Trwający rok upływa nam pod znakiem wielkich jubileuszy. Weszliśmy w niego przeżywając jeszcze, kończący się 2 lutego, Rok Jubileuszowy Życia Konsekrowanego, by przedłużyć to świętowanie kolejnymi dwoma jubileuszami, które są ze sobą nierozerwalnie związane. Oto z woli papieża Franciszka przeżywamy Jubileuszowy Rok Miłosierdzia, w którym chcemy zgłębić tajemnicę miłosiernej miłości Boga otrzymując szczególne łaski. Nie bez przyczyny na dzisiejszą Eucharystię został wybrany jubileuszowy kościół stacyjny z bramą miłosierdzia, którą przekroczyliśmy wchodząc na Eucharystię. Dodatkowo kościół ten jest powiązany z objawianiem światu tego najistotniejszego Bożego przymiotu przez fakt, że to właśnie tu zapukała do furty klasztornej św. siostra Faustyna – sekretarka Bożego Miłosierdzia, tu się modliła, tu przygotowywała się do otrzymania tego szczególnego objawienia się jej, a poprzez nią całemu światu, Boga jako Miłości Miłosiernej.
W wymiarze narodowym i Kościoła, który jest w Polsce, rok ten przeżywamy pod znakiem Jubileuszu 1050-lecia Chrztu Polski. W tych właśnie dniach zbliżamy się do centralnych obchodów tej rocznicy w Gnieźnie i Poznaniu. To wydarzenie, choć historycznie odległe, miało i wciąż ma, znaczący wpływ na losy naszej Ojczyzny, naszego narodu i każdego z nas. Można przypuszczać, że gdyby Mieszko I nie zdecydował się na przyjęcie chrztu i schrystianizowanie swojego narodu, rozwój Polski nie byłby tak dynamiczny a wojny na tle religijnym zdziesiątkowałyby naród. Wiara w Chrystusa, mimo wielu przeciwności, przetrwała w polskim narodzie już ponad 1000 lat i od wieków była podstawą naszej tożsamości narodowej. Także nasz udział w dzisiejszej Eucharystii jest poniekąd konsekwencją tamtego wydarzenia. Przekazywanie wiary przez kolejne pokolenia doprowadziło bowiem naszych rodziców do tego, że przynieśli nas do świątyni, aby włączyć nas do wspólnoty dzieci Bożych. Przez chrzest święty zostaliśmy zanurzeni w śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, przez które dostąpiliśmy łaski odkupienia poprzez zanurzenie w bezmiarze miłosiernej miłości Boga.
Drogie Siostry, przeżywamy wciąż okres wielkanocny, w którym kontemplujemy największe tajemnice naszej wiary. Słowo Boże ukazuje nam wiarę i świadectwo apostołów. W pierwszym czytaniu słyszeliśmy jak świadczą oni o Chrystusie przed Sanhedrynem: Bóg naszych ojców wskrzesił Jezusa, którego wy straciliście, zawiesiwszy na drzewie. Bóg wywyższył Go na miejscu po prawicy swojej jako Władcę i Zbawiciela, aby zapewnić Izraelowi nawrócenie i odpuszczenie grzechów. Dajemy temu świadectwo my właśnie oraz Duch Święty, którego Bóg udzielił tym, którzy Mu są posłuszni. Wyraźnie wskazują oni cel zbawczej męki Zbawiciela, który umarł i zmartwychwstał, aby zapewnić Izraelowi nawrócenie i odpuszczenie grzechów. Tak oto w ofierze Chrystusa najpełniej objawia się miłosierdzie Boga, który w nieskończonej miłości posłał na świat swojego Syna, aby odkupić swoje przybrane dzieci.
Jednym z arcydzieł sztuki, które nawiązuje do przypowieści o marnotrawnym synu jest obraz Rembrandta „Powrót syna marnotrawnego”. Ukazuje on miłosiernego Ojca obejmującego ramionami powracającego, skruszonego syna. Nie ma innej drogi po grzesznym upadku jak tylko całkowita skrucha i zdanie się na łaskę Boga, który w swoim miłosierdziu oczyszcza nawet największego grzesznika. Zwróćmy uwagę na fakt, że syn stracił wszystko, co otrzymał od Ojca, ale Ojciec nigdy nie przestał kochać swojego dziecka. Co więcej, kocha go na tyle, że pozwolił mu wziąć część majątku i roztrwonić ją na uciechy doczesnego życia. Tak samo Bóg pozwala nam wybierać to, co chcemy, bo stworzył nas wolnymi, ale – gdy się zagubimy – nieustannie czeka na nasz powrót. Uzależnia swoje przebaczenie od naszej ufności w Jego miłosierdzie, naszego odwrócenia się od grzechu i zwrócenia się z pokorą i prośbą o przebaczenie.
Miłosierna miłość Ojca stale jest gotowa przebaczać. Jak pisze papież Franciszek, miłosierdzie wyraża zachowanie Boga w stosunku do grzesznika, ofiarując mu jeszcze jedną możliwość skruchy, nawrócenia i wiary (Misericordiae vultus, 21), a tym samym odbudowania relacji z Nim. W Jezusie ukrzyżowanym Bóg pragnie dotrzeć do grzesznika, który odszedł najdalej (…) (Orędzie na W. Post 2016).
Potrzebujemy nieustannie kontemplować tę tajemnicę miłosierdzia – napisał Papież Franciszek w bulli Misericordiae vultus. Jest ona dla nas źródłem radości, ukojenia i pokoju. Jest warunkiem naszego zbawienia. Miłosierdzie: to jest słowo, które objawia Przenajświętszą Trójcę. Miłosierdzie: to najwyższy i ostateczny akt, w którym Bóg wychodzi nam na spotkanie. Miłosierdzie: jest podstawowym prawem, które mieszka w sercu każdego człowieka, gdy patrzy on szczerymi oczami na swojego brata, którego spotyka na drodze życia. Miłosierdzie: to droga, która łączy Boga z człowiekiem, ponieważ otwiera serce na nadzieję bycia kochanym na zawsze, pomimo ograniczeń naszego grzechu.
Drogie Siostry, spotkanie z Bożym Miłosierdziem – zwłaszcza w sakramencie pokuty – powinno znaleźć dopełnienie w całym życiu chrześcijańskim. Doświadczając miłosierdzia od Boga, zanurzając się w tej darmowej miłości Ojca, każdy z nas zostaje uzdolniony do tego, aby świadczyć miłosierdzie bliźniemu, w myśl słów: Bądźcie więc miłosierni jak miłosierny jest wasz Ojciec niebieski. Taka miłość, będąca odpowiedzią na bezinteresowną, darmową miłość Boga, nie jest jedynie współczuciem, czy tym bardziej litością. Uczeń Chrystusa dostrzegając cierpienie czy nędzę bliźniego pochyla się nad nim i niesie mu pomoc w jego cierpieniu i pokazuje mu drogę do Boga. Miłosierdzie nie zmienia jedynie osoby potrzebującej, ale powoduje także przemianę udzielającego pomocy. Przez akt miłosierdzia zbliża się on do drugiego człowieka i do mieszkającego w nim samego Boga.
Tak więc my wszyscy, w odpowiedzi na w niczym niezasłużoną miłość Boga – kochającego Ojca, jesteśmy wezwani do świadczenia bliźnim uczynków miłosierdzia, stając się tak współpracownikami samego Boga. Jest to trudne zadanie, ale warto ten zbawienny trud podejmować i dzielić się otrzymanym od Boga dobrem.
Wróćmy jeszcze na chwilę do wspomnianego obrazu Rembrandta. Ukazany tam ojciec obejmuje klęczącego syna dwiema rękami. Lewa – silna i umięśniona – jest dłonią mężczyzny, która nie tylko dotyka, ale także podtrzymuje. Prawa dłoń natomiast jest delikatna jak ręka kobiety, która gładzi syna niczym dłoń matki. Przekaz tej sceny jest dość ewidentny – Miłość Boga łączy w sobie cechy miłości ojcowskiej – bezwarunkowej, ale wymagającej – oraz matczynej – bezinteresownej, pełnej ciepła i czułości.
Taką miłość mamy naśladować w naszym życiu wszyscy, ale w sposób szczególny do tego wezwane jesteście Wy – Drogie Siostry, jako przełożone wyższe odpowiedzialne za wasze wspólnoty, za siostry powierzone Wam przez Oblubieńca, by pod Waszym kierownictwem doświadczały w zgromadzeniach i instytutach miłości Boga i mogły się rozwijać i doskonalić w świętości świadcząc miłość innym. Nie jest to łatwe zadanie, ale w jego realizacji nie jesteście same. Ten, który was powołał i powierzył wam to zadanie jest waszą mocą i ustawicznie posyła wam swojego Ducha, byście w Jego mocy mogły realizować nie waszą lecz Bożą wolę, świadcząc posługę miłości innym.
W przypowieści, do której nawiązuje wspominany przez nas obraz, jest także starszy syn, który nigdy nie odszedł od Ojca, nie sprzeciwił się Jego woli, który nie cieszy się jednak z powrotu młodszego brata. Chciałbym dziś przestrzec nas wszystkich przed taką postawą. Wybór życia konsekrowanego, poświęcenie się na służbę Bogu i wierne trwanie przy Nim może stać się pokusą do uśpienia swojej czujności. Ktoś może pomyśleć, że przecież zachowuje regułę zakonną, poświęca swój czas na modlitwę, troszczy się o różne wymiary życia zakonnego, więc nie robi niczego, z czego Bóg nie byłby zadowolony. Biada temu, kto założyłby, że nie ma za co przepraszać Boga i prosić Go o wybaczenie.
Jest też inna pokusa – oto ktoś może pomyśleć, że Bóg cieszy się bardziej ze spotkania z kimś innym, kto wrócił po latach, po trudnych doświadczeniach, może po popełnieniu wielu błędów, których teraz żałuje. Biada temu, kto widziałby się jako lepszy od takiej osoby, bądź spoglądał na nią z wyższością czy pogardą. Pamiętajmy, że Bóg najlepiej zna serce człowieka i kocha każdego i cieszy się z każdej nawróconej duszy, nawet jeśli jej grzechy były czerwone jak szkarłat. Czas miłosierdzia trwa do ostatniego tchnienia człowieka.
Kochane Siostry, kończąc chciałbym Wam podziękować za podjęcie trudu zarządzania i troski o wszystkie wymiary życia i funkcjonowania zakonów, zgromadzeń i instytutów. To niezmiernie trudne zadanie i konieczna posługa, z którą wiąże się ogromna odpowiedzialność. Zachęcam Was abyście, oprócz troski o organizację życia zakonnego także, a może przede wszystkim, były dla Waszych współsióstr odbiciem postawy miłosiernego Boga. Abyście podchodziły do nich z miłością i wybaczały niedociągnięcia, z którymi się spotykacie. Abyście swoim przykładem pokazywały jak wielka jest miłość Boga do każdego człowieka, który, mimo swoich słabości, jest Jego umiłowanym dzieckiem.
Życzę Wam odwagi do codziennego świadczenia o zmartwychwstałym Chrystusie, siły do sprostania wszystkim obowiązkom, które Pan przed Wami postawił i z serca błogosławię na trud posługiwania ludziom, do których Pan Was posyła.
Niech wzorem nauczyciela i wychowawcy będzie dla Was patron dnia dzisiejszego św. Jan Chrzciciel de la Salle, który w każdym ze swoich wychowanków widział najpierw człowieka z jego godnością i z wielką miłością poświęcał się służbie na rzecz dzieci i młodzieży. Amen.