Troszczyć się o jedność w apostolstwie (słowo kard. Glempa przed zakończeniem Mszy św.)

Kardynał Józef Glemp Prymas Polski

Przed błogosławieństwem chciałbym podzielić się refleksją, jaka nasunęła mi się podczas słuchania homilii. Homileta zarysował bieguny między głoszeniem słowa Bożego i słuchaniem słowa Bożego. Wiemy, że można głosić słowo Boże nie tylko słowami, przy użyciu głosu, ale i przez czyn, życie. I jak trzeba znaleźć środek między głoszeniem słowa i słuchaniem go, tak trzeba zauważyć „blaski i cienie”. Chcę w tym kontekście zwrócić uwagę na inne bieguny – między apostolstwem a jednością.

Apostolstwo to ciągły wysiłek, by Ewangelia była głoszona, szerzona na całym świecie. Do tego potrzeba „specjalizacji”, nie można byle jak, gdziekolwiek mówić, trzeba wiedzieć, do kogo i jak mówić. I stąd pojawiają się charyzmaty, które z natury swojej apostolstwo „specjalizują”. Im więcej jest specjalnych grup, im więcej charyzmatów, tym bogatszy jest Kościół. Ale jeżeli jest tak różnorodny, to jak teraz starać się o tę jedność, o którą modli się Jezus Chrystus (por. J 17, 22), do której nas wzywa i zakłada, że ona będzie procesem tworzenia? O jaką jedność nam chodzi? Nie tylko o jedność uczuć, jedność intencji, ale o taką jedność, która by była świadectwem dla świata. Oczywiście, najpierw jest jedność przez Chrystusa, w Duchu Świętym, z Bogiem Ojcem, ale chodzi o jedność Kościoła, który z natury swojej jest wspólnotą. I tutaj trzeba znaleźć „środek” między tą różnorodnością a wspólnotowością, która jest w Kościele.

Kościół jest też zróżnicowany poprzez istnienie diecezji, rozmaitych zakonów i grup społecznych, ale musi ukazywać jedność całej hierarchii, jedność w wymiarze widzialnym. I tutaj możemy zauważyć dużo „blasków”, Tak, nie waham się powiedzieć: widzimy dużo „blasków” w wypełnianiu tego bardzo trudnego zadania – „wyrastają” przecież święci, szczególnie spośród zakonów, które potrafią widzieć i urzeczywistniać jedność w różności. Ale są także „cienie”. Zastanówmy się więc, kochani, nad tymi „cieniami”. Ojciec święty wzywa nas przecież do oczyszczenia naszych sumień. Jest to zadanie, które trzeba podjąć odważnie i pokornie. Właściwie potrzeba czasu, żeby z odwagą i pokorą analizować to wszystko, co w tych biegunach między apostolstwem a jednością wkrada się jako „cień”.

Składam więc najlepsze życzenia dalszych pomyślnych obrad i umocnienia w tej wielkiej jedności, która służyłaby apostolstwu jak najszerzej pojętemu. Przyjmijcie Boże błogosławieństwo.