O. Tadeusz Hajduk SJ
WSPÓŁCZESNE PROBLEMY WOBEC SAKRAMENTU POKUTY I POJEDNANIA
W zaproponowanym mi temacie chodzi zapewne o to, jakie problemy mają w dzisiejszych czasach ludzie z korzystaniem z sakramentu pokuty i pojednania, czy też, co może ich zniechęcać do korzystania z tego sakramentu. Pisząc list do kapłanów na Wielki Czwartek ubiegłego roku ojciec święty stwierdza: „Choć na kryzys Sakramentu Pojednania, (…) składają się wielorakie czynniki – poczynając od zmniejszenia się wrażliwości na grzech aż po płytkie rozumienie sakramentalnej ekonomii Bożego zbawienia – to jednak powinniśmy może uznać, że na niekorzyść sakramentu mogło czasem wpłynąć także pewne osłabienie naszego entuzjazmu i dyspozycyjności, jakie okazujemy sprawując tę trudną i delikatną posługę.”7 Biorąc za punkt wyjścia te słowa problemy te możemy spróbować omówić dzieląc je na trzy części:
1) Problemy wynikające ze współczesnej kultury: zmniejszenie się wrażliwości na grzech, płytkie zrozumienie sakramentu;
2) Problemy wynikające z błędnych postaw w Kościele;
3) Problemy wynikające z postaw szafarzy tego sakramentu: osłabienie ich entuzjazmu i dyspozycyjności sprawując tę posługę.
I warto byłoby przy okazji zobaczyć, jak problemy te mogą się odbijać w postawach sióstr zakonnych i w ich korzystaniu z sakramentu pojednania.
1) Problemy wynikające ze współczesnej kultury
Dzisiaj w wielu krajach zarzucono korzystanie z tego sakramentu, ale równocześnie jest tam wielki wzrost zapotrzebowania na terapie, na posiadanie własnych psychologów czy psychoterapeutów.8
Wydaje się czasem, że człowiek współczesny coraz bardziej czuje się bezgrzeszny. W czym jednak tkwią źródła takiej postawy, jakie są płynące z niej zagrożenia dla osób konsekrowanych i jak staje się to wyzwaniem formacyjnym naszych czasów?
W jednej z adhortacji apostolskiej ojciec święty już przed laty ukazywał problem „utraty poczucia grzechu”9. Skorzystajmy z pewnych jego przemyśleń, by znaleźć światło dla naszych celów.
Chociaż „nigdy nie da się zupełnie wymazać poczucia grzechu”, to jednak w historii „zdarzało się, że pod wpływem wielorakich czynników świadomość moralna u wielu ludzi była poważnie zaćmiona”. I można stwierdzić, że „wiele znaków wskazuje na to, że w naszych czasach takie zaćmienie istnieje” i stąd „w sposób nieunikniony zaciera się także poczucie grzechu, będące ściśle powiązane ze świadomością moralną, z poszukiwaniem prawdy, z pragnieniem odpowiedzialnego korzystania z wolności”. Już papież Pius XII, stwierdził że „grzechem tego wieku jest utrata poczucia grzechu”.
Aby zobaczyć skąd pochodzi to zjawisko w naszych czasach trzeba spojrzeć na pewne elementy współczesnej kultury. Stopniowe zmniejszanie się poczucia grzechu, kryzys sumienia i przez to zaniechanie korzystania z sakramentu pojednania mogą mieć następujące przyczyny: sekularyzm, dwuznaczność płynąca z pewnych nurtów psychologii, socjologii czy antropologii, etyka relatywistyczna, niewłaściwe wychowanie religijne w rodzinie prowadzące do chorego poczucia winy, ale też zamęt wprowadzany przez przeakcentowania kaznodziejskie czy katechetyczne.
Przyjrzyjmy się tym poszczególnym źródłom zaniku poczucia grzechu i przez to utraty potrzeby korzystania z sakramentu pojednania lub złe z niego korzystanie.
– Sekularyzm. „W swej naturze i definicji jest zespołem poglądów i zwyczajów broniących humanizmu całkowicie oderwanego od Boga i całkowicie skoncentrowanego na kulcie działania oraz produkcji, wypaczonego przesytem konsumpcji i przyjemności”. Człowiek zsekularyzowany uważa, że może zbudować sobie świat bez Boga i nie troszczy się o swój świat duchowy. „Nie można zatem spodziewać się, że umocni się poczucie grzechu w odniesieniu do człowieka i wartości ludzkich, jeśli zabraknie poczucia obrazy wyrządzonej Bogu.” (…) „Utrata poczucia grzechu jest zatem jakąś formą lub owocem negacji Boga: nie tylko w postaci ateizmu, lecz także sekularyzmu. Jeżeli grzech jest zerwaniem synowskiego stosunku z Bogiem po to, by prowadzić własne życie poza posłuszeństwem wobec Niego, to grzechem jest nie tylko negacja Boga; grzechem jest również żyć tak, jak gdyby On nie istniał, wykreślać Go z codziennego życia. Model społeczeństwa kalekiego czy pozbawionego równowagi w jednym lub drugim znaczeniu, który często bywa lansowany przez środki społecznego przekazu, niemało przyczynia się do stopniowej utraty poczucia grzechu.” Osobiście sądzę, że pewne elementy sekularyzmu mogą się paradoksalnie objawiać także w życiu sióstr zakonnych, jak np. kult działania, indywidualizm, wygodnictwo, nastawienie na konsumpcję, egoizm, pretensjonalność…
– Dwuznaczność, w którą się popada, przyjmując jednostronnie niektóre wyniki wiedzy ludzkiej:
* psychologia: „na podstawie niektórych twierdzeń psychologii, troska, by nie obciążać winą czy nie hamować wolności, prowadzi do nieuznawania w żadnym wypadku jakiegokolwiek uchybienia.” (…) „W takiej sytuacji zatarcie czy osłabienie poczucia grzechu jest skutkiem odrzucenia w imię dążenia do osobistej autonomii jakiegokolwiek odniesienia do transcendencji”;
* socjologia: „wskutek niewłaściwej ekstrapolacji kryteriów wiedzy socjologicznej dochodzi się do zrzucenia na społeczeństwo wszelkich win, od których uwalnia się jednostkę”. Tu zatarcie czy osłabienie poczucia grzechu jest skutkiem „bądź odrzucenia bądź podporządkowania się wzorcom etycznym narzuconym przez powszechną zgodę czy zwyczaj, nawet jeżeli potępia je sumienie jednostkowe; bądź dramatycznych warunków ucisku społeczno-ekonomicznego, w jakich żyje wielka część ludzkości, i z których rodzi się tendencja do dostrzegania błędów i win jedynie w wymiarze społecznym; bądź też, i nade wszystko, jest skutkiem zatarcia się idei ojcostwa Bożego i panowania Bożego nad życiem człowieka”;
* antropologia: „pewien rodzaj antropologii kulturalnej, poprzez wyolbrzymianie skądinąd niezaprzeczalnych uwarunkowań i wpływów środowiskowych i historycznych oddziaływujących na człowieka, nazbyt ogranicza jego odpowiedzialność, nie uznając, że człowiek jest zdolny do wykonywania aktów prawdziwie ludzkich, a zatem nie uznaje możliwości popełnienia grzechu.”
– Etyka, która relatywizuje normę moralną, „negując jej absolutną i bezwarunkową wartość i w konsekwencji negując istnienie aktów niegodziwych z natury, niezależnie od okoliczności, w jakich zostaną spełnione. (…) Skutkiem takiego przewrotu etycznego jest również osłabienie znaczenia grzechu do tego stopnia, że w końcu przyznaje się, iż grzech istnieje, ale nie wiadomo, kto go popełnia.”10
2) Problemy wynikające z błędnych postaw w Kościele
– Błędne nauczanie młodzieży [czy to w środkach społecznego przekazu, czy w wychowaniu rodzinnym] – poczucie grzechu bywa „błędnie utożsamiane z chorobliwym poczuciem winy czy też ze zwykłym przekroczeniem norm i przepisów prawnych.” To niestety może być też w życiu sióstr wynikiem błędów w formacji, gdy formatorki mają nieprawidłowy obraz Boga.
– Nieprawidłowe tendencje w dziedzinie myśli i życia kościelnego
a. Niektórzy, na przykład, dążą do zastąpienia przesady występującej w przeszłości inną przesadą:
– przechodzą od widzenia grzechu wszędzie do niedostrzegania go nigdzie;
– od zbytniego akcentowania lęku przed karą wieczną do głoszenia miłości Bożej, która miałaby wykluczać wszelką karę za grzech;
– od surowości stosowanej w celu wyprostowania błędnych sumień do pozornego poszanowania sumienia do tego stopnia, że przestaje istnieć obowiązek mówienia prawdy.
b. „zamęt wywołany w sumieniach wielu wiernych w wyniku rozbieżności poglądów czy nauczania teologii, w kaznodziejstwie, w katechezie, w kierownictwie duchowym w odniesieniu do trudnych i delikatnych problemów moralności chrześcijańskiej”
c. braki w praktyce Pokuty sakramentalnej:
– skłonność do zacierania kościelnego znaczenia grzechu i nawrócenia poprzez sprowadzanie ich do wymiaru faktów jedynie indywidualnych,
– skłonność do negowania osobowego wymiaru dobra i zła na rzecz uznawania jedynie ich wymiaru wspólnotowego;
– niebezpieczeństwo spowszedniałego rytualizmu, który odbiera Sakramentowi jego pełne znaczenie i skuteczność wychowawczą. Tu grozi rutyna zakonna kiedy sakrament pojednania to jeden z „obowiązków zakonnych”.
Stąd Ojciec Święty widzi, że „przywrócenie właściwego poczucia grzechu jest pierwszym sposobem przezwyciężenia poważnego kryzysu duchowego, jaki trapi człowieka naszych czasów. Poczucie grzechu odbuduje się jednak jedynie przez jasne odwołanie się do niezmiennych zasad rozumu i wiary, zawsze głoszonych przez naukę moralną Kościoła. Można słusznie żywić nadzieję, że przede wszystkim w świecie chrześcijańskim i w Kościele na nowo zakwitnie zbawienne poczucie grzechu. Przyczyni się do tego dobra katecheza przeniknięta teologią biblijną Przymierza, uważne słuchanie i ufne przyjęcie Magisterium Kościoła, który nie przestaje oświecać sumień, oraz coraz gorliwsza praktyka Sakramentu Pokuty.”11
3) Problemy wynikające z postaw szafarzy tego sakramentu.
Sądzę, że to źródło problemów dostrzega Ojciec Święty dosyć wyraźnie skoro nie tylko w roku ubiegłym lecz także w obecnym roku pisząc list do kapłanów na Wielki Czwartek też praktycznie poświęca go tematowi sakramentu pojednania patrząc nań od strony sprawowania go przez nas kapłanów. Ojciec Święty gorąco zaprasza kapłanów, aby „sami odkrywali i pomagali innym odkrywać piękno Sakramentu Pojednania” dlatego, że „już od kilku dziesięcioleci sakrament ten z różnych powodów przeżywa pewien kryzys”12. I przypomina dalej by wracać do wskazówek jakie zawarł w Adhortacji Apostolskiej Reconciliatio et paenitentia.
Konfesjonał jest miejscem gdzie kapłan ujawnia swoje prawdziwe oblicze, to kim jest. Ta jego postawa płynie zawsze z jego obrazu Boga, a ten rozwija on przez swoje życie duchowe, życie modlitwy. Można by parafrazując powiedzieć: „Powiedz mi jak spowiadasz a powiem ci kim jesteś” lub jeszcze mocniej „Powiedz mi jak spowiadasz a powiem ci jaki jest Twój Bóg” i niestety nie zawsze jest to naprawdę Bóg chrześcijański. Jaka jest relacja z Bogiem taka będzie posługa spowiednika, a szczególnie jak sam się kapłan spowiada tak będzie i spowiadał innych.
Ojciec Święty ujmuje to jasno i dosadnie w fragmencie Adhortacji Reconciliatio et paenitentia zacytowanym ponownie w Pastores dabo vobis: „Duchowe i apostolskie życie kapłana (…) zależy od wytrwałego i sumiennego osobistego korzystania z sakramentu pokuty. (…) Całe życie kapłańskie nieubłaganie doznaje uszczerbku, jeśli brak w nim, wskutek niedbalstwa czy z innych przyczyn, regularnego, przenikniętego autentyczną wiarą i pobożnością zwrócenia się do sakramentu pokuty. Gdyby jakiś ksiądz nie spowiadał się, lub spowiadał się źle, bardzo szybko odbiłoby się to na samym jego kapłaństwie i sprawowaniu kapłaństwa. (…) Kapłan, ażeby mógł być dobrym i skutecznym szafarzem Pokuty, powinien uciekać się do źródła łaski i świętości, jakim jest ten Sakrament. My, kapłani, możemy z własnego doświadczenia śmiało powiedzieć, że im pilniej korzystamy z Sakramentu Pokuty, przystępując doń często i dobrze przygotowani, tym lepiej sami wypełniamy posługę spowiedników i jej dobrodziejstwo zapewniamy penitentom. W dużej mierze natomiast posługa ta traci swą skuteczność, jeśli w jakikolwiek sposób przestajemy być dobrymi penitentami. Taka jest wewnętrzna logika tego wielkiego Sakramentu.” 13
Jest to ogromne ostrzeżenie dla nas kapłanów i jak widać nie wystarczy się spowiadać, ale potrzebna jest wiara i pobożność w spowiadaniu się. Można się źle lub niedbale spowiadać i wtedy także będzie się źle spowiadało innych.
Tego jednak nie da się tak łatwo sprawdzić kiedy szuka się spowiedników dla wspólnot, albo kiedy siostry szukają dla siebie osobiście spowiedników i kierowników duchowych. Nie wystarczy bowiem być kapłanem po jubileuszach, czy z doktoratem, czy nawet pełnić ważne funkcje w hierarchii Kościoła, by być dobrym spowiednikiem. Jednego z moich współbraci prosiła kolejna już przełożona jako spowiednika dla wspólnoty; kiedy musiał jej odmówić nadmienił, że „przecież tylu księży jest na Podhalu”, na co usłyszał odpowiedź: „Księży jest wielu ale spowiedników mało”. I coś prawdy w tym jest i to nie tylko w tamtym rejonie naszego kraju. Ale to już temat bardziej dla formatorów seminaryjnych niż dla tej zebranej tutaj grupy.
Dla Was Przełożonych to tylko ostrzeżenie przy szukaniu spowiedników, by dobrze rozeznawać kogo poprosić. Ojciec Święty stawia nam spowiednikom bardzo wysokie wymagania: „Aby skutecznie wypełniać tę posługę, spowiednik winien koniecznie posiadać ludzkie przymioty: roztropność, dyskrecję, umiejętność rozeznania, stanowczość miarkowaną łagodnością i dobrocią. Winien on posiadać także przygotowanie poważne i dokładne, nie fragmentaryczne, lecz integralne i harmonijne w różnych gałęziach teologii, pedagogii i psychologii, metodologii dialogu, a nade wszystko w żywej i komunikatywnej znajomości Słowa Bożego. Jeszcze ważniejsze jest jednak, by sam prowadził głębokie i prawdziwe życie duchowe. Aby innych prowadzić drogą chrześcijańskiej doskonałości, szafarz Pokuty musi ją sam przejść jako pierwszy, i bardziej poprzez czyny niż długie nauki dać dowód rzeczywistego doświadczenia przeżytej modlitwy, praktyki cnót ewangelicznych, teologicznych i moralnych, wiernego posłuszeństwa woli Bożej, miłości do Kościoła i uległości jego Magisterium”.14
Ojciec Święty uzależnia skuteczność posługi sakramentu wpierw od ludzkich przymiotów spowiednika. To nie znaczy, że od tego zależy rozgrzeszenie czy pojednanie z Bogiem, ale na pewno od tego zależy na ile spowiednik pomoże przez konfesjonał w rozwoju duchowym penitentów czy penitentek. Te ludzkie przymioty to najpierw roztropność, potem dyskrecja, ale również umiejętność rozeznawania, oraz męska stanowczość miarkowana jednak macierzyńską łagodnością i dobrocią. Można by z nostalgią powiedzieć: gdzie takich szukać… A jeszcze trudniej będzie kiedy trzeba uwzględnić następne kryteria proponowane przez Jana Pawła II: powinien spowiednik posiadać poważne, dokładne, integralne i harmonijne przygotowanie w różnych gałęziach teologii, pedagogii i psychologii, metodologii dialogu. Ale i to jest jeszcze mało: nade wszystko jego przygotowanie ma dotyczyć żywej i komunikatywnej znajomości Słowa Bożego. Do tego zaś nie wystarczy być dobrym egzegetą… Zaś najważniejsze jest, by sam prowadził głębokie i prawdziwe życie duchowe: by innych prowadzić drogą chrześcijańskiej doskonałości, musi ją kapłan sam przejść jako pierwszy. I na koniec „uszczypliwa dosadność” ojca świętego: kapłan jako spowiednik bardziej poprzez swoje czyny niż długie nauki powinien dać dowód rzeczywistego doświadczenia przeżytej modlitwy, praktyki cnót ewangelicznych, teologicznych i moralnych, wiernego posłuszeństwa woli Bożej, miłości do Kościoła i uległości jego Magisterium. Cóż z tego, że będę Wam głosił długie nauki na temat modlitwy skoro nie będziecie widziały we mnie człowieka modlitwy. Cóż z tego, że dam Wam konferencje na temat ślubów zakonnych, a sam będę w konkretnych zachowaniach chodził swoimi drogami itp.
Podsumujmy to jeszcze innymi słowami Ojca świętego: „Chrystus, który przez osobę spowiednika jest uobecniony i za jego pośrednictwem dokonuje tajemnicy odpuszczenia grzechów, jest tym, który okazuje się bratem człowieka, miłosiernym, wiernym i współczującym arcykapłanem, pasterzem gotowym szukać zbłąkanej owcy, lekarzem, który leczy i pociesza, jedynym nauczycielem, który jest prawdomówny i naucza drogi Bożej, „sędzią żywych i umarłych”, który sądzi prawdziwie, a nie według pozorów. Jest to niewątpliwie najtrudniejsza i najbardziej delikatna, męcząca i wyczerpująca, ale też najpiękniejsza i przynosząca radość posługa kapłańska.” 15
Czy nasz spowiednik jest dla naszych sióstr w konfesjonale bratem, pasterzem, lekarzem, nauczycielem, sędzią? Czy jest w nim miłosierdzie i współczucie? Czy leczy je i pociesza w wymiarze duchowym? Czy ich naucza dróg Bożych i pomaga osądzić dotychczasowe drogi?
Dla mnie to też jest seria pytań do rachunku sumienia. Ale osobiście mogę się podpisać pod słowami Ojca świętego, że posługa w udzielaniu sakramentu pojednania „to niewątpliwie najtrudniejsza i najbardziej delikatna, męcząca i wyczerpująca, ale też najpiękniejsza i przynosząca radość posługa kapłańska.”
Wracając do tegorocznego listu do kapłanów na Wielki Czwartek zobaczmy jeszcze na koniec dwa ryzyka jakie odsłania przed nami Ojciec święty odnośnie postaw szafarzy sakramentu pojednania: rygoryzm i laksyzm. „Rygoryzm (…) nie uwzględnia uprzedzającego wszystko miłosierdzia, które popycha ku nawróceniu i dodaje wagi nawet najmniejszym postępom w miłości, ponieważ Ojciec chce uczynić nawet rzeczy niemożliwe, by ocalić utraconego syna.” Natomiast „drugie ekstremum to laksyzm, który nie bierze pod uwagę faktu, że pełne zbawienie, nie tylko proponowane, ale przyjęte, które prawdziwie uzdrawia i dźwiga z upadku, zakłada autentyczne nawrócenie ku wymogom miłości Bożej.” Dlatego „trzeba uważać, aby utrzymać należytą równowagę, która chroniłaby przed narażeniem kogoś na niebezpieczeństwa tych dwóch ekstremów. Rygoryzm druzgocze i oddala. Laksyzm myli i łudzi. Szafarz Sakramentu Pojednania, który wobec grzesznika jest wcieleniem oblicza Dobrego Pasterza, winien w jednakowym stopniu wyrażać uprzedzające miłosierdzie, jak też uzdrawiające i kojące przebaczenie”16.
Zakończmy więc życzeniem jakie w owym liście wyraża Jan Paweł II: „Dałby Bóg, byśmy przez nasze słowo i pasterskiego ducha byli zawsze oddani każdemu człowiekowi, zdolni do zrozumienia jego problemów i do towarzyszenia mu z wyczuciem w jego wędrówce, przekazując mu ufność w dobroć Bożą i stając się pośrednikami miłosierdzia, które go obejmuje i miłości, która go ocala.17”
7. List ojca świętego Jana Pawła II do kapłanów na Wielki Czwartek 2001 roku; nr 12
8. choć i wiele sióstr poddaje się terapii mimo że korzystają one systematycznie z sakramentu pojednania i często bywa to wręcz konieczne jako uzupełnienie pomocy sakramentalnej
9. Reconciliatio et paenitentia, 18
10. wszystkie cytaty tej części pochodzą z adhortacji Reconciliatio et paenitentia nr 18.
11. wszystkie cytaty tej części pochodzą z adhortacji Reconciliatio et paenitentia nr 18.
12. List ojca świętego Jana Pawła II do kapłanów na Wielki Czwartek 2002 roku; nr 3
13. Pastores dabo vobis 26; cytat z RP 31.
14. Reconciliatio et paenitentia, 29
15. Reconciliatio et paenitentia, 29
16. List ojca świętego Jana Pawła II do kapłanów na Wielki Czwartek 2002 roku; nr 8
17. List ojca świętego Jana Pawła II do kapłanów na Wielki Czwartek 2002 roku; nr 6