Serce Kościoła jest młode, bo jego życiodajnym sokiem jest Ewangelia i to ona nieustannie je odnawia – powiedział Papież na otwarcie przedsynodalnego spotkania młodych. Franciszek zachęcił jego uczestników do udziału w tym procesie odnowy Kościoła. Ich wkład jest niezbędny, bo Bóg często zwykł się posługiwać właśnie młodymi.
„W wielu momentach dziejów Kościoła, podobnie jak i w wielu epizodach biblijnych, Bóg zechciał przemówić za pośrednictwem najmłodszych. Mam tu na myśli na przykład Samuela, Dawida czy Daniela. Podoba mi się to, co stwierdza Biblia, kiedy opisuje, jak Samuel usłyszał głos Boga: w tym czasie słyszenie głosu Boga nie było czymś zwyczajnym, lud był zdezorientowany. Lecz to właśnie ten młodzieniec otworzył drzwi. W chwilach trudnych Pan popycha historie naprzód za pośrednictwem młodych” – mówił Ojciec Święty.
Franciszek zachęcił uczestników spotkania do szczerości i odwagi. Zauważył, że istnieje wiele studiów, statystyk i analiz na temat młodych. Rzadko jednak pozwala się im zabrać głos. Współczesna kultura z jednej strony absolutyzuje młodość, chce by trwała jak najdłużej, ale zarazem odmawia młodym podmiotowości. Młodych tymczasem trzeba traktować poważnie, dostrzec każdego z osobna, ich twarze, spojrzenia, historie i iluzje.
W tym kontekście Franciszek przypomniał o pladze bezrobocia, która w sposób szczególny dotyka młodych w krajach Europy południowej.
„Co robi młody, który nie znajduje pracy? Choruje, popada w depresję, nałogi, popełnia samobójstwo. To ciekawe, że fałszuje się wszystkie statystyki dotyczące samobójstw wśród młodzieży. Młody bezrobotny się buntuje. To też jest forma samobójstwa. Albo wsiada do samolotu i udaje się do pewnego miasta, którego nie chcę tu nazywać po imieniu, by się zaciągnąć do ISIS czy innego z tych wojowniczych ugrupowań. Przynajmniej jego życie ma sens i będzie miał też miesięczną pensję. Jest to grzech społeczny. Społeczeństwo jest za to odpowiedzialne” – podkreślił Ojciec Święty.
Franciszek przypomniał, że tegoroczny Synod Biskupów o młodzieży ma być też okazją do refleksji nad powołaniami, a dla Kościoła ma być apelem, aby na nowo odkrył w sobie młodzieńczy dynamizm. Od młodzieży mamy się uczyć odwagi w poszukiwaniu nowych dróg. Nie wolno jednak przy tym zapominać o własnych korzeniach.
„Tworzycie nową kulturę, ale uważajcie: ta kultura nie może być wykorzeniona. A zatem krok do przodu, ale patrz na korzenie! Nie cofaj się do korzeni, bo skończysz pod ziemią. Idź naprzód, ale zawsze zakorzeniony. A korzeniami są ludzie starsi, ci wspaniali starcy. Korzenie to dziadkowie. Korzenie to ci, którzy przeżyli swe życie, a kultura odrzucenia ich eliminuje, są niepotrzebni, odsyła ich precz”.