Dzisiejsi Aniołowie – List s. Dolores Zok przed Dniem Życia Konsekrowanego

Niedaleko naszej wioski Levubu w Afryce Południowej jest takie miejsce, gdzie w 1990 roku ukamienowano młodego człowieka, który chciał żyć: Tshimangadzo Samuel Benedict Daswa. Już od dziecka wierzył mocno, że Jezus jest jedynym źródłem świętego życia. Miał rodzinę, dzieci, sam był nauczycielem. Mówiono o nim Dobry Człowiek! Kiedy ktoś musiał jechać nagle do pobliskiego szpitala, on zawsze był chętny do pomocy. Ludzie nazywali go bezinteresownym, bo za swoje przysługi nigdy nie chciał pieniędzy, co w tym rejonie jest naprawdę rzadkością. Na każdym targu z owocami można spotkać dzieci, które chętnie pomagają nosić torby, ale od razu muszą za to otrzymać zapłatę.  Czyny Benedicta zapamiętał świat, ponieważ nie przyjmował pieniędzy za udzieloną pomoc, a w tamtym czasie nikt już tego nie robił. W kulturze afrykańskiej niektórzy ludzie wierzą w moc różnych magicznych lekarstw, które dają powodzenie w życiu. Benedict odmówił używania tych lekarstw, ponieważ wierzył, że Jezus wystarczy i każdy sukces w życiu chciał przypisać właśnie JEMU.

W dniu 2.02 1990 roku, w nocy, został ukamienowany i zmarł, ponieważ chciał być inny…, ponieważ wierzył w święte życie. Powiedział oficjalnie, że nie wierzy w magię, w muti, w czarownice…, a tego jego świat  Afryki nie zaakceptował. Dziwnie jednak, że ci wszyscy, którzy go kamienowali zachorowali psychicznie, a jeden z nich zginął nagle w wypadku na drodze.

 Benedict został ogłoszony męczennikiem Afryki. Ten wesoły, szczery nauczyciel, sportowiec, ojciec i mąż, został zabity mając 44 lata, ponieważ był przekonany, że święte życie ma sens. Gdziekolwiek jesteśmy, cokolwiek robimy, kimkolwiek jesteśmy – idąc przez życie zostawiamy ślad. Ten prosty nauczyciel i dobry sportowiec, 13 września 2015 został ogłoszony pierwszym męczennikiem Afryki Południowej. Nie było ważne to, jakie szaty nosił, ani ile fakultetów skończył, w jakim domu mieszkał, ale ludzie zapamiętali go jako dobrego i bezinteresownego człowieka,  a jego mama wie, że jej syn dalej żyje, przede wszystkim w niej samej! Jego dobro i szczerość nigdy nie umarły, a święte życie zostawiło wielki ślad. Ludzie w wiosce wieczorami patrzą w niebo i rozmawiają z nim, szczególnie kiedy mają chore dziecko, albo brakuje pieniędzy na  szkołę… Odpowiedzi przychodzą, czasem już na drugi dzień, bo dobro nigdy nie umiera i znajduje drogi, by dotrzeć do ludzi. Benedict pokazał, że święte życie ma sens i zapłacił za to najwyższą cenę. Afryka i świat nigdy nie zapomną prostego, wiejskiego  nauczyciela i dobrego sportowca dla którego Jezus był największą Miłością.

2 lutego świętujemy nasz dzień – Dzień Życia Konsekrowanego. Tak wiele mogę się nauczyć od tego prostego nauczyciela z afrykańskiej wioski. Wystarczy przecież mieć dobre, bezinteresowne serce i odwagę, by wierzyć w żywego Boga obecnego w naszych czasach oraz służyć w każdej chwili drugiemu człowiekowi z sąsiedniego bloku. I wtedy możemy razem z błogosławionym Benedictem Daswa świętować dzień życia ludzi naprawdę oddanych Bogu. Od chwili beatyfikacji bardzo wielu ludzi przychodzi na grób Benedicta wierząc, że wysłucha ich próśb. Niektórzy nazywają go Afrykańskim Aniołem, który rozumie troski swego ludu. Życzmy sobie, aby ludzie widzieli w nas Aniołów naszych miast i wsi, widząc nasze bezinteresowne serca, otwarte oczy, proste dobre słowa i gesty, bez dyplomacji i udawania, świadczące o tym, że warto oddać życie za Boga i wiarę, z miłości do każdego człowieka, który jest blisko nas, niezależnie od poglądów czy religii. Może wtedy świat uwierzy ponownie w Aniołów XXI wieku …

      /-/ S. Dolores Zok

  Przewodnicząca KWPŻZZ