Homilia wygłoszona podczas Mszy św. z okazji Jubileuszu Życia Konsekrowanego Łódź, 2 lutego 2000 roku.
l. „Od dwóch tysięcy lat Kościół jest jakby kołyską, w której Maryja składa Jezusa, aby wszystkie narody mogły Go wielbić i kontemplować” (IM 11). Od chwili ukazania się papieskiej bulli Incarnationis mysterium, zapowiadającej Wielki Jubileusz Roku 2000, to zdanie mnie urzekło i stało się tematem częstych i licznych zamyśleń. Przywołałem je także podczas mojego ubiegłorocznego spotkania ze wspólnotami życia konsekrowanego, przypadającego jak dziś w święto Ofiarowania Pańskiego. Wyraziłem wtedy przekonanie, że każdy z Was i każda z Was, drodzy Bracia i Siostry, przez swoją konsekrację jest jak gdyby kołyską, w której złożony jest Jezus Chrystus po to, aby wszyscy, wśród których dokonuje się Wasze posługiwanie mogli Go wielbić i kontemplować.
2. Wielki Jubileusz Roku 2000 już się rozpoczął. W Boże Narodzenie uderzyło serce Roku Świętego, ożywiając we wszystkich nadzieję na „szczególnie głębokie doświadczenie łaski i miłosierdzia Bożego” (6).
Dzisiaj nasz wzrok kierujemy powtórnie w stronę tamtego wielkiego Wydarzenia wnikając w tajemnicę Ofiarowania Pańskiego, aby odczytać w niej znak dla nas, zgromadzonych na Jubileuszu Życia Konsekrowanego. Przeżywane dzisiaj święto zachęca nas do przypatrzenia się Najświętszej Maryi Pannie, która wyjmuje Dziecię z kołyski, pielgrzymuje do Jerozolimy i staje na progu świątyni, aby wypełniając przepis Prawa, złożyć Bogu dziękczynienie za Jezusa, swojego pierworodnego Syna. Liturgia przedstawia to ewangeliczne zdarzenie za pomocą symbolu światła, które procesjonalnie wnosimy do naszych kościołów, przeżywając spotkanie z Chrystusem objawiającym się nam jako Słowo Wcielone, jako Światłość świata.
Wpatrując się w ten obraz, trzeba nam podążyć dziś śladami Matki naszego Pana: nie przestając kontemplować i wielbić Jezusa złożonego w kołysce, wziąć Dziecię, pójść z Nim pielgrzymim szlakiem, aby stanąć w Drzwiach Świętych i przekroczyć próg trzeciego tysiąclecia. Spotkanie Chrystusa z Jego ludem dokonało się właśnie na progu świątyni, „gdy rodzice wnosili Dzieciątko Jezus” (Łk 2,27). Wtedy rozpoznał je prawy i pobożny Symeon i błogosławił Boga za zbawienie, „które przygotował wobec wszystkich narodów”. Sławiła Boga nie rozstająca się ze świątynią prorokini Anna, służąca Bogu „w postach i modlitwach dniem i nocą”, opowiadając o Jezusie „wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy”. Oni, poddani natchnieniom Ducha, ujrzeli w Synu Maryi prawdziwe Światło, które rozproszyło ciemności grzesznego świata. Przejście przez tamte drzwi świątyni jerozolimskiej było obwieszczeniem, że oto przyszedł na świat jedyny Zbawiciel posłany przez Ojca i że odtąd nikt nie może mieć dostępu do Ojca inaczej, jak tylko przez Niego. Ukazały się światu zupełnie inne drzwi – Jezus Chrystus, który stał się bramą, „jedyną bramą pozwalającą wejść do żyda w komunii z Bogiem, ostateczną drogą zbawienia” (8).
Trzeba nam – jak powiedziałem – uczynić to samo: wskazanie na bramę zaprasza do przekroczenia jej progu; przejść przez tę bramę znaczy wyznać, że Jezus Chrystus jest Panem; znaleźć się po drugiej stronie oznacza przejście z grzechu do łaski, a więc wypełnienie swojego chrześcijańskiego powołania. Bo czy właśnie nie do takiego przejścia powołany jest każdy człowiek? Czy nie oznacza tego pierwsza i fundamentalna konsekracja każdego z nas, która dokonała się na mocy chrztu świętego? Czy nie została ona potwierdzona naszą decyzją całkowitego oddania naszego życia Bogu?
3. Jeżeli stanęliśmy teraz na progu nowego czasu, który oddziela grzech od łaski powinniśmy wkroczyć w nowe tysiąclecie jako ludzie nawróceni, z „oczyszczoną pamięcią”. Może się przecież okazać i w naszym przypadku, że na nasze życie ofiarowane Bogu padł jakiś cień, że Pan mógłby mieć przeciw nam to, że „odstąpiliśmy od naszej pierwotnej miłości” (Ap 2,4). Wielkie rzeczy przyrzekaliśmy Bogu, pociągnięci łaską wypowiadaliśmy swoje fiat pełni ideałów i szczytnych zamiarów, gotowi na wszystko, cokolwiek Pan nam powie. Trzeba nam teraz zapytać się samych siebie o tamte słowa i pragnienia: co z tego wszystkiego nam wyszło? U progu milenium powinniśmy stanąć w obliczu prawdy o własnym życiu i ocenić odległość, jaka dzieli nasze czyny od ideału, jaki każdy z nas sobie wyznaczył, podejmując wezwanie Pana, aby służyć Mu niepodzielnym sercem. Kościół nie może przekroczyć progu nowego tysiąclecia, nie przynaglając swoich synów i córek do oczyszczenia się przez pokutę z błędów, niewierności, niekonsekwencji i zaniedbań. Uznanie słabości dnia wczorajszego to akt lojalności i odwagi, który pomoże nam umocnić naszą wiarę, pobudzi naszą czujność i gotowość do stawienia czoła dzisiejszym pokusom i trudnościom (por. TMA, 36.33).
Trzeba nam koniecznie uczynić jubileuszowy rachunek sumienia, który wymaga od nas odwagi nie tylko wyznania naszego grzechu, ale może o wiele bardziej potwierdzenia naszej rezygnacji ze wszystkiego, co obce jest naszemu powołaniu, co je pomniejsza albo skutecznie zaciemnia. Trzeba nam to wszystko jeszcze raz zostawić, aby odzyskać życie Boże, aby nawrócić się i dalej kochać pierwszą miłością.
Nie idziemy samotnie drogą nawrócenia (por. IM 10). Czy nie powinien zawstydzić nas przykład Papieża, który bierze na siebie, na oczach całego świata, ciężar grzechów dzieci Kościoła i przyznaje się do nich, prosząc pokornie o przebaczenie? Czy nie powinno nas pobudzić do większej gorliwości jego wezwanie, aby Kościół „uklęknął przed obliczem Boga i błagał o przebaczenie za dawne i obecne grzechy swoich dzieci”? My także jesteśmy dziećmi tego Kościoła! Czy Ojciec Święty nie przeprasza również i za nas! Czy nie przyznaje się i do naszych win? „Należy odważnie wyznawać: zgrzeszyliśmy, ale zarazem zachować żywe przekonanie, „że gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska” (11).
4. Wydało mi się konieczne przypomnienie tej ważnej prawdy o nawróceniu właśnie Warn, Bracia i Siostry, którzy oddaliście swe życie na wyłączną służbę Chrystusowi i za chwilę jeszcze raz potwierdzicie swoją wolę trwania w wierności swojemu powołaniu na obranej drodze życia apostolskiego. Taka jest zresztą droga medytacji jubileuszowej, którą przeszliście w Waszych wspólnotach uczestnicząc w specjalnym Triduum przygotowawczym, dziękując Bogu za dar życia konsekrowanego, jednając się z Bogiem i wspólnotą w liturgii pokutnej, aby – wewnętrznie odnowieni – jeszcze lepiej wypełniać misję dawania świadectwa o Chrystusie.
Dopowiedzieć trzeba może jeszcze jedną myśl, która w bulli Incarnationis mysterium jest bardzo stanowczo podkreślona: Historia Kościoła jest historią świętości. Świętość ujawnia się w takim sposobie życia, które jest potwierdzeniem prawdy Ewangelii, które daje światu widzialne świadectwo, że doskonałość jest naprawdę możliwa (IM 11). Każdy człowiek na mocy chrztu ma dostęp do Ojca, stał się domownikiem Boga (Ef 2,19) i powołany jest do świętości. Ale czy określenie czyjegoś życia jako konsekrowane nie zobowiązuje do wypełnienia szczególnego posłannictwa wobec tego świata? Czy nie oznacza posłuszeństwa Duchowi Świętemu, wskazującemu konkretne zadania, stosownie do potrzeb Kościoła i świata (por. VC, 19)? Czy nie przynagla do coraz większego upodobnienia się do Chrystusa, który stał się „światłem na oświecenie pogan” i zbawieniem wszystkich narodów ?
5. Podążając dziś śladami Matki naszego Pana, nie przestając kontemplować i wielbić Jezusa, trzeba i nam wyjąć Dziecię z kołyski naszego serca i wyruszyć z Nim w pielgrzymce przez ten świat. To jest właśnie zadanie jubileuszowe, mamy ukazać światu Jezusa nie jako pamiątkę przeszłości, ale jako Rzeczywistość powtarzającą się każdego dnia na nowo – że do Niego należy nie tylko wczoraj, ale także nasze dzisiaj i zawsze. Trzeba nam wziąć Dziecię w ramiona i podnieść je bardzo wysoko, aby każdy mógł Je zobaczyć i głęboko doświadczyć tajemnicy Boga, który w Jezusie Chrystusie wszedł w naszą historię. Nasza konsekracja musi stać się widoczna i jednoznaczna, żeby inni rozpoznali nasze życie jako egzystencję rzeczywiście ukształtowaną na wzór Zbawiciela, żebyśmy byli przejrzyści w ukazywaniu radosnej tajemnicy o Bożym życiu w nas, żeby można było nas odczytać jako ikonę Słowa Wcielonego, żebyśmy byli żywym sakramentem, epifanią miłości Boga, który chce zamieszkać między ludźmi.
„Co zrobić – pytał Ojciec Święty w swojej homilii podczas kanonizacji św. Kingi w Starym Sączu – aby dom rodzinny, szkoła, zakład pracy, biuro, wioski i miasta, w końcu cały kraj stawały się mieszkaniem ludzi świętych, którzy oddziałują dobrocią, wiernością nauce Chrystusa, świadectwem codziennego życia, sprawiając duchowy wzrost każdego człowieka? (…) Potrzeba świadectwa. Potrzeba odwagi, aby nie stawiać pod korcem światła swojej wiary”.
Jakże gorące przynaglenie odczuwam w tej chwili, aby powtórzyć wobec Was, zgromadzonych z woli Ojca Świętego wokół mnie, Waszego biskupa, duchownych i świeckich, osób zakonnych, habitowych i bezhabitowych, tamto przenikające serce papieskie wołanie: „Bracia i Siostry, nie lękajcie się chcieć świętości! Nie lękajcie się być świętymi! Uczyńcie (…) nowe tysiąclecie erą ludzi świętych!” (Stary Sącz, 16 czerwca 1999 r.).
6. Niech świętość nie będzie obcym i pusto brzmiącym słowem także i na tej ziemi łódzkiej, która tak bardzo potrzebuje niesionej waszym życiem radosnej nowiny wszystkim cierpiącym głód miłości, która tak rozpaczliwie potrzebuje Słowa Zbawienia, zdolnego przezwyciężyć niepokój, lęk i niepewność jutra, która pragnie ujrzeć w Was oblicze Chrystusa i obronić się przed brakiem nadziei. Wiem, że to nie jest łatwe. Przecież od czasu swojego przyjścia na świat Dziecię Jezus jest „znakiem, któremu sprzeciwiać się będą”. Ale choćby przeżywanie naszej konsekracji miało być naznaczone przez krzyżową konfrontację z duchem tego świata, przez cierpienie a nawet i przelanie krwi, nie można nam się już cofnąć, bo i my – należąc całkowicie do Chrystusa – staliśmy się proroczym znakiem sprzeciwu, ukazując wartość Ewangelii i jej przemożną moc, zdolną przemienić oblicze tego świata (KK 31).
Bracia i Siostry! „Wiecie, komu uwierzyliście; oddajcie Mu w czasie Wielkiego Jubileuszu wszystko! (…) Nie zapominajcie, że to właśnie Wy w bardzo szczególny sposób możecie i powinniście głosić, iż nie tylko należycie do Chrystusa, ale staliście się Chrystusem” (VC, 109). Przenieście Go na swoich ramionach przez próg nowego czasu.
Amen.