Przesłanie Prefekta Kongregacji do osób życia konsekrowanego :
Życie konsekrowane nie polega tylko na tradycji, którą mamy, albo też życiu chrześcijaństwem, którego się nauczyliśmy, ale chodzi o to, żeby zdać sobie sprawę i odkryć na nowo, że wszyscy jesteśmy grzesznikami, a jednocześnie że jesteśmy umiłowani przez Pana Boga i że jesteśmy powołani do tego, abyśmy Go miłowali z całego naszego serca. Trzeba tego doświadczyć osobiście. Każdy z nas musi tego doświadczyć: siostry, konsekrowani, mnisi, kapłani. Wszyscy jesteśmy chrześcijanami, i choć mamy trochę inne powołanie, należymy do tego samego ludu Bożego, w którym jest tak wiele różnych powołań. Jesteśmy dziećmi tego samego Ojca i dlatego musimy ciągle na nowo uświadamiać sobie, że jesteśmy braćmi i siostrami, starać się żebyśmy byli naprawdę braćmi i siostrami, także w stosunku do biskupów i do tych, którzy są naszymi przełożonymi. Jeżeli to nie nastąpi, nie będzie można zrozumieć posłuszeństwa i nie będzie można zrozumieć również autorytetu. Wszystko, co mamy jak gdyby trochę więcej, to znaczy fakt bycia konsekrowanymi, kapłanami, otrzymane osobiste zdolności, fakt, że jesteśmy kobietą czy mężczyzną, to musi być wszystko w służbie tego wielkiego braterstwa dzieci Bożych. Nasze doświadczenie chrześcijańskie nie może być podzielone na kasty, na grupy. Kiedyś mówiło się o teologii „stanu doskonałości”, może to i piękne, ale trzeba dobrze zrozumieć, co to znaczy stan doskonałości? To wola Pana Boga, która oczywiście różni się w stosunku do każdego z nas. Nie chodzi o to, że na przykład dziewictwo jest największą wartością. Oczywiście to nadzwyczajny dar, ale to to Pan Bóg dał nam ten dar. Trzeba wzrastać w komunii między nami. Trzeba aby na nasze twarze powrócił wyraz szczęścia. Jeżeli posiadanie pieniędzy daje szczęście, jeżeli uprawianie seksu i uczucia dają szczęście, jeżeli władza daje szczęście, to po co szukać Pana Boga? Szczególnie gdy ci, którzy zostali powołani do pójścia za Chrystusem nie są szczęśliwi?
Inna sprawa: idę do Kościoła i adoruję Pana Boga w Eucharystii, biorę do ręki Biblię i wiem, że przez nią mówi Bóg, natomiast wtedy gdy spotykam siostrę albo brata nie dostrzegam w nich Pana Boga… To jest herezja. Oczywiście wszyscy i ja też popełniam takie czyny heretyckie. Trzeba jednak pracować nad tym, aby brat stał się dla mnie Jezusem. Trzeba ciągle na nowo podejmować starania i pracę nad tym, aby Pan Jezus mówił do nas ponownie poprzez wspólnotę i we wspólnocie. To bardzo ważne. Zdarzyło się w historii w niektórych krajach np. w Korei, że przez 200 lat nie było hierarchii, ale nie zabrakło wspólnoty chrześcijan i Pan Jezus był z nimi. Oczywiście to nie oznacza, że biskupi są niepotrzebni, ale że to Pan Jezus kieruje wspólnotami i nadaje im kierunek. W tej perspektywie świetle musimy ciągle rodzić się na nowo. Musimy kochać nasze charyzmaty, i np. jeśli widzimy jakieś Zgromadzenie, które przeżywa trudności, to musimy to przeżywać jako nasze trudności. Jest rzeczą nie do pomyślenia, żeby jakieś Zgromadzenie było bardzo bogate a drugie było w dużych brakach. Trzeba być szczęśliwym ze swojego powołania i być razem.