Papież: Dobry wieczór i witam was. Dziękuję za te odwiedziny. Nie wiedziałem, że jest tylu jezuitów na Słowacji. Widać, że ta „zaraza” rozchodzi się wszędzie”. Grupa śmieje się. Franciszek prosi o pytania.
Prowincjał wygłasza kilka słów powitania: „Ojcze, pragnę podziękować z całego serca za to spotkanie, które było dla nas zaskoczeniem. To jest dla nas zachęta i umocnienie dla naszego życia wspólnotowego i duszpasterskiego. Pragnę potwierdzić, że Towarzystwo pragnie być do waszej dyspozycji i potrzeb Kościoła”.
Papież odpowiada żartem: „Dziękuję. Idea zapraszania jezuitów w czasie mych podróży apostolskich pochodzi od o. Spadaro, ponieważ w ten sposób ma materiał do artykułów w „Civilta Cattolica”, która publikuje zawsze te rozmowy. Proszę o pytania”.
* * *
Pytanie: „Jak się (Ojciec) czuje?
Jestem wciąż żywy. Mimo że niektórzy chcieliby żebym już nie żył. Wiem, że były już spotkania prałatów, którzy uważali, że stan papieża jest poważniejszy niż to, co się mówi. Przygotowywali się do konklawe. Cierpliwości! Dzięki Bogu mam się dobrze (…).
Jezuita, który przez 15 lat pracował w Radiu Watykańskim: Co jezuitom powinno leżeć na sercu w ich pracy duszpasterskiej na Słowacji?
Przychodzi mi zawsze na myśl słowo bliskość. Bliskość z Bogiem przede wszystkim: nie opuszczaj modlitwy! Prawdziwa modlitwa, z serca, a nie ta sformalizowana, która nie dotyka serca. Modlitwa, która walczy z Bogiem; która zna pustynię, gdzie nie czuje się nic. Bliskość z Bogiem: on czeka na nas zawsze. Możemy odczuwać pokusę mówienia: nie mogę się modlić jestem zajęty. Ale On też jest zajęty. Jest zajęty, bo jest przy tobie, czekając na Ciebie.
Po drugie: bliskość między wami. Bliskość między braćmi, miłość miedzy jezuitami, która jest bardzo subtelna, miłosierna, ale też surowa: miłość męska. Nie podoba mi się, gdy zarówno wy jak i inni kapłani „obdzierają się ze skóry” między sobą. To blokuje, nie pozwala iść naprzód. Ale takie problemy były od początku Towarzystwa. Pomyślmy na przykład jaką cierpliwość miał Ignacy w stosunku do Simone Rodrigueza. Trudno jest budować wspólnotę, ale bliskość między wami jest naprawę ważna.
Po trzecie bliskość z biskupem. To prawda, że są biskupi, którzy nas nie chcą; to prawda, tak. Oby nigdy nie było jednak jezuity, który mówi źle o biskupie! Jeśli jezuita myśli inaczej niż biskup i ma odwagę, niech idzie do biskupa i powie mu co myśli. I kiedy mówię biskup, mówię też Papież.
Po czwarte: bliskość z ludem Bożym. Musicie być tam, gdzie jak mówił nam Paweł VI 3 grudnia 1974: tam, gdzie są skrzyżowania dróg, idei; tam są jezuici. Przeczytajcie z uwagą i medytujcie to przemówienie Pawła VI do XXXII Zgromadzenia Generalnego: to najpiękniejsze słowa, jakie Papież powiedział jezuitom. To prawda, że gdy naprawdę jesteśmy ludźmi, którzy idą na skrzyżowania, do miejsce granicznych, wywołujemy problemy. Ale to, co nas uratuje od wpadania w głupie ideologie jest bliskość ludu Bożego. I tak będziemy mogli iść naprzód z otwartym sercem. Pewnie, może się zdarzyć, że ktoś rozentuzjazmuje się, a tu przychodzi Prowincjał, aby go powstrzymać i mówi: „ Nie, tak nie można”. I wtedy trzeba iść naprzód z gotowością do posłuszeństwa. Bliskość z ludem Bożym jest tak ważna, ponieważ ustawia nas na właściwym miejscu (inquadra). Nie zapominajcie nigdy skąd zostaliśmy wzięci, skąd pochodzimy: z naszego ludu. Ale gdy odrywamy się i idziemy w kierunku… eterycznej uniwersalności, tracimy korzenie. Nasze korzenie są w Kościele, który jest ludem Bożym.
Tak więc proszę was o cztery bliskości: z Bogiem, między wami, z biskupem i z Papieżem i z ludem Bożym, która jest najważniejsza.
Jeden z jezuitów przypomina, że jest około dwudziestu zakonników wyświęconych, tak jak on sam, w ukryciu. Mówi o tym, że wzrastanie w świecie pracy było pięknym doświadczeniem.
Pracy na chleb… praca ręczna czy intelektualna jest zawsze pracą, jest zbawienna. Lud Boży jeśli nie pracuje, nie ma co jeść …
Inny z obecnych mówi „ jestem o dwa lata młodszy od Papieża (..) wstąpiłem w 1968 roku do Towarzystwa Jezusowego jako uchodźca. Przez 48 lat byłem w prowincji szwajcarskiej, teraz tu. Żyłem w różnych kościołach. Widzę dziś, że wielu chce powrócić do tyłu i szukają pewności w przeszłości. Podczas komunizmu doświadczyłem kreatywności duszpasterskiej… Ku jakiej wizji Kościoła powinniśmy iść?
Powiedziałeś bardzo ważne słowo, które określa, charakteryzuje cierpienie Kościoła w tym momencie: pokusa powrotu do tyłu. Z tego powodu cierpimy dziś w Kościele: ideologia powrotu do tyłu. Jest to ideologia, która kolonizuje umysły. Jest to forma kolonizacji ideologicznej. Nie jest to problem naprawdę powszechny, dotyczy raczej Kościołów w niektórych Krajach. Życie napełnia nas lękiem. Powtórzę to, co już powiedziałam do grupy ekumenicznej, którą spotkałem przed wami: wolność nas przeraża. W świecie tak bardzo uwarunkowanym zależnościami i wirtualnością, boimy się być wolni. Na poprzednim spotkaniu pokazałem to na przykładzie Wielkiego inkwizytora z książki Dostojewskiego: odnajduje on Jezusa i mówi mu: „dlaczego dałeś nam wolność? Jest niebezpieczna”. Inkwizytor ma za złe Jezusowi, że dał nam wolność: wystarczyłoby dać trochę chleba i nic więcej. To dlatego dziś chce się wrócić do przeszłości: aby odnaleźć pewności.
Boimy się celebrować przed ludem Bożym, który patrzą nam w twarz i mówi nam prawdę. Przeraża nas to, że możemy iść do przodu z doświadczeniami duszpasterskimi. Myślę o pracy, która została wykonana na synodzie o rodzinie, aby uświadomić ludziom, że pary w drugim związku nie są już skazane na piekło. Przeraża nas towarzyszenie ludziom o odmiennej seksualności. Boimy się rozdroży, o których mówił nam Paweł VI. To jest zło tej chwili. Szukanie drogi w sztywności i klerykalizmie, które są dwiema perwersjami, Wierzę dziś, że Pan domaga się od Towarzystwa , aby było wolne, z modlitwą i rozeznaniem. To jest fascynująca epoka; epoka fascynującego piękna, nawet gdy naznaczonego krzyżem: piękna, bo niosąca naprzód wolność Ewangelii. Wolność! Tym powracaniem do tyłu możecie żyć w waszej wspólnocie, w waszej prowincji, w Towarzystwie. Musimy jednak być uważni i czujni. Moje słowa nie są pochwałą nieroztropności, ale chcę wam wskazać, że wracanie wstecz nie jest właściwą drogą. Jest nią natomiast podążanie naprzód w rozeznaniu i w posłuszeństwie.
Jak Papież widzi dziś Towarzystwo? Mówi o pewnym braku zapału, pragnieniu szukania bezpieczeństwa bardziej niż wychodzenia na skrzyżowanie dróg, ponieważ nie jest to łatwe.
Nie, nie jest łatwe. Kiedy czuje się, że brakuje zapału, trzeba dokonać rozeznania, aby zrozumieć, dlaczego tak się dzieje. Trzeba o tym rozmawiać ze współbraćmi. Modlitwa pomaga zrozumieć, czy i kiedy brakuje nam zapału. Trzeba o tym porozmawiać z braćmi, z przełożonymi, a następnie dokonać rozeznania, czy jest to tylko nasze osobiste spustoszenie, czy też jest to odczucie bardziej wspólnotowe. Ćwiczenia duchowe dają nam możliwość znalezienia odpowiedzi na takie pytania. Jestem przekonany, że nie znamy dobrze Ćwiczeń. Notatki i zasady rozeznawania są prawdziwym skarbem. Musimy je lepiej poznać.
Jeden z uczestników zauważył, że Franciszek często mówi o tym, iż kolonizacje ideologiczne są diabelskie, w tym ta dotycząca gender.
Ideologia ma zawsze urok diaboliczny, ponieważ nie jest wcielona. Dziś żyjemy w cywilizacji ideologii, to prawda. Musimy je zdemaskować u korzeni. Ideologia „gender”, o której mówisz, jest niebezpieczna, tak. Tak ja ją rozumiem, jest niebezpieczna ponieważ jest abstrakcyjna wobec konkretnego życia osoby; tak jakby osoba mogła zdecydować w sposób abstrakcyjny i według uznania swego czy i kiedy być mężczyzną czy kobietą. Abstrakcja jest dla mnie zawsze problemem. To jednak nie ma nic do rzeczy z kwestią homoseksualności. Jeśli jest kopia homoseksualna, możemy prowadzić duszpasterstwo, z nimi iść ku spotkaniu z Chrystusem. Kiedy mówię o ideologii, mówię o idei abstrakcyjnej, w której wszystko jest możliwe, ale nie w konkretnym życiu osób i w ich rzeczywistej sytuacji.
Podziękowanie Papieżowi za słowa o dialogu hebrajsko-chrześcijańskim.
Dialog idzie naprzód. Trzeba absolutnie unikać sytuacji przerwania dialogu, załamania, nieporozumień, jak się dzieje czasem.
Mówiąc o trudnych sprawach w kościele słowackim uczestnik zadaje Papieżowi pytanie „jak zachowuje się wobec ludzi, którzy patrzą na niego podejrzliwie?”
Na przykład jest duża katolicka stacja telewizyjna, która bez przerwy i bez żadnych problemów wylewa pomyje (obgaduje) na papieża. Ja osobiście mogę zasługiwać na ataki i obelgi, ponieważ jestem grzesznikiem, ale Kościół na to nie zasługuje: jest to dzieło diabła. Niektórym z nich nawet to powiedziałem. Tak, są też księża, którzy źle mówią o papieżu. Czasem brak mi cierpliwości, szczególnie wtedy, gdy formułują osądy bez prawdziwego dialogu. Wtedy nie mogę nic zrobić. W każdym razie idę naprzód nie wchodząc w ich świat wyobrażeń i fantazji. Nie chcę się w to zagłębiać i dlatego wolę głosić, głosić … Niektórzy zarzucali mi, że nie mówię o świętości. Twierdzą, że zawsze mówię o sprawach społecznych i że jestem komunistą. A jednak napisałem całą adhortację apostolską na temat świętości «Gaudete et exsultate»
„Teraz mam nadzieję, że dzięki decyzji o zatrzymaniu automatyzmu dawnego obrządku będziemy mogli powrócić do prawdziwych intencji Benedykta XVI i Jana Pawła II”. Moja decyzja była owocem konsultacji ze wszystkimi biskupami świata dokonanej w zeszłym roku. Odtąd kto chce celebrować w vetus ordo musi prosić o pozwolenie Rzym podobnie jak w przypadku birytualizmu. Ale są młodzi, którzy w miesiąc po święceniach idą do biskupa, aby o to prosić. Jest to zjawisko pokazujące, że chce się iść do tyłu. Jeden z kardynałów mówił mi, że dwóch nowo wyświęconych księży przyszło do niego z prośbą o naukę łaciny, aby móc dobrze odprawiać nabożeństwa. On, który ma poczucie humoru, odpowiedział: «Ale w diecezji jest tylu Latynosów! Ucz się hiszpańskiego, aby móc głosić kazania. Potem, kiedy już nauczysz się hiszpańskiego, wróć do mnie, a ja powiem ci, ilu jest Wietnamczyków w diecezji i poproszę cię, abyś nauczył się wietnamskiego. Potem, gdy nauczysz się wietnamskiego, dam ci pozwolenie na naukę łaciny». W ten sposób sprowadził ich na ziemię. Kazał im wrócić na ziemię. Idę do przodu, nie dlatego, że chcę zrobić rewolucję. Robię to, co czuję, że muszę zrobić. Wymaga to wiele cierpliwości, modlitwy i miłosierdzia mówił Franciszek do jezuitów.
Skąd lęk przed uchodźcami?
Myślę, że trzeba przyjąć emigrantów, ale nie tylko: trzeba przyjmować, chronić, promować i integrować … Wszystkie cztery kroki są potrzebne, aby naprawdę ich przyjąć. Każdy kraj musi wiedzieć, jak daleko może się posunąć. Pozostawienie migrantów bez integracji jest pozostawieniem ich w nędzy, jest równoznaczne z nieprzyjmowaniem ich. Musimy jednak dobrze zbadać to zjawisko i zrozumieć jego przyczyny, zwłaszcza te geopolityczne. Ale trzeba przestudiować dobrze ten fenomen i zrozumieć przyczyny, szczególnie geopolityczne. Trzeba zrozumieć co dzieje się w basenie Morza Śródziemnego i jakie gry prowadzą mocarstwa graniczące z tym morzem o kontrolę i dominację. I zrozumieć dlaczego i jakie są tego konsekwencje.
Bratysława, 12 września 2021
(tł. sj według zapisu opublikowanego w Civiltà Cattolica)