„Ubóstwo ma różne twarze. W każdej z nich możemy spotkać Jezusa, który objawił, że jest obecny w swoich najmniejszych braciach (por. Mt, 25, 40)” – napisał Papież Franciszek w orędziu na IV Światowy Dzień Ubogich, który będzie obchodzony 15 listopada 2020 roku. Ojciec Święty podkreśla w nim, że modlitwa do Boga oraz solidarność z ubogimi i cierpiącymi są nierozłączne.
Franciszek zauważa, że to dzięki szczodrości okazywanej potrzebującym otrzymujemy dar Bożego błogosławieństwa. Poświęcenie uwagi ubogim jest warunkiem życia w pełni ludzkiego. Oni są obecni pośród nas, aby pomóc nam przyjąć towarzystwo Chrystusa w codzienności.
„Wspólnota chrześcijańska jest wezwana do zaangażowania się w to doświadczenie dzielenia się, mając świadomość tego, że nie może ona delegować tego zadania innym. Aby być wsparciem dla ubogich, fundamentalną rzeczą jest osobiste życie ubóstwem ewangelicznym – podkreślił Papież. – Nie możemy czuć się „w porządku”, kiedy członek naszej rodziny ludzkiej jest zepchnięty na tyły i staje się cieniem. Krzyk milczenia wielu ubogich musi docierać do Ludu Bożego będącego zawsze i wszędzie w gotowości, by dać im głos, aby solidaryzować się z nimi i bronić ich przed hipokryzją oraz wieloma obietnicami bez pokrycia, a także aby zaprosić ich do udziału w życiu wspólnoty”.
Ojciec Święty zauważył, że to wyciągnięcie ręki w stronę ubogich nadaje życiu sens i znaczenie. Ono powinno być utkane z aktów szacunku i szczodrości, które nie tylko równoważą zło, ale pobudzają do wzniesienia się ponad i do bycia pełnymi nadziei. Wyciągnięcie ręki jest znakiem przywołującym bliskość, solidarność oraz miłość. W ostatnich miesiącach, kiedy świat był przytłoczony pandemią wiele rąk było wyciągniętych w stronę potrzebujących. Były to ręce lekarzy, pielęgniarek i pielęgniarzy, pracowników administracji oraz sił bezpieczeństwa, farmaceutów, kapłanów, wolontariuszy, wielu kobiet i mężczyzn troszczących się o zapewnienie koniecznych usług i rzeczy. Franciszek zaznaczył, że można by z tego skomponować litanię dobrych dzieł. Bolesne doświadczenie ostatniego czasu podważyło wiele pewników, odsłoniło granice ludzkich możliwości oraz ograniczenia wolności. Pozwoliło także odkryć znaczenie prostoty oraz tego, co naprawdę się liczy. Uświadomiło potrzebę nowego braterstwa, zdolnego do wzajemnej pomocy oraz szacunku.
„Teraz jest czas pomyślny, aby „odczuć, że potrzebujemy siebie nawzajem, że jesteśmy odpowiedzialni za innych i za świat, […]. Zbyt długo pozostawaliśmy w stanie degradacji moralnej, drwiąc z etyki, dobroci, wierności, uczciwości. […] To zniszczenie wszelkich podstaw życia społecznego prowadzi do wzajemnej konfrontacji w imię obrony swoich interesów – podkreślił Papież. – Powoduje pojawienie się nowych form przemocy i okrucieństwa oraz uniemożliwia rozwój prawdziwej kultury troski o środowisko naturalne” (Enc. Laudato si’, 229). W końcu, ciężkie kryzysy ekonomiczne, finansowe i polityczne nie ustąpią dotąd, dopóki pozwolimy, że będzie pozostawać w letargu odpowiedzialność, którą każdy powinien odczuwać w odniesieniu do bliźniego i każdej osoby ludzkiej”.
Ojciec Święty zaznaczył, że wyciągnięcie ręki do ubogiego jest zaproszeniem do wzięcia na siebie ciężarów osób najsłabszych. I to nie jest opcjonalna zachęta, ale warunek autentyczności wiary, którą wyznajemy. Nie wszystkie ręce są wyciągnięte w stronę innych, są również ręce zamknięte, ściśnięte, pełne cynizmu i samozadowolenia. Ich wyrazem jest globalizacja obojętności, która nieświadomie czyni niezdolnymi do współczucia wobec wołania innych i płaczu z powodu ich dramatu. Franciszek zauważył, że pamięć o wspólnym przeznaczeniu może być bardzo pomocna, aby prowadzić życie pełne troski o tych, którzy są ubożsi i nie mieli takich samych możliwości rozwoju, jak ci, którym się udało.
„Ostatecznie kresem każdej naszej działalności nie może być nic innego, jak miłość. To jest cel, w stronę którego wyruszyliśmy i nic nie powinno nas od niego odciągnąć. Ta miłość jest współudziałem, oddaniem i służbą, ale zaczyna się od odkrycia, że my najpierw zostaliśmy ukochani i obudzeni do miłości – podkreślił Papież. – Kres ten pojawia się w momencie, w którym dziecko spotyka się z uśmiechem mamy i czuje się kochane tylko ze względu na to, że istnieje. Również uśmiech, który dzielimy z ubogim, jest źródłem miłości i pozwala żyć w radości. Ręka wyciągnięta może zawsze ubogacić się uśmiechem tego, który nie mierzy swojej obecności i pomocy, którą ofiaruje, ale cieszy się wyłącznie z życia w stylu uczniów Chrystusa”.
vaticannews.va