długo nie pisał swojej pierwszej encykliki programowej na początku XX wieku, niektórzy nawet w rzymskich sferach szemrali: A co robi papież? Papież, dowiedziawszy się o tym, odpowiedział: Co robi papież? Papież się modli. Właśnie z tej modlitwy wyniknął jego wielki program: wszystko odnowić w Chrystusie, wszystko na nowo ustawić w Chrystusie. Tak samo na przełomie następnych stuleci Ojciec Święty Jan Paweł II wciąż i wciąż – uporczywie wprost – ten temat porusza: wszystko zacząć od Chrystusa. Jego pierwsza encyklika Redemptor hominis, później następne wypowiedzi ten problem konsekwentnie poruszają. Gdy chodzi o życie zakonne, wielki program odnowy, dany życiu konsekrowanemu przez synod z roku 1994, zatwierdzony dokumentem Vita consecrata, jest przecież jakby krzykiem o Chrystusa w życiu codziennym. Ten dokument stara się ukazać na nowo istotę życia zakonnego. Być osobą konsekrowaną to znaczy w szczególniejszy sposób uczestniczyć w Chrystusie, który jest cały dla Ojca i cały oddany ludziom. Cali jesteśmy i my dla Chrystusa, który jest cały dla Ojca. Wszystko moje, Twoim jest, Ojcze (por. J 16, 15). Chrystus cały – dosłownie – wszystek jest dla Boga Ojca. To jest istotą objawienia się Boga w Chrystusie.
Zwróćmy uwagę, co Ojciec Święty nam przypomina w ostatniej swej encyklice o tym, jak bardzo mamy żyć Chrystusem: Ecclesia de Eucharistia vivit. W polskim tłumaczeniu tytułu zgubiliśmy słowo vivit, trzeba jednak, by ono tam było. Kościół żyje Eucharystią, żyje Chrystusem, który jest obecny wśród nas. On dosłownie tam, w sakramencie Eucharystii, jest. To najmocniejszy akcent ostatniej wypowiedzi Jana Pawła II.
Widzimy, że to życie, jakże piękne, wspaniałe, które jest właściwe ludziom oddanym Bogu, konsekro-wanym, stawia w samym centrum postać Chrystusa. Możemy i tak powiedzieć, że w ostatnich czasach Ojciec Święty dał nam, Polakom, wzór takiej wspaniałej konsekracji w osobach świętych, ostatnio kanonizowanych. Przecież św. Józef Sebastian Pelczar, założyciel Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego, sam żyjący konsekracją biskupią, bardzo mocno wskazał na Serce Jezusowe – centrum życia ludzkiego. I św. Urszula Ledóchowska – z taką pokorą, prostotą i pięknem niezwykłej swojej kobiecości – wskazała na centrum życia chrześcijańskiego, którym jest miłość, czerpana w Sercu Jezusa Konającego – Odkupiciela.
Tyle mamy w ostatnich miesiącach, powiedzmy także – latach, głosów na temat Chrystusa, tyle tych powiązań życia oddanego Bogu z Chrystusem, że naprawdę refleksja wasza na ten temat, Czcigodni Przełożeni Wyżsi zakonów w Polsce, jest „celowaniem w dziesiątkę”.
Kiedy patrzymy na Chrystusa, jakże potrzebna jest nam Maryja. Ojciec Święty w Rosarium Virginis Mariae bardzo zdecydowanie wyakcentował na nowo różaniec. Stał się wielkim Papieżem różańca. Trzeba go postawić w tym względzie przy św. Piusie V i Leonie XIII. Bardzo nowatorsko i w sposób pogłębiony ujął tę modlitwę. Kazał nam nią oddychać. Tak nam kazał oddychać tą modlitwą, tak odmawiać różaniec, żeby to oddychanie było oddychaniem Chrystusem. To dosłownie Jego osobę i Jego życie mamy umieć zaczerpnąć w nasze wnętrze i w sobie zatrzymać. Papież w liście apostolskim Rosarium Virginis Mariae zestawił różaniec z modlitwą mnichów wschodnich o następującej treści: Panie, Jezu Chryste, miej litość nade mną, grzesznikiem. My w Kościele zachodnim mamy oddychać Chrystusem przez odmawianie różańca. Ojciec Święty zaakcentował chrystocentryzm modlitwy różańcowej i potrzebę kontemplacji Chrystusa, ale przy tym Matki Bożej nie odsunął na bok. Zauważmy, że w liście o różańcu kilka rozdziałów jest zatytułowanych maryjnie. Z Maryją mamy wspominać Chrystusa, od Maryi uczyć się Chrystusa, z Maryją apostołować, z Maryją się modlić, dzięki Maryi upodabniać się do Chrystusa, a więc – być z Maryją. Ona jest tronem dla Chrystusa, Ona Go niesie, Ona uczy nas Chrystusa. I taki jest najgłębszy sens naszej obecności w tym miejscu.
Oto Matka twoja, oto syn Twój. Kiedy przeżywamy Ewangelię, dającą nam te słowa, i staramy się ją zinterpretować, zwykle odwołujemy się do tego drugiego członu Chrystusowego testamentu: Oto Matka twoja. Akcentujemy, że w Maryi mamy Matkę, mamy miłosierdzie Boże bliskie nam, bo ucieleśnione w Matce. Tym wezwaniem wołamy do Niej. Tak nam jest potrzebna Matka. Osoby żyjące konsekracją muszą mieć Matkę! Nie wybieraj się do zakonu bez Matki, bo tam się zgubisz – tak trzeba by powiedzieć każdej nowicjuszce i nowicjuszowi. Matka jest ci bardzo potrzebna. Piękne to życie w zakonie, ale zbyt trudne. Stąd poważna to przestroga: bez Matki zagubisz się, z Maryją, Matką, wszystko potrafisz.
Dajmy jednak w tym fragmencie Ewangelii św. Jana pierwszeństwo powiedzeniu Chrystusa, skierowanemu do Maryi: Niewiasto, oto syn Twój. Kiedy Chrystus – tak dzisiejsi mariolodzy próbują interpretować ten tekst – przywoływał pod swój krzyż Matkę i od Niej zaczął, bo do Niej najpierw powiedział: Oto syn Twój, wskazując na Jana, to tym samym objawił, że Ona jest z Jego woli wzorem, typem nowej ludzkości, typem Kościoła. Jan przedstawiał bowiem całą ludzkość. Maryja stała się wtedy Matką Kościoła. Ta pierwsza konsekrowana Bogu jest równocześnie Matką Kościoła.
Warto w tej refleksji, którą czynicie w czasie sympozjum, zauważyć, że powołanie zakonne jest powołaniem na wskroś eklezjalnym. Bardzo dobrze, że wasza refleksja chce iść w tym kierunku. Pokazujecie w licznych wystąpieniach różne areopagi dzisiejszego człowieka. Kiedy wchodzimy w nowy świat, kiedy Polska próbuje wejść do rodziny krajów europejskich, stajemy wobec nowych zagrożeń. Kiedy – jak mówi synod o życiu konsekrowanym – tyle jest areopagów biedy moralnej i materialnej, jakże nie zauważać tej prawdy o Matce, o Jej odniesieniu ku Kościołowi. Jak nie widzieć Maryi, oddanej najdoskonalej Bogu, Tej, która idzie ku Kościołowi, ku człowiekowi, ku nam, ludziom. Maryja jako Matka Kościoła jest przecież Matką biednych, Matką zagubionych i miłosierną Opiekunką współczesnych areopagów nędzy. Na pewno ta, która jest wzorem życia konsekrowanego, prowadzi swoje dzieci, ten przepiękny świat osób konsekrowanych, w stronę serca Kościoła – jakby powiedziała św. Teresa od Dzieciątka Jezus.
Czasy nasze są zagrożeniem dla wiary w pełną prawdę o Kościele. Znakiem naszych czasów jest jakieś własne, bardzo subiektywne podejście do Kościoła, do autorytetu Kościoła. Za tym idzie, oczywiście, wyjałowienie duchowe, a nawet zagubienie w dziedzinie wiary i moralności. Tu, na Jasnej Górze, w czasie pielgrzymki w roku 1997, Jan Paweł II z mocą wołał: Nie ma Chrystusa bez Kościoła! Nie ma! My, częstochowianie, trochę z drżeniem serca słuchaliśmy tych słów. Było to spotkanie głównie dla Częstochowy. Ojciec Święty bardzo nam wtedy wypunktował prawdę, że kto mówi Kościołowi: „nie” – Chrystusowi mówi: „nie”. Kiedy Papież tak mocno ukazywał miejsce Kościoła, chciał nas uwrażliwić na to, że powinniśmy zawsze być zwróceni ku Kościołowi, czyli z Maryją żyć w poświęceniu dla Kościoła.
Tyle jest areopagów biedy i nędzy. Stąd to obecne wasze pochylenie się nad sprawą różnego rodzaju bied i potrzeb wśród ludzi. Nie ma Chrystusa bez Kościoła. To straszne, wielkie zagrożenie dla nas, gdy nie będziemy w sercu Kościoła, nie będziemy dość hierarchiczni, gdy nie będziemy z Papieżem, z biskupami, gdy nie będziemy razem. Choćby anioł z nieba przyszedł i głosił inaczej, niż głosi Kościół, niech będzie przeklęty! To sparafrazowane Pawłowe zdanie (por. Ga 1, 8) powinno być nam bardzo bliskie. Biada nam, jeśli nie będziemy dziś na współczesnych areopagach potrzeb ludzkich.
Tak więc słowa Jezusa do Maryi: Oto syn Twój, oto Kościół Twój – są testamentem, skierowanym do nas, biskupów, do wyższych przełożonych, matek przełożonych. Idźmy w Kościół, miłujmy Kościół do końca, na nowo go zobaczmy. Wtedy się bowiem widzi dobrze Chrystusa, gdy się Go widzi poprzez Kościół. Pamiętam wyznanie kard. Wojtyły, gdy wrócił po II sesji Soboru Watykańskiego II i spotkał się z nami (byłem wtedy przełożonym w seminarium w Krakowie). Zaczął przemówienie do przełożonych, profesorów i kleryków w taki sposób: zobaczyłem Kościół. Później dopiero zaczął opowiadać o tym, co się działo w czasie tej sesji soborowej. Widzę i ja Chrystusa, ale widzę Go poprzez Kościół, kocham Kościół!
Życie zakonne – to najpiękniejsze życie w Kościele – musi być całe dla Chrystusa i całe dla Kościoła. Dlatego usłyszmy słowa, które się rozlegają z krzyża do Maryi, tej pierwszej konsekrowanej Bogu. Są one zaadresowane także do wszystkich innych współkonsekrowanych z Maryją Bogu: oto syn Twój – cała ludzkość, Kościół. Żyć dla Chrystusa – to żyć dla Kościoła. Żebyśmy tak potrafili żyć, trzeba, byśmy usłyszeli także tę drugą część testamentu, będącą zapewnieniem nam pomocy: Oto Matka twoja. Matka Boża nam pomoże, byśmy tak jak Ona kochali człowieka, kochali ubogich, żyli w Kościele i dla Kościoła.
Bóg zapłać, Kochani Przełożeni, za waszą piękną służbę w Kościele. Pilnujmy czasów, w których żyjemy, bo są to czasy, kiedy wiele rzeczy próbuje się nam wymykać z rąk. Tak mocno się mobilizujmy i odnawiajmy w Chrystusie, żeby nasze ręce – mimo wszystko – sterujące Kościołem, świętością, wielkością człowieka, były na tyle mocne, aby utrzymać ten świat. Oto Matka twoja. Maryja wam pomoże. Amen.