Tylko pokój jest święty, a nie wojna – te jednoznaczne słowa zabrzmiały wczoraj w ostatnim przemówieniu Papieża podczas uroczystości zamknięcia trzydniowego spotkania w Asyżu.Franciszek przypomniał, że jego uczestnicy przebyli niejednokrotnie znaczne odległości, by dotrzeć na to spotkanie.
Musieli też dokonać wielkiego kroku w sensie duchowym, by wyjść z zamknięcia, otwierając się na Boga i braci. Takiej postawy oczekuje od nas Bóg, abyśmy stawiali czoło najpoważniejszej chorobie naszych czasów, jaką jest obojętność.
„Obojętność. Jest to wirus paraliżujący, czyni biernymi i nieczułymi; to choroba, która dotyka samego centrum religijności, rodząc nowe, niezwykle smutne pogaństwo: pogaństwo obojętności. Nie możemy pozostać obojętni. Dziś świat gorąco pragnie pokoju. W wielu krajach ludzie cierpią z powodu wojen, często zapomnianych, ale zawsze będących przyczyną cierpienia i biedy. Na Lesbos z drogim bratem i Patriarchą Ekumenicznym Bartłomiejem widzieliśmy w oczach uchodźców ból wojny, udrękę ludów spragnionych pokoju. Myślę o rodzinach, których życie zostało wywrócone do góry nogami; o dzieciach, które nie zaznały w życiu niczego innego prócz przemocy; o osobach starszych, zmuszonych do opuszczenia swojej ziemi: wszyscy oni mają wielkie pragnienie pokoju. Nie chcemy, żeby te tragedie zostały zapomniane. Chcemy razem dać głos tym, którzy cierpią, tym, którzy są pozbawieni głosu i nie są wysłuchani. Dobrze wiedzą, często lepiej niż możni tego świata, że w wojnie nie ma żadnej przyszłości i że przemoc oręża niszczy radość życia”.
Ojciec Święty podkreślił, że uczestnicy tego spotkania nie dysponują żadnym uzbrojeniem, lecz wierzą w łagodną i pokorną moc modlitwy. Jest ona niezbędna, bo pokój jest darem Boga, a my mamy o ten dar prosić, przyjąć go i budować na co dzień z Bożą pomocą.
Franciszek zauważył, że podczas tego spotkania w Asyżu różnice między poszczególnymi tradycjami nie były przyczyną konfliktu czy chłodnego dystansu.
„Dziś nie modliliśmy się jedni przeciw drugim, jak to się czasami niestety zdarzało w historii. Natomiast bez synkretyzmu ani relatywizmu modliliśmy się jedni obok drugich, jedni za drugich. Św. Jan Paweł II w tym samym miejscu powiedział: «Może bardziej niż kiedykolwiek przedtem wewnętrzny związek między autentyczną postawą religijną i wielkim dobrem pokoju stał się oczywisty dla wszystkich», (Przemówienie Papieża na zakończenie Światowego Dnia Modlitwy o Pokój, L’Osservatore Romano, wyd. pol. 10 (84) 1986, s. 17). Kontynuując drogę rozpoczętą przed trzydziestu laty w Asyżu, gdzie żywa jest pamięć o tym człowieku Boga i pokoju, jakim był św. Franciszek, «zgromadzeni w tym miejscu raz jeszcze stwierdzamy, że ten, kto posługuje się religią, by szerzyć przemoc, przeczy jej najgłębszym i najbardziej autentycznym inspiracjom» (Przemówienie Papieża po wystąpieniach przedstawicieli religii, Asyż, 24 stycznia 2002 r.; L’Osservatore Romano, wyd. pol. 3(241)/2002. s. 19), i że wszelkie formy przemocy nie są «prawdziwą naturą religii. Jest to, przeciwnie, jej wypaczenie i przyczynia się do jej destrukcji» (Benedykt XVI, Przemówienie w bazylice Matki Bożej Anielskiej w Asyżu, 27 października 2011 r.; L’Osservatore Romano, wyd. pol. 1(339)/2012, s. 28). Niestrudzenie będziemy powtarzali, że imię Boga nigdy nie może usprawiedliwiać przemocy. Tylko pokój jest święty, a nie wojna!”
Franciszek wyraził również przekonanie, że to świadectwo modlitwy i współpracy może się przyczynić do mobilizacji sumień i przezwyciężenia postaw, które sprzyjają konfliktom.
„Modlitwa i konkretna współpraca pomagają nie być uwięzionymi w logikach konfliktu i odrzucić buntownicze postawy tych, którzy potrafią tylko protestować i oburzać się. Modlitwa i gotowość do współpracy zobowiązują do prawdziwego, a nie iluzorycznego pokoju: nie spokoju tych, którzy unikają trudności i odwracają się w inną stronę, jeśli ich interesy nie zostaną naruszone; nie cynizmu tych, którzy umywają ręce od nie swoich problemów; nie podejścia wirtualnego ludzi osądzających wszystko i wszystkich na klawiaturze komputera, bez otwierania oczu na potrzeby braci i brudzenia sobie rąk dla tych, którzy są w potrzebie. Naszą drogą jest zanurzać się w sytuacje i dawać pierwszeństwo tym, którzy cierpią; podejmować konflikty i uzdrawiać je od wewnątrz; konsekwentnie podążać szlakami dobra, odrzucając złe ścieżki na skróty; cierpliwie podejmować z pomocą Boga i z dobrą wolą procesy pokojowe”.
Franciszek zauważył, że zaangażowanie na rzecz pokoju musi przybrać konkretną postać i stać się przebaczeniem, gościnnością, współpracą i wychowaniem. W tym kontekście przypomniał też zadania zarówno zwierzchników religijnych, jak i polityków.
„Pragniemy, aby ludzie wyznający różne religie wszędzie się spotykali i budowali zgodę, zwłaszcza tam, gdzie występują konflikty. Naszą przyszłością jest żyć razem. Dlatego jesteśmy wezwani, by uwolnić się od ciężkich brzemion nieufności, fundamentalizmu i nienawiści. Niech wierzący będą budowniczymi pokoju, wzywając Boga i działając dla dobra człowieka! A my, jako zwierzchnicy religijni, musimy być solidnymi mostami dialogu, twórczymi mediatorami pokoju. Zwracamy się również do tych, którzy mają najwyższą odpowiedzialność w służbie narodów – do przywódców państw, aby niestrudzenie starali się poszukiwać i promować drogi pokoju, wykraczając poza interesy partykularne i chwilowe: niech nie pozostaną nie wysłuchane apel Boga do sumień, wołanie ubogich o pokój i słuszne aspiracje młodych pokoleń”.
kb/ rv