Nie wyprodukowano nas w laboratorium. Wyrastamy z konkretnej rodziny, historii, kultury i musimy być w niej zakorzenieni. Tylko tak możemy coś zmienić – mówił papież Franciszek w przesłaniu do młodzieży z archipelagu Antyli na Morzu Karaibskim. Spotkali się oni na Martynice, by zastanowić się nad przyszłością rodziny na Karaibach. Franciszek przyznał, że jeśli chcą ją zmienić, to czeka ich trudne zadanie. Najpierw jednak muszą sami zastanowić się nad sobą, czy są jeszcze młodzi, czy nie za szybko się w życiu ustawili.
– To trudne zadanie – przyznał Ojciec Święty. – Jesteście młodzi, ale zastanawiam się, czy naprawdę, a może jesteście zestarzałymi młodzieńcami? Bo jeśli się już zestarzeliście, to niczego nie zrobicie! Musicie być naprawdę młodzi! Z całą siłą młodości, by coś zmienić. Pierwsza rzecz, jaką musicie zrobić, to sprawdzić, czy nie jesteście ustawieni. Jeśli jesteście ustawieni, to nie dobrze. Kto się ustawił, musi zrobić krok wstecz.
Papież zachęcił młodych, aby inspiracji do przemiany rodziny na Karaibach szukali w jego adhortacji apostolskiej „Amoris laetitia”, a w szczególności w jej czwartym rozdziale. Jest to najważniejsza część dokumentu, mówi bowiem, jak żyć miłością w rodzinie.
Franciszek wskazał też na potrzebę silnego zakorzenienia w historii. – Drzewo wydaje owoce dzięki swym korzeniom. Jeśli chcecie przemieniać rodzinę, musicie mieć korzenie – mówił papież.