O wierności powołaniu, stawianiu czoła problemom i modzie na „fajne zakonnice” mówi s. Maksymilla Pliszka BDNP.
Agata Puścikowska: Czego życzyć młodym siostrom z okazji Dnia Życia Konsekrowanego?
S. Maksymilla Pliszka: Rozkochania w Jezusie, przeżywania i zrozumienia odpowiedzialności za powołanie, za zgromadzenie i za Kościół. Ta odpowiedzialność jest sensem i istotą zakonnego życia. Najprościej mówiąc, to Jezus ma być na pierwszym miejscu w życiu człowieka i życiu Kościoła. Życzę też młodym siostrom wierności powołaniu. Od tej wierności zależy świętość jednostki i wszystkich wierzących.
Czym jest konkretnie brak wierności?
Sprzeniewierzeniem się łasce powołania. I nie mam tu wyłącznie na myśli kontekstu powołania zakonnego. Potraktujmy to szerzej: Jezus daje każdemu człowiekowi dar, który należy rozwijać. Często nasze życie utożsamia się wyłącznie z pracą, aktywnością, przeróżnymi działaniami. Te działania są oczywiście ważne, ale nie najważniejsze. Istotą powołania nie jest praca i aktywności, lecz właśnie wierność Jezusowi. Dzięki tej wierności i przez nią podejmujemy inne dzieła i wysiłki. To jest właściwy kierunek: praca powinna być konsekwencją wierności.
Zakonnice są znane z kapitalnych dzieł pomocowych. To się nie liczy?
Oczywiście, że się liczy. Co więcej, jest wspaniałe, wielkie i potrzebne. Niemniej w świecie pracuje wiele pielęgniarek, opiekunek, katechetek, menedżerek, wychowawczyń, które nie są konsekrowane, a wykonują swoją pracę świetnie. Jezus nie po to więc nas konsekruje, byśmy były aktywne i działały społecznie, lecz po to, byśmy były Jemu wierne. I z tej wierności, jak już mówiłam, wynika wszelkie inne dobro. Wszystko, co robimy, robimy na chwałę Jezusa i w relacji z Nim. Po to oddajemy życie, rezygnujemy z prawa do życia małżeńskiego, korzystania z dóbr doczesnych, z dysponowania sobą, by oddać się Jezusowi i pracować dla Kościoła, służąc ludziom. Temat powołania i wierności zresztą nie dotyczy tylko życia zakonnego. Każdy ma inną drogę do Jezusa i musi konsekwentnie nią podążać.
Z czego wynika niewierność powołaniu?
Ze słabej wiary, braku współpracy z łaską powołania. Łaska polega natomiast na tym, by konkretna osoba, żyjąc w zgromadzeniu, świadomie, codziennie od nowa podejmowała życie raz złożonymi ślubami czystości, posłuszeństwa i ubóstwa. Podobnie zresztą małżonkowie: ślubowali miłość, wierność i uczciwość małżeńską i codziennie muszą brać tę przysięgę na serio, wypełniać ją. Jeśli sprawy mniej istotne biorą górę nad ślubami lub jeśli jest ich zbyt dużo, zawsze pojawiają się problemy.
A czego z okazji „dnia siostry” życzyć starszym zakonnicom?
Entuzjazmu. Oraz radości z życia konsekrowanego, otwartości na młode siostry, które wiele wnoszą do zgromadzeń. Starsze mogą się wiele uczyć od młodszych, a młodsze czerpać z doświadczenia, dojrzałości i wiedzy starszych sióstr.
Bywa tak, że brak starszym siostrom entuzjazmu? Na starość wątpią w sens powołania?
Bardzo rzadko spotykam starsze siostry, które przeżywają stan powątpiewania. Zazwyczaj, mimo nawet cierpienia, chorób, trudności związanych z wiekiem, najczęściej przeżywają radość z życia poświęconego Bogu, czują się spełnione i otoczone miłością.
A ich smutki? Nie boją się spadku powołań?
Strach to złe określenie. Odczuwają z pewnością pewien niepokój. Niepokój po ludzku całkowicie zrozumiały, bo wszystkie pytamy: co będzie z niektórymi zgromadzeniami za kilka, kilkanaście lat? Co stanie się ze zgromadzeniami w sensie materialnym, ale i duchowym?
Co się stanie według Siostry?
Staram się podchodzić do istniejącej sytuacji, do faktu, jakim jest spadek powołań zakonnych, ze spokojem. Jestem absolutnie pewna, że ponad naszymi ziemskimi wysiłkami, ponad problemem, po prostu jest Pan Bóg. Nie wiem, czy to Jego wola, że do zgromadzeń zgłasza się mniej kobiet, ale wiem, że w jakiś sposób On w tym zjawisku jest. Nie wolno nam więc gasić nadziei i straszyć. Bóg z tych trudnych sytuacji wyciąga dobro i zawsze ma swój plan. Niewątpliwie przeżywamy trudność, gdy trzeba zamykać domy, rezygnować z etatów, myśleć, jak najlepiej zapewnić opiekę starszym, schorowanym siostrom. Niemniej panika jest niewskazana. Nie jesteśmy z tymi problemami same.
Jakie według Siostry są przyczyny spadku liczby powołań?
Ciągle się nad tym zastanawiamy i analizujemy możliwe przyczyny. Jest ich wiele – od niżu demograficznego począwszy. Ale coraz wyraźniej widzę, że jednym z ważniejszych powodów jest specyfika współczesnej młodzieży. Młodzi ludzie z pewnością szukają Pana Boga, a On zwraca się do nich, powołuje ich również do życia zakonnego. Niemniej jednak współcześni młodzi, w tym młode kobiety, mają ogromny problem, trudność w podejmowaniu decyzji na całe życie. To widać również przy spadku liczby zawieranych małżeństw. Pan Bóg zawsze powołuje, ale słabsza jest zdolność młodego człowieka do zdecydowanej odpowiedzi. Młodzi na przykład podejmują studia, potem często je rzucają, wybierają inne. Próbują szukać różnych dróg, i to jest z jednej strony dobre, ale z drugiej może wynikać z lęku lub braku poczucia bezpieczeństwa. Boją się postawić życie na jedną kartę, a w rezultacie wiele lat pozostają w zawieszeniu. Króluje pewnego rodzaju tymczasowość, która komplikuje życie i bynajmniej nie daje szczęścia.
A czy formy mówienia o sobie, sposoby na docieranie do młodych kobiet są według Siostry nowoczesne i odpowiednie?
Zgromadzenia cały czas szukają nowych form, współczesnych i skutecznych, by pomóc młodym w odkrywaniu ich powołania, charyzmatu. Idealnie zapewne nie jest, lecz nie pozostajemy bierne. Z mojego doświadczenia wynika, że łatwiej znaleźć zgromadzenie, niż dać odpowiedź na całe życie. Formy są oczywiście również nowe: w wielu miejscach organizowane są powołaniowe spotkania w małych grupach, których podstawą jest słowo Boże, często w dynamice lectio divina, ważna jest adoracja Najświętszego Sakramentu. Takie spotkania cieszą się ogromnym zainteresowaniem, co pokazuje, że młodzi szukają milczenia i ciszy. Kiedyś natomiast wyglądało to inaczej: spotkania powołaniowe to były konferencje, spotkania i rozmowy indywidualne oraz pogodne wieczory. Warto dodać, że wstąpienie do zakonu rozważają już nie nastolatki, lecz kobiety nieco starsze – studentki lub nawet panie po studiach. Widzimy specyfikę wieku, więc dostosowujemy do niej formę spotkań. Oczywiście formą docierania do młodych, ale bardziej wstępną, początkową – jest obecność w mediach, w tym social mediach.
Są powołania „z Facebooka”?
Zdarzają się. I ze stron internetowych. Media pomagają w odkryciu konkretnego zgromadzenia. Najpierw zwykle serce podpowiada drogę zakonną, a potem młoda osoba szuka własnego miejsca. Wtedy są pomocne profile konkretnych zgromadzeń, które młodzi obserwują i analizują.
Media potrafią zakony „wypromować”, ale i mocno im zaszkodzić.
To prawda. Wielokrotnie przekaz niektórych mediów dotyczący zgromadzeń był mało realny, wręcz kłamliwy. A sytuacje pojedyncze, trudne, były uogólniane. Jedna zła osoba była przedstawiana jak ogół, jak wszystkie zakonnice. Dlatego wiele zgromadzeń jest ostrożnych, jeśli chodzi o współpracę z mediami. Na szczęście jednak zgromadzenia powoli uczą się, jak sobie z medialną nieprawdą radzić i jak współpracować z mediami, które są rzetelne. Dostęp do zgromadzeń jest łatwiejszy, a otwartość domów na świeckich, w tym na media, zwiększa się. Osobiście jednak polecam zasadę: przybądź, zobacz, przekonaj się sam. W przypadku powołania i zakonów nie trzeba opierać się na cudzym przekazie, negatywnym czy nawet pozytywnym, by poznać prawdę. Zakony warto poznać, po prostu odwiedzając je, rozmawiając, doświadczając.
Ale przyzna Siostra, że pokazywanie w mediach dzieł prowadzonych przez zakonnice ociepla ich wizerunek.
Możliwe. Mam po prostu nadzieję, że dzięki takim relacjom zwiększy się wzajemny szacunek i zrozumienie. Chciałabym, żebyśmy wszyscy mieli świadomość, że zarówno świeccy, jak i siostry zakonne działają wspólnie, pomagają sobie wzajemnie. Idziemy wspólną drogą – działamy dla Kościoła i człowieka, uzupełniając się. Otwartość i szacunek budują dobro.
Obserwuję pewnego rodzaju modę na „fajne zakonnice”. Społeczeństwo niejako odkrywa, że siostra zakonna to ciekawa świata, wykształcona i aktywna kobieta.
Wszystkie jesteśmy „fajne”. (śmiech) Ale faktem jest, że większość sióstr młodego pokolenia ma wykształcenie wyższe albo je zdobywa. Wiele z nich przyszło do zgromadzeń w późniejszym wieku, ma doświadczenie pracy wśród świeckich. To ma znaczenie w budowaniu wzajemnej otwartości. Zgromadzenia też śmielej przygotowują siostry na to, by realizując swoje pasje, szły do ludzi. Zawsze jednak, by poprzez realizację pasji prowadziły siebie i bliźnich do Boga.
Czego siostrze Maksymilli życzyć z okazji „dnia siostry”?
Mocnej wiary i radości z wypełniania misji, do której Pan Bóg mnie posłał. Ale też coraz głębszej miłości i odpowiedzialności za tych ludzi, których Bóg mi przysyła.
A odrobiny odpoczynku? Przyda się. Przyjmuję i dziękuję.
Za: gość.pl