O. Mieczysław Kożuch SJ
KSZTAŁTOWANIE SUMIENIA W ŻYCIU ZAKONNYM NA POSZCZEGÓLNYCH ETAPACH FORMACJI
Sumienie należy do istoty godności ludzkiej, jest podstawowym elementem naszego człowieczeństwa, jest fundamentem, dzięki któremu możemy rozwijać się jako osoby szukając tego, co stanowi o naszej ludzkiej wartości. „Jest najtajniejszym ośrodkiem i sanktuarium człowieka, gdy przebywa on sam z Bogiem, którego głos w jego wnętrzu rozbrzmiewa” (GS 16).
S. należy wiązać nie tylko z życiem moralnym człowieka, bowiem jako „obecne we wnętrzu osoby nakazuje jej w odpowiedniej chwili pełnić dobro, a unikać zła” (Katechizm Kościoła Katolickiego /KKK/ nr 1777) ale również z życiem duchowym, rozumianym jako życie wg Ducha (Rz 8,9), jako postępowanie wg Ducha (Rz 8,4), zespół postaw, które rodzi w sercu człowieka sam Duch św. To Duch św. prowadzi człowieka do pełni, do całej Prawdy, którą jest Chrystus oraz do prawdy, jaka łączy się z jego powołaniem do świętości, do realizacji naszego powołania zakonnego (KKK 1788).
Ponieważ s. jest „głosem w człowieku, który ma on usłyszeć i pójść za nim” (KKK 1779), a człowiek ulega różnym wpływom, s. należy formować, należy rozwijać i kształtować. „Wychowanie s. jest nieodzowne w życiu każdego człowieka, który jest poddawany negatywnym wpływom, a przez grzech – kuszony do wybrania raczej własnego zdania i odrzucenia nauczania pewnego” (KKK 1783). Stała troska o s. musi opierać się na zasadniczym przekonaniu, że Bóg jest miłością i że dzieli się z nami swoja miłością, oczekując zarazem odpowiedzi na ten dar poprzez nową miłość do Niego, do innych i do samego siebie. „Oto sens powołania do życia konsekrowanego: jest ono wyłączoną inicjatywą Boga (por. J 15, 16), który oczekuje od tych, których wybrał, odpowiedzi w postaci całkowitego i wyłącznego oddania się Jemu. Doświadczenie tej bezinteresownej miłości Boga jest tak głębokie i silne, że człowiek czuje się zobowiązany odpowiedzieć na nie bezwarunkowym poświęceniem Mu własnego życia, złożeniem w ofierze wszystkiego – teraźniejszości i przyszłości – w Jego ręce” (Vita Consecrata nr 17 /VC/).
Zdrowe i dobre sumienie nazywa po imieniu dobro i zło KKK 1776). Nie rozmywa ich granic i jest zdolne w sytuacjach trudnych rozeznać, co jest słuszne i prawdziwe, a co złe i fałszywe. Należy spodziewać się dobrze uformowanego sumienia szczególnie i dbać o jego kształtowanie u osób konsekrowanych. Jest to zadanie stojące przed osobą przez całe życie, proces formacji sumienia nie może nigdy być zakończony. „Wychowanie sumienia jest zadaniem całego życia” (KKK 1784). Można jednak powiedzieć, że są okresy podstawowe dla jego kształtowania; w życiu zakonnym ważny jest szczególnie jego początek. Katechizm podkreśla w tym względzie owoce dobrej formacji sumienia, które staną się niejako fundamentem pod dalsze etapy życia konsekrowanego. ” Roztropne wychowanie kształtuje cnoty, chroni lub uwalnia od strachu, egoizmu i pychy, fałszywego poczucia winy i dążeń do upodobania w sobie, zrodzonego z ludzkich słabości i błędów. Wychowanie s. zapewnia wolność i prowadzi do pokoju serca” (KKK 1784).
Mamy rozważać kształtowanie sumienia na poszczególnych etapach formacji zakonnej. Są tematy właściwe każdemu z nich. Są jednak i takie, które wydają się niejako przenikać całe życie zakonne, od wstąpienia po samą starość. Podkreślmy więc najpierw te zasadnicze treści, które występują, przynajmniej powinny, w całym życiu konsekrowanym.
Pierwszą z nich wydaje się być poczucie bycia osobą konsekrowaną.
Czym jest konsekracja w życiu zakonnym i co ona praktycznie oznacza? Coś konsekrowanego dla Boga, to przedmioty, miejsca, osoby, które Bóg zastrzega wyłącznie dla siebie. Jest to rzeczywistość wyłączona z innych i oddana na służbę w sprawach dotyczących Boga. Przedmiot jednak jest całkowicie bierny. Inaczej dzieje się w wypadku życia ludzkiego. Człowiek musi najpierw – by konsekracja była przeżyta dojrzale – przeżyć prawdę, że Bóg jest nieskończoną miłością. Miłością, która niczego nie liczy, która pragnie obdarzać i która nawet „swego Syna nie oszczędziła, byśmy mieli życie i abyśmy mieli w obfitości”. Choć Bóg nas dotyka swoją miłością, przyciąga do siebie, to jednak nie może On nas konsekrować, czyli zastrzec nas całkowicie dla siebie inaczej, jak tylko w ten sposób, że na Jego Bożą wolność, która nas wybrała, odpowie nasza wolność, akceptując tę konsekrację. Tak konsekracja zostaje wpisana w logikę przymierza i przez ten sam fakt dokonuje się w wolności. Człowiek powołany z miłości, w duchu miłości, odpowiada Bogu poprzez swoje „tak” i w ten sposób wchodzi w przymierze konsekracji. W logice przymierza człowieka z Bogiem najważniejszą rolę nie odgrywa wolność człowieka, lecz inicjatywa Boga, na którą on odpowiada wielkodusznie. Poprzez wejście na drogę powołania jesteśmy zaproszeni, by przekroczyć niepewność naszej nadziei, aby w naszej konsekracji dla Boga znaleźć uprzywilejowaną więź, opartą na wierności Boga, który nigdy nie skąpi daru z siebie i który daje nam siłę w Chrystusie, aby oprzeć na niej wierność naszej kruchej i niestałej odpowiedzi. „Na podobieństwo Jezusa, umiłowanego Syna, „którego Ojciec poświęcił i posłał na świat” (J 10,36), również ci, których Bóg powołuje, aby szli za Nim, zostają poświęceni i posłani na świat, by naśladować Jego przykład i kontynuować Jego misję. Dotyczy to zasadniczo każdego ucznia, jednak w szczególny sposób odnosi się do tych, którzy są powołani, by w konkretnej formie życia konsekrowanego naśladować Chrystusa „bardziej z bliska”, tak aby On był „wszystkim” w ich życiu” (VC 72).
Mówiąc konkretniej o formacji sumienia, w tym aspekcie trzeba zauważyć, że łączy się ona przede wszystkim z osobistą i osobową więzią z Bogiem, który jest Miłością, pielęgnowanej systematycznie i wytrwale. Bóg pragnie człowieka, by dzielić z nim siebie, by człowiek z Nim przebywał i by miał On kogo posłać. Chodzi o pojętą najszerzej i konkretnie uważną pielęgnację relacji, uważną dbałość – która dotyczy każdego chrześcijanina, ale przede wszystkim nas, konsekrowanych. W formacji młodych zakonników i zakonnic, pragnących i zdolnych na trwałe utrzymać swoją konsekrację dla Boga, trzeba pomóc im w tym, byli zdali sobie sprawę, bardziej życiowo niż teoretycznie, że to Bóg ich wybiera i konsekruje, nawet jeśli wolność odpowiedzi i przyjęcia wyboru należy do nich. Ten wymiar otwiera nas na szczególne pole realizacji tejże konsekracji, a są nim śluby zakonne.
Drugi aspekt, który winien przenikać wszystkie etapy formacji sumienia jest wymiar oblubieńczy. Chrystus pragnie być kochany tak przez człowieka powołanego, że staje się On jego jedynym Oblubieńcem. Jan Paweł II rozważając scenę Przemienienia pisze: „Profesja rad ewangelicznych czyni ich bowiem znakiem i proroctwem dla wspólnoty braci i dla świata; z pewnością więc pełne zachwytu słowa Piotra: „Panie, dobrze, że tu jesteśmy” (Mt 17, 4), znajdują w nich szczególne echo. Te słowa ukazują chrystocentryczne napięcie całego chrześcijańskiego życia. Jednak w sposób niezwykle wymowny wyrażają całkowite i bezwarunkowe oddanie, które stanowi wewnętrzną dynamikę powołania do życia konsekrowanego: jak dobrze jest przebywać z Tobą, oddawać się Tobie, skupić całe swoje życie wyłącznie wokół Ciebie!” (VC 15). Edith Piaf śpiewała: Moje serce jest zbyt wielkie, aby kochać tylko jednego”, osoba konsekrowana winna śpiewać podobnie: Moje serce jest zbyt wielkie, by kochać kogoś innego niż Jezus, moje serce pragnie kochać tylko Jego!
W wielu środowiskach aspekt ten został bardzo ośmieszony, jako pełen ckliwości i sentymentalizmu. Jako ciekawszą propozycję niż tamta, wysuwało się podejmowanie pierwszorzędność apostolstwa, posłania. Tymczasem, gdy rozważymy głębiej to zagadnienie, to możemy stwierdzić jasno, że bez miłości oblubieńczej Jezusa apostolstwo wcześniej czy później przerodzi się w aktywizmem i przestanie być wyrazem pokornej miłości do Niego, który dał nam przykład takiej miłości i swoją łaską uzdalnia nas do jej przeżywania.
Dodajmy, że we współczesnej cywilizacji przeżywanie tych treści jest bardzo trudne i wymaga wielu ofiar. Życie zakonne w tym znaczeniu jest antycywilizacyjne.
Przeżywanie konsekracji i jej wymiaru oblubieńczego (nie pomijając nigdy złączonej z nią misji) zakłada zawsze pracę nad światem motywacji młodego człowieka. Świat ten bardzo często umyka naszej kontroli. Czy nam się to podoba, czy nie, w formacji sumienia musimy brać pod uwagę świat uczuć człowieka. Upraszczając bardzo to zagadnienie warto wspomnieć tutaj o dwu częstych brakach w życiu ludzi młodych, które osłabiają, a niekiedy podcinają możliwość autentycznego przeżywania powołania, mianowicie chodzi o potrzebę dawania, aby brać, która jest potrzebą rozbieżną w stosunku do wartości powołaniowych i o potrzebę upokorzenia się49. Te dwie potrzeby mogą znacznie zafałszować (nie chodzi o fałsz moralny) tak przeżywanie konsekracji, postawy oblubieńczej, jak i motywację apostolstwa u powołanego.
Potrzeba dawania, aby brać popycha ( o czym powołany najczęściej nie wie) osobę do tworzenia klimatu psychicznej wygody, niezdrowego bezpieczeństwa, unikania ryzyka, zbyt bliskich relacji do osób we wspólnocie, by samemu czuć się dobrze. Wspólnota wtedy staje się „gniazdem” a nie miejscem realnego wzrostu i ryzyka w jedności z innymi, by budować Królestwo niebieskie na wzór Chrystusa i Jego mocą50.
Natomiast potrzeba upokorzenia się może ( ciągle bez świadomości powołanego ) pogłębiać u niego tendencję do unikania ryzyka, życia fałszywą pokorą, unikania realnych wyzwań, jakie niosą w sobie codzienne wydarzenia, w których należy odczytywać wolę Boga.
Przejdźmy obecnie do rozważenie poszczególnych etapów formacji i zastanówmy się nad kształtowaniem sumienia osób konsekrowanych.
Kandydatura-postulat
Etap ten właściwie rozpoczyna życie zakonne. Człowiek jednak wnosi w nie swoją historię osobistą, która nierzadko obecnie jest skomplikowana. Wielki entuzjazm, jaki spotykamy u młodych na początku drogi jest ze zrozumiałych względów niedojrzały. Trzeba dopomóc młodemu, by te wielkie energie stawały się siłą, która pomaga realizować powołanie, a nie koncentruje powołanego na sobie. Mowa tu jest pod pewnym względem o drugim nawróceniu, które zakłada zakwestionowanie siebie, swoich planów i wizji i wzywa do otwarcia się na plany Boga i obecność innych. Dotykamy tutaj także ważnego aspektu, mianowicie stosunku do wspólnoty a mówiąc szerzej, do Kościoła, który winien być przyjęty z wiarą.
Młodzi ludzie obecnie wnoszą w instytucje wyznaniowe, do których wstępują wiele słabości. Wielkim zadaniem tak k. d., jak i spowiedników jest pomoc w dojrzałym ich przeżywaniu. Słabości te mogą stać się bolesną raną lub miejscem autentycznego spotkania się z Bogiem i z innymi lub też miejscem, gdzie wielbi się Boga i zdobywa się wielką mądrość życiową.
Następna sprawa ważna na tym etapie, to wyrobienie w powołanym dojrzałego obrazu Boga. Obraz ten jest istotny dla całej formacji, ale przede wszystkim dla oceny moralnej przeżywanych czynów i dla relacji z Bogiem. Bóg może być często widziany jako mający być na usługach młodych, lub jako ostry sędzia, bądź też jako mało lub wcale nie interesujący się człowiekiem, gdyż wszystko złożył w jego ręce. Są to oczywiście wizje bardzo uproszczone, ale dotykają chyba zasadniczych cech Boga, jakiego przeżywają ci, którzy wstępują do zakonów.
Młody człowiek wstępujący do naszych wspólnot od pierwszych dni powinien sobie wyrobić głęboko pojętą „prawość sumienia” (KKK 1780). Będzie to prawość, którą trzeba rozwijać przez całe życie, ale bez niej autentyczne życie moralne jest niemożliwe, a życie zakonne będzie przepojone silnym egocentryzmem.
Czas nowicjatu
To okres bardzo ważnego wchodzenia w istotę powołania i realizację konkretnego charyzmatu. Podkreślmy tutaj kilka tematów, które łączą się z kształtowaniem sumienia i formacją religijną w ogóle.
Nowicjat, to czas uczenia się i intensywnej praktyki modlitwy. Bez modlitwy życie zakonne stanie się puste, w konsekwencji naznaczone być musi różnego typu ucieczkami, ostatecznie rozpadnie się. Cywilizacja współczesna nie pomaga nam w wychowaniu młodych do modlitwy. Są oni często uczuciowo rozbici, wychowani na wrażeniach, uciekający od ciszy itd., ale nie ma innej drogi do autentycznego spotkania się z Bogiem i ze sobą.
Powróćmy jeszcze raz do wychowania do dobrego rozumienia i umiłowania Kościoła. Kościół wraz z jego wymiarem hierarchicznym, to nie partia polityczna, czy grupa charytatywna. Jego wymiar tajemnicy, boskości i wynikające stąd konsekwencje dla naszego zbawienia, są istotne w formacji młodych. Nowicjat daje po temu okazję, by rzeczywistość eklezjalną nie tylko rozumieć, ale też praktykować na co dzień, szczególnie w życiu wspólnotowym.
Innym zadaniem jest wyrobienie przynależności do Zgromadzenia a także tym samym dobrego stosunku do własnej rodziny. Cywilizacja, w jakiej żyjemy, kładzie silny akcent na prawa jednostki i na rozwijanie osobowości. Zakon jest także miejscem, gdzie młody człowiek może zrealizować się. Niemniej realizacja siebie nie może być celem pierwszorzędnym w ogóle, ale szczególnie na drodze konsekracji. Nie można stać się dojrzałym człowiekiem na drodze życia zakonnego bez dojrzale pojętej przynależności. Atmosfera nowicjatu, studium charyzmatu Zgromadzenia, są najlepszym okresem, by tematykę tę dobrze ustawić.
Powróćmy jeszcze raz do znaczenia odejścia od rodziny i do zdrowego stosunku do niej. Młodzi dziś natrafiają w tym względzie na wiele, nowych przeszkód. Kontakty rodziców w różnej formie ze swoimi dziećmi są zbyt częste. Bez zdrowego dystansu do rodziny, nie będzie dojrzałej osobowości.
Juniorat
Najogólniej rzecz ujmując jest to okres wchodzenia w realne życie Zgromadzenia i czas kryzysów. Należy więc uczyć solidnej pracy, przybliżać coraz bardziej wielkość charyzmatu i pomagać dojrzale przeżywać kryzysy. Kryzysy można wykorzystać jako szansę rozwoju, mogą też być przyczyną wewnętrznego i duchowego rozbicia. Podczas formacji juniorackiej młoda osoba napotyka na wiele trudności. Wszystkie tak czy inaczej dotykają jej powołania. Powołanie jest wyrazem przymierza Boga z człowiekiem i jest odpowiedzią na propozycję Stwórcy. Za tę odpowiedź, za dane słowo, które jest realizowaniem zaproponowanego przymierza, człowiek musi uczyć się nierzadko trudnej odpowiedzialności. Jest to kształtowanie osoby na poziomie charakteru, jak i na poziomie sumienia. „Sumienie pozwala wziąć odpowiedzialność za dokonane czyny” (KKK 1781). Czynem tym jest także wejście na drogę konsekracji. Dane słowo zobowiązuje, a Bóg winien być przeżywany jako Osobą, której dane słowo musi być wzięte poważnie.
Druga cecha dotycząca kształtowania sumienia i formacji całej osoby to wyrabianie sobie wytrwałości na drodze realizacji powołania. Wytrwałość jest dzisiaj trudna. „W naszym świecie, gdzie ślady Boga wydają się często zatarte” (VC 85) trzeba dać świadectwo trwania przy Bogu i trwania w Bogu. Młodzi przyzwyczajeni do zmienności, ustawicznej nowości, nie mają przykładów życia w logice wyborów nieodwracalnych, nie są przyzwyczajeni do bycia wytrwałymi.
Dalej przy różnego typu obowiązkach juniorystka musi pielęgnować ducha modlitwy, jako uprzywilejowanego wyrazu osobistej relacji z Chrystusem. Brak tej relacji rozbija całego człowieka, nie tylko jego życie duchowe. „Nieznajomość Chrystusa i Jego Ewangelii (…) może stać się początkiem wypaczeń w postawie moralnej” (KKK 1792). Ważne będą tutaj takie sprawy jak czas na modlitwę, miejsce, dbanie o odpowiedni klimat. Bez modlitwy powołanie musi obumrzeć.
Tak na prawdę czas junioratu, to czas uczenia sztuki rozeznania indywidualnego. Osoba powołana, jeszcze przed złożeniem ślubów wieczystych, powinna nauczyć się rozpoznawać trzy różne, choć łączące się ze sobą, rzeczywistości: poruszenia pochodzące od swojej natury, poruszenia, których autorem jest szatan i te, którymi pragnie przyciągnąć człowieka do siebie sam Bóg. Wiadomo, że sztuka rozeznania nie jest ani łatwa, ani prosta, ale jest konieczna, by iść śladami Boga, przemieniać swoją naturę i unikać podstępów Złego. Kuszenia są różnorakie. Dotyczą świata zmysłów, świata uczuć i łączą się ze światem pozorów. Tak często szatan kusi ludzi młodych pozorami, przedstawiając im je jako jedynie prawdziwą i dla nich konieczną rzeczywistość. Warto wspomnieć tutaj o wadze słowa Bożego, które jest szczególną pomocą na drodze formacji siebie i swego sumienia. „W formowaniu sumienia słowo Boże jest światłem na naszej drodze; powinniśmy przyjmować je przez wiarę i modlitwę oraz stosować w praktyce” (KKK 1785).
Wydaje się być ważne wychowanie do autentycznego przeżywania ubóstwa i życia wspólnotowego. Ubóstwo obecnie jest źle widziane, nie jest często wartością. Dzisiaj świat stoi na bogactwie i na płynącym znaczeniu społecznym. Młodym nie jest łatwo być autentycznie ubogimi. Muszą w ubóstwie odkryć realną wartość, która daje im prawdziwą wolność, bez której nie ma dojrzałości ludzkiej i postępu duchowego.
Życie wspólnotowe dotyczy z jednej strony wymiaru wsparcia młodej osoby, która powinna otrzymać pomoc w czuciu się dobrze z innymi członkiniami wspólnoty (VC 67), z drugiej zaś ma utrudniać nie dobre ucieczki w środowiska poza wspólnotą, które są kompensacją braków uczuciowych doświadczanych w samym życiu wspólnotowym.
Formacja stała
To, co zostało powiedziane wyżej, jest tylko próbą podkreślenia pewnych priorytetów właściwych różnym etapom rozumianej szeroko formacji osób konsekrowanych, a w niej kształtowaniu ich sumienia. Niemniej ważne są one na wszystkich etapach życia zakonnego. Formacja stała zakłada przeżywanie tego, co zostało powiedziane o innych etapach, niemniej i tutaj można podkreślić pewne sprawy jako właściwe dla stylu życia osób po ślubach wieczystych.
Ludzkie „tak” powiedziane na zawsze Bogu wymaga ciągłego pogłębiania relacji do Pana Jezusa. „Formacja początkowa winna zostać utrwalona przez formację stałą, która sprawi, że człowiek będzie podatny na wpływy formacyjne przez całe swe życie” (VC 69).Jak mówi się, że jakaś pani „jest panią Kożuchową”, tak trzeba wyraźnie powiedzieć, że każda osoba po ślubach (nie tylko wieczystych) jest „osobą Jezusową”.
Chodzi tutaj o ustawiczne zakorzenienie w Chrystusie (Jn 15). Ze stałej, wytrwale praktykowanej relacji z Jezusem i z zakorzenienia w Nim powinna zrodzić się zdrowa pobożność i prostota. Objawi się to w byciu na co dzień; w pracy, ubiorze, zainteresowaniach, w relacjach z innymi, po prostu w czynnej miłości na wzór Jezusa. „Życie konsekrowane, przynajmniej w najlepszych okresach swojej długiej historii, wyrażało się właśnie przez „umywanie nóg”, to znaczy przez służbę przede wszystkim najuboższym i najbardziej potrzebującym” (VC 75).
Podkreślany obecnie tak często aspekt trynitarny, który jest źródłem życia zakonnego stworzy z osób konsekrowanych ludzi otwartych, ale mających za razem swoje korzenie w Trójjedynym Bogu 51. „Życie braterskie ma odzwierciedlić głębię i bogactwo tej tajemnicy (komunii Ojca, Syna i Ducha św.), tworząc ludzką przestrzeń zamieszkałą przez Trójcę Przenajświętszą, która w ten sposób rozlewa w historii dary komunii właściwe dla trzech Boskich Osób” (VC 41).
Objawi się to także w pozytywnym stosunku do świata. Świat będzie traktowany jako środek do realizowania celu, dla którego zostaliśmy stworzeni, tzn. dla służenia Bogu, chwalenia Go i kochania Go całym sobą.
Przeżywanie Kościoła, a w Nim Eucharystii, stanie się codziennym umocnieniem osoby powołanej do ustawicznego mówienia swojego „tak”, Temu, który ukochał nas pierwszy i liczy na naszą codzienną wierność.
Chcę na koniec stwierdzić, że nie odróżniałem wyraźnie formacji sumienia od formacji ogólnej osoby konsekrowanej. Zdecydowałem się na to dlatego, że wypełnienie pierwszego zadania jest niemożliwe bez dobrze ustawionej formacji całego człowieka. Ufam, jednak że poruszone tutaj zagadnienia mogą pomóc w tak w realizacji pierwszego zadania, jak i drugiego. Człowiek, by być człowiekiem uformowaniem, a zarazem, by miał uformowane sumienie powinien „wejść w siebie, ażeby usłyszeć głos swojego sumienia i za nim pójść. To poszukiwanie głębi wewnętrznej jest tym bardziej konieczne, że życie często sprawia, iż uchylamy się od wszelkiej refleksji i zastanawiania się lub wejścia w siebie” (KKK 1779).
49. Szerzej na temat potrzeb psychicznych, czyli istniejących w człowieku wrodzonych energii, które mogą rozbijać świadomie dokonane wybory religijne zobacz: K. Trojan, SJ, Potrzeby psychiczne i wartości oraz ich implikacje religijne, Kraków WAM 1999, s. 65-82.
50. Pośrednio mowa jest tutaj o spójnościach psychicznych, które dotykają także sfery życia duchowego, zobacz: K. Trojan, SJ, dz. cyt. 119-129.
51. O.Jacek Zdrzałek CSsR, Trójca święta źródłem życia zakonnego, Homo Dei, Kraków 2002.