Maryja wzorem dla nowoczesnych kobiet

Polska maryjność zawsze budziła gorące dyskusje i spory. Dla jej krytyków jest świadectwem niedojrzałości i łatwizny intelektualnej, jej obrońcy widzą w niej „znak firmowy” lokalnego katolicyzmu, fundament i gwarancję jego trwania. Jednak Maryja może być – i jest – wzorem dla wielu nowoczesnych kobiet, które od matki Zbawiciela uczą się siły w radzeniu sobie z codziennymi przeciwnościami.
Polskie katoliczki zaczynają inaczej patrzeć na Maryję. – „Wszechmoc Błagająca”, „Pomoc Nieustająca”, „Pocieszycielka Strapionych”, „Uzdrowienie Chorych”, „Ucieczka Grzeszników” – te tytuły z litanii kształtowały od wieków obraz Najświętszej Maryi Panny. Taki obraz potwierdzałby tezę, że w powszechnym odczuciu Matka Boska jest swoistym „ochroniarzem”, który strzeże, rozwiązuje problemy, troszczy się nie tylko o „wszystkie nasze dzienne sprawy”, ale także o życie w wieczności.

Żyć jak Maryja
Coraz częściej jednak mariologia przesuwa akcent w odbiorze Matki Bożej i roli, jaką Miriam z Nazaretu odgrywa w kształtowaniu współczesnego pokolenia chrześcijan. Z pobożności błagalnej, którą streszczają słowa „Ora pro nobis” (Módl się za nami!), coraz bardziej zaczyna dominować pragnienie naśladowania. Pragnienie życia jak Maryja – wiarą, słuchaniem słowa Bożego, otwieraniem się na Ducha Świętego, chęcią służenia bliźnim.

To Ją Jan Paweł II wskazał jako pierwszą chrześcijankę, Którą mamy naśladować. Lud spod znaku Maryi i „Magnificat” powinien próbować modlić się jak Maryja i nauczać takiej modlitwy: wielbić, radować się i dziękować. I uczyć się Jej duchowości, mają pomóc światu odkryć duchowość „Magnificat”, czyli duchowość Maryi i taką duchowością żyć.

Katoliczki patrzą na Maryję
Spojrzenie na Matkę Jezusa kształtują współczesne kobiety. Mają one trudność z naśladowaniem przesłodzonego obrazu Matki Bożej. Młode katoliczki, dynamiczne, świetnie wykształcone, nie potrafią utożsamić się z obrazem, przekazywanym przez tradycyjne duszpasterstwo. Łagodna, potulna, delikatna, subtelna, „cicha i piękna jak wiosna”, jak mówi pieśń kościelna.

Zdaniem wielu współczesnych kobiet ten „rejestr cnót” jest niepełny. Intuicja podpowiada im, że jest to tylko część prawdy o Miriam z Nazaretu, która jest świadectwem, jaki był w przeszłości ideał kobiety. – W tym przedstawieniu jest Ona nierealna, ono chyba nie oddaje pełnej prawdy o Maryi – mówi Ewa Buczek, redaktorka miesięcznika „Więź”.

Jej zdaniem Matka Jezusa, żeby przeżyć tak trudne życie, musiała być niezwykle odważna, musiała być osobą niezwykle silną, ale siłą, która wynika z pokory i zaufania. Ona była pokorna, czyli Tą, która pragnie źródła – jak to określał Zbigniew Herbert. I była osobowością autonomiczną, podejmowała odważne decyzje, które w ówczesnym kontekście kulturowym były niepojęte, dała dowód niesamowitego zaufania i tym samym siły – dodaje dziennikarka.

Marii Rogaczewskiej, która jest socjologiem z zawodu, Matka Boża kojarzy się z siłą i mocą, z aktywnością, nie z biernością. I wielką mobilizacją sił życiowych. Jej zdaniem w Kościele występuje pewien model kobiecości, w tle którego jest Maryja. „Z jednej strony mamy celebrację kobiecej słabości, bo ona nikomu nie zagraża, kobieta ma znać swoje miejsce, a z drugiej strony jest przeczucie jej mocy, która jest związana z postacią Maryi, nawet mocy, związanej z wojowniczością, bo przecież jest Ona Niewiastą z Apokalipsy, Która pokonuje smoka, czyli zło” – mówi Rogaczewska i przypomina jeden ze staropolskich tytułów Matki Bożej: Waleczna Hetmanka. Maryja jest wojowniczką Boga.

Rogaczewska powołuje się na św. Teresę z Avili, która radziła swoim córkom duchowym żeby były świadome swojej słabości, ale także siły. Jej zdaniem kobieta nie powinna liczyć na rycerza, który ją ochroni, bo ona też ma stoczyć swoją osobistą walkę, poczynając od zła, które jest w niej samej. – Każda kobieta powinna być tak samo waleczna jak Matka Boża i nie liczyć na kogoś z zewnątrz, na mężczyznę, a na moc, którą Bóg da jej bezpośrednio. Ma być łagodną, czułą mocą, która nikogo nie zabija, nie krzywdzi, nikim nie gardzi.

Zacząć wspólne poszukiwania
Maria Rogaczewska przytacza słowa papieża Benedykta XVI, że biurokracja kościelna jest zmęczona i ubolewa, że Kościół nie do końca odczytuje znaki czasu, reaguje z opóźnieniem i nie docenia, jak niesłychanym bogactwem jest siła kobiet. Jeżeli Kościół potrzebuje siły, powinien dostrzec ją w świeckich, w ruchach i wspólnotach charyzmatycznych – i kobietach. Kościół potrzebuje tej kobiecej energii.

Jednak aby tę energię uwolnić, należy odkryć to nowe-stare oblicze Matki Jezusa jako idealny wzór kobiecości, z którym bez trudu będą identyfikować się współczesne katoliczki.

Ewa Buczek ubolewa, że duszpasterze jedynie pouczają i wychowują, a nie zachęcają wiernych do aktywności, do własnych poszukiwań. „Chciałabym żeby nasi duszpasterze stawiali na Maryję, na właściwe ukierunkowanie naszych poszukiwań i dawali narzędzia, które nam to umożliwią. I pokazywali te fantastyczne cechy Maryi, dzięki którym udało Jej się zachować wierność pierwszemu powołaniu”. To nasze powołanie – mówić im o potrzebie zmiany spojrzenia na Matkę Jezusa – dodaje.

– Zazwyczaj poprzestajemy na narzekaniu, że księża mówią „staromodnie”, a trzeba podkreślać, że jesteśmy inne niż nasze babcie. Tylko nieliczne z nas potrafią zaproponować zwrotny sygnał pozytywny. Współpracujmy z naszymi duszpasterzami nie ulegając tym nieszczęsnym podziałom na „ich” i „nas” – dodaje redaktorka „Więzi”.

Za KAI