Charakterystyczną cechą siostry Włodzimiry jest ofiarowanie swego życia za bliźnich. Tuż przed wstąpieniem w szeregi elżbietańskie służebnica Boża usłyszała wewnętrzny głos: „Ofiaruj mi siebie”. Słysząc ten głos, odpowiedziała bez wahania: „Gotowa jestem na ofiarę. Jezu, prowadź mnie – powiedział dziś w Poznaniu abp Stanisław Gądecki. Metropolita poznański w uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego przewodniczył Mszy św. i zakończeniu etapu diecezjalnego procesu beatyfikacyjnego siostry Włodzimiry Wojtczak, elżbietanki zmarłej w opinii świętości.
Uroczystość odbyła się w kościele pw. Bożego Ciała w Poznaniu, ale ze względu na stan epidemii była transmitowana w internecie.
W homilii abp Gądecki zauważył, że życie służebnicy Bożej Włodzimiry było przykładem chrześcijanki wstępującej „do góry”.
Przewodniczący KEP zwrócił uwagę na cechy, które charakteryzowały s. Włodzimirę, jak łagodność, delikatność, cierpliwość i szacunek dla drugich. Podkreślił, że świętość elżbietanki polegała na reagowaniu z pokorną łagodnością na sprzeczności tego świata.
„Cechowała ją autentyczna subtelna miłość, wrażliwość na ludzką biedę, zwłaszcza na biedne dzieci. Dla niej – podobnie jak dla św. Teresy z Lisieux – miłość doskonała polegała na tym, by znosić wady innych i nie dziwić się wcale ich słabościom” – stwierdził abp Gądecki.
Metropolita poznański przypomniał, że s. Włodzimira podczas swojej choroby pisała pamiętnik, będący odbiciem głębi jej życia wewnętrznego. W tym pamiętniku znalazła się prośba, jaką skierowała do Pana Jezusa w dniu pierwszej profesji zakonnej, aby mogła umrzeć zapomniana i wzgardzona jak Zbawiciel.
Abp Gądecki zauważył, że postawa s. Włodzimiry, jej heroiczna ofiara z życia, podyktowana i wspierana przez miłość, jest wyrazem prawdziwego, pełnego i przykładnego naśladowania Chrystusa. Pisał o tym papież Franciszek w Liście apostolskim w formie motu proprio zatytułowany „Maiorem hac dilectionem”, o ofierze z życia.
„Papieski dokument określa – jako zasługujących na szczególne poważanie i cześć – tych chrześcijan, którzy ściślej postępując śladem nauczania Chrystusa, dobrowolnie i w sposób wolny ofiarowali swoje życie za innych, trwając w tym postanowieniu aż do śmierci” – zaznaczył abp Gądecki.
Metropolita poznański podkreślił, że dzięki beatyfikacji s. Włodzimiry archidiecezja poznańska otrzymałaby – wraz ze świętą Urszulą Ledóchowską i błogosławioną Sancją Szymkowiak – silne wstawiennictwo w postaci trójcy osób konsekrowanych, do których moglibyśmy się uciekać w potrzebie.
Eucharystię poprzedziła ostatnia sesja procesu beatyfikacyjnego s. Włodzimiry Wojtczak na etapie diecezjalnym. Celem prac trybunału było zbieranie dowodów potrzebnych do udowodnienia heroiczności cnót służebnicy Bożej.
W procesie na etapie diecezjalnym, który rozpoczął się 24 IX 2017 r., przesłuchano 15 świadków, wśród nich tylko dwie osoby osobiście pamiętają s. Włodzimirę. Są to bp Julian Wojtkowski, biskup pomocniczy senior archidiecezji warmińskiej, pochodzący z Poznania, oraz pani Halina, która uczęszczała do ochronki prowadzonej przez elżbietankę przy parafii Bożego Ciała.
Dalszy ciąg procesu beatyfikacyjnego s. Włodzimiry będzie przebiegał w Rzymie, w Kongregacji ds. Świętych.
Siostra M. Włodzimira (Czesława) Wojtczak urodziła się 20 lutego 1909 r. we Franklinowie, wiosce położonej niedaleko Ostrowa Wielkopolskiego.
Do Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety wstąpiła 18 sierpnia 1930 r. W dniu 27 lipca 1933 r. otrzymała habit zakonny i przyjęła imię siostra Maria Włodzimira.
Po złożeniu pierwszej profesji, w 1933 r. podjęła pracę w ochronce dla dzieci z rodzin bezrobotnych, znajdującej się na terenie parafii pw. św. Jana Jerozolimskiego na Komandorii. W 1936 r. ochronkę utworzono przy kościele pw. Bożego Ciała w Poznaniu, gdzie z wielkim zaangażowaniem pracowała jako kierowniczka.
Śluby wieczyste złożyła 28 sierpnia 1939 r., na trzy dni przed wybuchem II wojny światowej. Okupacja i trudna sytuacja polityczna w kraju zmusiły wiele sióstr do opuszczenia zgromadzenia, także s. Włodzimira powróciła do rodzinnego domu w Ostrowie Wlkp.
Pod wpływem donosu władze okupacyjne nakazały jej, z powodu gruźlicy, opuścić mieszkanie rodziców. Trafiła do przytułku dla starców przy ul. Zdunowskiej. Tutaj rozpoczął się ostatni etap jej ziemskiego życia. Zmarła 20 lutego 1943 r.
msz / Poznań
Pełna treść homilii:
Abp Stanisław Gądecki
Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich (J 15,13). Wniebowstąpienie Pańskie. Zakończenie procesu beatyfikacyjnego Siostry Marii Włodzimiry Wojtczak CSSE (Poznań, kościół Bożego Ciała – 24.05.2020).
Dzisiaj kończymy – na szczeblu diecezjalnym – proces beatyfikacyjny Siostry Włodzimiry Marii Wojtczak, elżbietanki a dzieje się to akurat w uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego. Uroczystość ta poniekąd narzuca potrójny temat dzisiejszego rozważania: od Wniebowstąpienia Zbawiciela, poprzez wstępowanie do nieba chrześcijanina aż do wstępowania „w górę” Służebnicy Bożej Siostry Włodzimiry Marii.
- WNIEBOWSTĄPIENIE CHRYSTUSA
- Rozważając pierwszą tajemnicę, czyli Wniebowstąpienie Pańskie najpierw trzeba zwrócić uwagę na to, że Wniebowstąpienie Pana było poprzedzone wcześniejszymi „wstępowaniami Jezusa w górę”, które miały miejsce w czasie Jego ziemskiej działalności.
Już w momencie chrztu w Jordanie Pan Jezus – wyszedłszy z wody – „wstąpił” (αναβαινων) na brzeg i „ujrzał rozwierające się niebo” (Mk 1,10; Mt 3,16). W tym momencie Duch Święty zstąpił na Niego w postaci gołębicy a głos Ojca potwierdził autentyczność Jego misji.
Po raz wtóry Jezus „wstąpił” (ανεβη) na górę, aby przepowiadać Ewangelię (Mt 5,1;15,29), by modlić się na osobności (Mt 14,23) i powołać swoich uczniów (Mk 3,13).
Później Pan nasz „wstępuje” (ανεβη) na Górę Przemienienia, gdzie objawi uczniom swoją chwałę i rozmawia z Mojżeszem i Eliaszem o zbliżającej się męce (Łk 9,28).
Dalsza droga Jezusa była również Jego „wstępowaniem” (αναβαινων) pod górę, do Jerozolimy, gdzie zostanie wydany w ręce nieprzyjaciół (Mt 20,17; Mk 10,32-33; Łk 18,31).
Ostatnim dokonującym się w wymiarze ziemskim „wstępowaniem” Jezusa było Jego wejściem na krzyż. Ewangelista Jan powie: „A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony (υψωθω)…” (J 12,32).
Ten sam Ewangelista Jan włoży w usta Jezusa zapowiedź Jego ostatecznego „wzniesienia się: „ujrzycie Syna Człowieczego wstępującego (αναβαινοντα) tam, gdzie był przedtem” (J 6,62).
- Ostatnie wydarzenie, czyli wstąpienie Jezusa z Góry Oliwnej do nieba podsumowuje całą dynamikę wcześniejszych „wstępowań”, które wiodły Jezusa z dołu ku „górze”. To ostatnie wniebowstąpienie różni się jednak zasadniczo od wcześniejszych, ponieważ tym razem chodziło o wzniesienie się z naszego ziemskiego świata do świata niebiańskiego.
W tym ostatnim przypadku Pan Jezus – wstępując w niebo – nie porusza się już w przestrzeni materialnej. Jego Wniebowstąpienie nie jest już jakąś podróżą w kosmos ku najdalszym gwiazdom, ponieważ, w gruncie rzeczy, również gwiazdy – podobnie jak ziemia – składają się z elementu materialnego. Wniebowstąpienie oznacza więc, że nasz Zbawiciel nie należy już do świata zepsucia i śmierci, który warunkuje nasze życie ziemskie.
Wniebowstąpienie Pańskie pozostawiło niezatarty ślad w pamięci apostołów. Ewangelista Marek streszcza je w następujący sposób: „Po rozmowie z nimi [apostołami] Pan Jezus został wzięty [ἀνελήμφθη] do nieba” (Mk 16,19). Św. Łukasz mówi podobnie: „Potem wyprowadził ich ku Betanii i podniósłszy ręce błogosławił ich. A kiedy ich błogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony [ἀνεφέρετο] do nieba. Oni zań oddali Mu pokłon i z wielką radością wrócili do Jerozolimy” (Łk 24,50-52). W Dziejach Apostolskich z kolei możemy znaleźć jeszcze dokładniejszą relację o tym wydarzeniu: „Po tych słowach uniósł się [ἐπήρθη] w ich obecności w górę i obłok zabrał [ὑπέλαβεν] Go im sprzed oczu. Kiedy uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: ‚Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba’. Wtedy wrócili do Jerozolimy z góry, zwanej Oliwną, która leży blisko Jerozolimy, w odległości drogi szabatowej” (Dz 1, 9-12).
Odchodzący Jezus polecił Apostołom, by nie odchodzili z Jerozolimy, lecz aby oczekiwali Zesłania Ducha Świętego (por. Dz 1, 4-5). Oni więc – po powrocie do Jerozolimy – „trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, Maryją, Matką Jezusa, i braćmi Jego” (Dz 1, 14).
- Wniebowstąpienie było prawdziwym tryumfem, jaki Ojciec przygotował swojemu Synowi. Pojawienie się Chrystusa w niebie wzbudziło zachwyt aniołów: „Baranek zabity jest godzien wziąć potęgę i bogactwo, i mądrość i moc, i cześć, i chwałę, i błogosławieństwo” – powie autor Apokalipsy (Ap 5,12). Tam otrzymuje On imię, które jest ponad wszelkie imię (Flp 2,9) i zostaje ustanowiony przez Boga ponad wszelką zwierzchnością, władzą i panowaniem (Ef 1,20).
Wniebowstąpienie Pańskie jest jednocześnie zapowiedzią powtórnego przyjścia Chrystusa na ziemię: „Ten Jezus, wzięty [ὁ ἀναλημφθεὶς] od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego [πορευόμενον] do nieba” (Dz 1,11). On powróci w celu ostatecznego tryumfu dobra. Wróci, aby oddać swemu Ojcu wszystko. Aby zgromadzić wszystkich i wszystko w powszechnym Kościele Boga (Lumen gentium, 2). Przyjdzie, aby wprowadzić odkupioną ludzkość do domu Ojca: „Oto przyjdę niebawem, a moja zapłata jest ze mną, abym oddał każdemu według tego, co czynił. Jam Alfa i Omega, Pierwszy i Ostatni, Początek i Koniec” (por. Ap 22,12-13).
- WSTĘPOWANIE CHRZEŚCIJANINA DO NIEBA
Druga tajemnica dzisiejszego dnia to wstępowanie do nieba chrześcijanina i Kościoła. Wniebowstąpienie Chrystusa było ostatnią sceną Ewangelii a zarazem pierwszą sceną z życia Kościoła. Razem z nim kończy się okres ukazywania się Zmartwychwstałego na ziemi a rozpoczyna się okres Jego niewidzialnej obecności na ziemi za pośrednictwem Ducha Świętego w Kościele. Rozpoczyna się okres, który będzie trwał aż do końca istnienia świata.
- Chrystus, który teraz zasiada po prawicy Bożej, posłał nam swojego Ducha i ofiaruje nam nadzieję, że pewnego dnia znajdziemy się razem z Nim na wieki. On – wyniesiony ponad niebiosa – dalej nam towarzyszy, cierpi razem z nami, ilekroć my, Jego członki, doznajemy utrapień. On w dalszym ciągu – choć w inny sposób – jest blisko każdego z nas, i to na zawsze. Jest tam, gdzie dwaj albo trzej gromadzą się w Jego imię (Mt 18,20). Jest w zasięgu naszego głosu, a chociaż my możemy oddalić się od Niego, On zawsze na nas czeka. Zapewnił nas o tym mówiąc: „Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy w nim przebywać” (J 14,23). Nie pozbawił nas możliwości kontaktowania się z sobą poprzez modlitwę, Słowo Boże i sakramenty.
- Samo Wniebowstąpienie Pańskie wzywa nas nieustannie do niebiańskiego sposobu życia. Św. Augustyn komentując to wydarzenie tak pisze: „W dniu dzisiejszym nasz Pan, Jezus Chrystus, wstąpił do nieba: podążajmy tam sercem razem z Nim. Mówi nam apostoł Paweł: „Jeśliście więc razem z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus, zasiadając po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi”.
Chrystus jest już wyniesiony ponad niebiosa; ale nie przestaje cierpieć tu na ziemi, ilekroć w nas, Jego członkach, doznaje sprzeciwu i trudów. On sam daje tego dowód, gdy woła z niebios: „Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?’ oraz: ‘Byłem głodny, a daliście Mi jeść”.
Czemuż to i my tak nie wysilamy się tu na ziemi, aby dzięki wierze, nadziei i miłości, które łączą nas z Nim, z Nim też radować się pokojem niebios? On, który tam przebywa, jest również i z nami; a my, którzy tu jesteśmy, i tam razem z Nim jesteśmy. Chrystus jest i z nami, i w niebie, bo jest Bogiem wszechmocnym i miłującym; my nie możemy przebywać tam, jednakże możemy tam być naszą miłością ku Niemu” (św. Augustyn, Kazanie 98,1-2, O Wniebowstąpieniu Pańskim).
Nasze osobiste wstępowanie do nieba za naszego ziemskiego życia dokonuje się tyle razy, ile razy zdobywamy się na akt prawdziwej miłości, ponieważ niebo to nic innego jak doskonała miłość. Rozwijając w sobie miłość – dzięki Duchowi Świętemu – nasze serce coraz bardziej zbliża się do nieba. Każdy nasz czyn, każde słowo, każda dobra myśl o drugim człowieku, o świecie, o Bogu – jeśli jest aktem miłości – jest zarazem naszym następnym krokiem w stronę nieba. Świętość bowiem nie oznacza robienia nadzwyczajnych rzeczy, ale jest robieniem rzeczy zwyczajnych, ale z miłością.
- Ale Wniebowstąpienie to również – będące owocem miłości – wezwanie do ewangelizacji. W dniu Wniebowstąpienia Chrystus powiedział przecież: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu” (Mk 16,15). Te słowa są wyzwaniem dla wszystkich, którzy przyznają się do Chrystusa; dla których Jego sprawa jest najważniejszą.
To wołanie nie straciło nic ze swej aktualności. Mówiąc na Błoniach Krakowskich o ewangelizacji Ojciec Święty Benedykt XVI prosił wszystkich Polaków i każdego z osobna; aby umocnieni wiarą w Boga, angażowali się żarliwie w umacnianie Jego Królestwa na ziemi; aby odważnie składali świadectwo Ewangelii przed dzisiejszym światem, niosąc nadzieję ubogim, cierpiącym, opuszczonym, zrozpaczonym, łaknącym wolności, prawdy i pokoju; aby czyniąc dobro bliźniemu i troszcząc się o dobro wspólne, świadczyli, że Bóg jest miłością; aby skarbem wiary dzielili się z innymi narodami Europy i świata, również przez pamięć o naszym Rodaku, który jako Następca św. Piotra czynił to z niezwykłą mocą i skutecznością (por. Benedykt XVI, Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? (Dz 1,11); (Błonia Krakowskie – 28.05.2006).
- DROGA SIOSTRY MARII WŁODZIMIRY WZWYŻ
Trzecia z dzisiejszych tajemnic to droga Siostry Marii Włodzimiery wzwyż. Dzisiaj, gdy uczestniczymy – na poziomie diecezjalnym – w zamknięciu jej procesu kanonicznego i wsłuchujemy się w dzieje jej życia, pojawia się przed nami konkretny przykład chrześcijanki wstępującej „do góry”.
- Tę drogę zdają się dobrze oddawać słowa Ewangelii: „Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię” (Mt 5,5). W języku biblijnym człowiek cichy nie jest przeciwieństwem człowieka głośnego, hałaśliwego, gwałtownego i agresywnego, ale jest przeciwieństwem „złoczyńcy”. Psalm 37 – z którego Ewangelista Mateusz zapożyczył treść Jezusowego błogosławieństwa – narodził się ze spontanicznego oburzenia „na człowieka, co obmyśla zasadzki” (Ps 37,7). To błogosławieństwo zaleca, aby zaufać Panu i Jemu pozwolić działać. Niech to On odda każdemu, co mu się należy. Niech ukarze bezbożnika a wywyższy sprawiedliwego. Ty zaś: „Nie unoś się gniewem z powodu złoczyńców ani nie zazdrość niesprawiedliwym” (Ps 37,1). „Jeszcze chwila, a nie będzie przestępcy; spojrzysz na jego miejsce, a już go nie będzie. Natomiast pokorni posiądą ziemię i będą się rozkoszować pełnym pokojem” (Ps 37,10-11). Człowiek „cichy” jawi się w tym kontekście jako ktoś, kto potrafi „uspokoić się przed Panem” (Ps 37,7), kto przyjmuje postawę spokojnej ufności, pokory serca, kogo Bóg darzy pokojem i radością.
Grecki termin „cisi” [οι πραεις; prais] użyty przez Ewangelistę Mateusza wyraża całe bogactwo znaczeniowe hebrajskiego przymiotnika anav, który opisuje zarówno materialne ubóstwo jak i cnotę pokory, brak wyniosłości. Tak więc anawim, czyli „ubodzy” Pana, to ludzie, którzy nie cieszą się żadnymi prawami, pogardzani przez wszystkich, którzy całą swą nadzieję pokładają w Bogu, którzy za jedyne bogactwo mają tylko Boga – przyczyniają się do tego, że sam Bóg powstaje, aby ich ocalić (Ps 76,10), aby ozdobić „pokornych zwycięstwem” (Ps 149,4). Tak np. Mojżesz, „najskromniejszy ze wszystkich ludzi, jacy żyli na ziemi” (Lb 12,3) – jako „cichy” Pański – nie broni się przed oskarżeniami i zazdrością Aarona i jego siostry Miriam. Sam Bóg bierze go w obronę, karze winnych i potwierdza wybór Mojżesza. W nagrodę: „Twarzą w twarz mówię do niego — w sposób jawny, a nie przez wyrazy ukryte. On też postać Pana ogląda” (Lb 12,8).
Służebnica Boża Włodzimira wiedziała, że cichość, która wyrzeka się przemocy i złości, objawia się poprzez miłość. Dlatego zabiegała o autentyczną, subtelną miłość, wrażliwą na ludzką biedę, zwłaszcza na biedne dzieci. Swoim postępowaniem nie chciała niczego wymuszać ani się bronić przemocą. Charakteryzowała się delikatnością, cierpliwością i szacunkiem dla drugich, będącymi cechami czystości. Dla niej – podobnie jak dla św. Teresy z Lisieux – miłość doskonała polega na tym, by znosić wady innych i nie dziwić się wcale ich słabościom.
Zbawiciel powiedział On: „Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych” (Mt 11,29). Zaś św. Paweł wspomina o łagodności, będącej owocem Ducha Świętego (Ga 5,23). Apostoł proponuje, abyśmy – za każdym razem, gdy zło popełniane przez bliźniego rodzi w nas wzburzenie – podeszli do niego, aby go napomnieć „w duchu łagodności” (Ga 6,1). Nawet przeciwnicy powinni być traktowani przez nas „z łagodnością” (2Tm 2,25).
Łagodność jest znakiem wewnętrznego bogactwa tych, którzy pokładają swoją ufność tylko w Bogu. Cisi „posiądą ziemię i będą się rozkoszować wielkim pokojem” (Ps 37,11). Reagować z pokorną łagodnością na sprzeczności tego świata, oto na czym polegała świętość elżbietanki Włodzimiry Wojtczak (por. Adhortacja apostolska Ojca Świętego Franciszka Gaudete et exultate. O powołaniu do świętości w świecie współczesnym, 71-74).
Ludziom cichym została obiecana ziemia w dziedzictwo, czyli dobro, którego sami nie wytworzyli, o które nie zabiegali, bogactwo, które zgromadził dla nich ktoś inny. „Pan rzekł do Abrama: ‘Spójrz przed siebie i rozejrzyj się […]; cały ten kraj, który widzisz, daję tobie i twemu potomstwu na zawsze’” (Rdz 13,14-15). Wydarzyło się to „po odejściu Lota”, czyli po okazaniu przez Abrama gestu łagodności, po wyrzeczeniu się przez niego lepszej cząstki ziemi, po wyrzeczeniu się przemocy wobec współbrata i uczynieniu gestu pokoju: „Niechaj nie będzie sporu między nami, między pasterzami moimi a pasterzami twoimi, bo przecież jesteśmy krewnymi” (Rdz 13,8). Ziemia obiecana w nagrodę przez Pana to przestrzeń, którą Bóg sam wybrał na mieszkanie dla swego Imienia (Pwt 5,11). To niebo, czyli miejsce w którym człowiek oddaje chwałę Bogu i w którym Bóg otacza chwałą człowieka.
- Ale mówiąc o Służebnicy Bożej Włodzimirze Marii warto też zwrócić uwagę na drugą, charakterystyczną dla niej cechę. Jest nią ofiarowanie swego życia za bliźnich. Otóż, warto zwrócić uwagę na to, że tuż przed wstąpieniem w szeregi elżbietańskie Służebnica Boża usłyszała wewnętrzny głos: „Ofiaruj mi siebie”. Słysząc ten głos odpowiedziała bez wahania: „Gotowa jestem na ofiarę. Jezu prowadź mnie”. Tak, „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13).
Gdy nadeszła wojna a Siostra Włodzimira musiała opuścić Poznań i udać się do Ostrowa Wielkopolskiego, stan jej zdrowia zaczął budzić poważne obawy. Stwierdzono u niej objawy gruźlicy i została przeniesiona przymusowo do domu starców. Podczas swojej choroby pisała pamiętnik, będący odbiciem głębi jej życia wewnętrznego. W tym pamiętniku znalazła się prośba, jaką skierowała do Pana Jezusa w dniu pierwszej profesji zakonnej, aby mogła umrzeć zapomniana i wzgardzona jak Zbawiciel.
W tym momencie niejako spontanicznie przypomina się nam List apostolski papieża Franciszka w formie motu propriozatytułowany Maiorem hac dilectionem, o ofierze z życia. Ten List zatwierdza nowy przypadek w procesie beatyfikacyjnym i kanonizacyjnym. Tym nowym przypadkiem jest właśnie ofiarowanie swego życia za innych, albo za ważną sprawę. Przypadek ten różni się od dotychczasowych dróg, jakimi są męczeństwa i heroiczności cnót.
Papieski dokument określa tych, którzy – postępując śladem nauczania Chrystusa – dobrowolnie i w sposób wolny ofiarowali swoje życie za innych, jako zasługujących na szczególne poważanie i cześć. Heroiczna ofiara z życia, podyktowana i wspierana przez miłość, jest wyrazem prawdziwego, pełnego i przykładnego naśladowania Chrystusa, i zasługuje na szacunek, jakim wspólnota wiernych zazwyczaj otacza tych, którzy dobrowolnie zaakceptowali męczeństwo krwi bądź w stopniu heroicznym praktykowali cnoty chrześcijańskie.
Tym samym papież otworzył „czwartą drogę”, ponieważ poprzednie drogi nie wydawały się „wystarczające do interpretacji wszystkich możliwych przypadków świętości zasługującej na kanonizację”. Uczynił godnymi beatyfikacji tych, którzy – inspirując się przykładem Chrystusa – w sposób wolny i zamierzony poświęciły w ofierze swoje życie dla braci w najwyższym akcie miłości. Którzy – w sposób wolny i heroiczny – ofiarowali swoje życie, ze względu na miłość, na pewną śmierć i to w krótkim czasie. Którzy – przynajmniej w zwyczajnym stopniu praktykowali cnoty chrześcijańskie przed ofiarą życia i aż do śmierci. Którzy – przynajmniej po śmierci – cieszą się opinią świętości i znakami. Których świętość została potwierdzona przez cud poprzedzający beatyfikację, jaki pojawił się po śmierci Sługi Bożego i przez jego wstawiennictwo (L’offerta della vita nelle cause dei santi, art. 2, Watykan – 11.07.2017). Coś z takiej postawy było z pewnością w życiu Służebnicy Bożej Siostry Włodzimiry.
ZAKOŃCZENIE
Na koniec więc prośmy Boga, aby wyniósł do chwały ołtarzy Siostrę M. Włodzimirę Wojtczak. Dzięki temu nie tylko siostry elżbietanki, ale również naszej archidiecezja otrzymałaby – wraz ze świętą Urszulą Ledóchowską i błogosławioną Sancją Szymkowiak – silne wstawiennictwo w postaci trójcy osób konsekrowanych, do których moglibyśmy się uciekać w potrzebie.
A zatem módlmy się: Wszechmogący Boże, Ty powołałeś Siostrę Marię Włodzimirę, aby w elżbietańskiej wspólnocie służyła Tobie i bliźnim swoją pracą, modlitwą i cierpieniem, spraw za jej wstawiennictwem, abyśmy z radością wypełniali nasze codzienne obowiązki i podążali drogą, jaką nam wyznaczyłeś.
Amen
Za: www.episkopat.pl